eska eska
5142
BLOG

Dulszczyzna "patriotyczna" i jej żałosne skutki.

eska eska Kultura Obserwuj notkę 178

 

Dziś będzie o jednym z przejawów głupoty, która jest – jak wiadomo - zasadniczą przeszkodą w uzyskiwaniu założonych celów. Ten przejaw to właśnie tytułowa dulszczyzna, albo inaczej  "krakowskie/austryjackie gadanie" - było kiedyś takie powiedzenie, jeszcze moja Babcia go używała.

Ale najpierw będzie historyjka:

Otóż we Francji w czasach Restauracji, gdzieś na prowincji, żył sobie pewien stary już szlachcic. Przetrwał jakimś cudem Rewolucję, przetrwał Cesarstwo, bardzo zbiedniał, ale ciągle miał swój zameczek i trochę grosza. I miał córkę jedynaczkę. Postanowił swoją córkę wysłać do Paryża dla pobrania nauk, a może i znalezienia męża. Jak postanowił, tak uczynił.

Tu należy przypomnieć, że w owym czasie doszło we Francji do gwałtownego wzrostu znaczenia burżuazji, czyli mieszczaństwa, bardzo często typu nouveau riche . Córcia, bywając na różnych salonach, oczywiście obracała się w tym towarzystwie. Po paru miesiącach przyjechała odwiedzić ojczulka i zaczęła okropnie grymasić. Zwłaszcza język, jakim mówił ojciec, bardzo ją urażał ze względu na słowa grube i prostackie.

I wtedy tatuś wziął córeczkę i tak jej powiedział:

Córciu moja kochana, one wszystkie, te dziewki proste, co teraz odgrywają wielkie damy, one muszą się starać . Ale za tobą stoją pokolenia szlachetnych rycerzy i ty nie musisz. Dlatego mi tu dupy nie zawracaj swoimi fochami!


Kiedy ja słyszę > "szanowny panie profesorze, wielce szanowna pani doktor, czy mógłbym zgłosić drobną uwagę, jeśli państwo pozwolą na wprowadzenie nowego aspektu" itp. to ja już wiem, że nic z tego nie będzie. Że osoby tak rozmawiające zachwycają się sobą i swoją rozmową, czasem zabawnie używając słów, których nie rozumieją. Osoby takie uwielbiają "podnosić problemy badawcze" i redagować "odezwy", spędzać tygodnie na uzgadnianiu tekstu "słusznego protestu" itp. Są w stanie uknuć wielkie towarzyskie ostracyzmy wobec kogoś, kto nie zgodził się z nimi w kwestii postawienia przecinka.

Tu na blogach też tego mnóstwo – napiszesz, że  "qurwa, woda zalała trzy wsie przez kretynów", a oni ci zwrócą uwagę, ze nie wypada używać takich słów, bo przynosisz wstyd "środowisku". Przy czym są święcie przekonani, że ciężko harują dla Ojczyzny.

Czytając takie teksty i dyskusje od razu widzę słynny skecz kabaretu "Mumio", ten z filiżanką kawusi. Nie mam linka, jak ktoś znajdzie, to będę wdzięczna

Osoby zauroczone owym "językiem wysokim"  oczywiście szalenie łatwo sobie pozyskać, używając takiego właśnie języka, rzekomo niezmiernie kulturalnego, a nawet "naukowego", łatwo też zbić z tropu i zmusić do tłumaczenia się, zarzucając prostactwo, niewłaściwe towarzystwo itp. - co inne, cwane i sprytne osoby wykorzystują do bólu.

Otóż ja chciałabym poinformować  PT Czytelników, że we wszystkich znanych mi przypadkach, kiedy ludziom naprawdę chodziło o coś ważnego, nikt nie używał takich form. Nie używaliśmy ich w 80-tym w Solidarności, ani potem – wszyscy byli na "ty", bez względu na wiek i pozycję, a tzw. "słowa" leciały często i bez wahania. Nie przypominam sobie żadnej poważnej pracy zespołowej (np. konkursy zawodowe, trudne projekty), gdzie ktoś by się wysilał na takie formy. Po prostu jak się haruje uczciwie nad czymś naprawdę ważnym, to język się upraszcza i mówi to, co należy, a nie ględzi "po krakowsku".

Oczywiście trzeba znać proporcje i wiedzieć, kiedy np. można zakląć, a kiedy nie wypada i należy język hamować. Ale "pochylanie się" nad problemem i inne takie pitolenia powinny od razu zapalać lampkę w mózgu. Podobnie jak podniosłe patriotyczne apele. Dlaczego? Bo takie gadanie nic nie kosztuje! Natomiast znakomicie zaburza racjonalne myślenie i paraliżuje rzeczywiste działanie.

Dlatego moja rada – uważajcie z tą kulturą!

Bo mnie jakoś wcale nie przeszkadza, kiedy prowadzący manifestację kibiców Legii wrzeszczy do kolegów "I k..., ma być porządek, a browary mi tu zaraz wyp.......ć!", natomiast zasadniczo mi przeszkadza, kiedy staruszkowie w mundurach stoją, a władza sadza swoje tłuste dupska na krzesełkach - żeby już podać przykład z dni ostatnich.

Z kulturą, jak z frakiem – ponoć dobrze leży dopiero w trzecim pokoleniu. Trzeba mieć wyczucie co do czasu i formy. Ale  ponieważ za mną "stoją pokolenia szlachetnych rycerzy", to ja umiem rozpoznać, co jest kulturą, a co chamstwem, prowokacją, czy głupawym manieryzmem.

Ale spokojnie - wszystkiego wszakże można się nauczyć, trzeba tylko być uważnym :)

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (178)

Inne tematy w dziale Kultura