Ta piosenka to kultowy utwór naszego pokolenia z czasów (1983), kiedy byliśmy trochę lepszymi ludźmi. Nie ocenialiśmy bliskich zbyt łatwo, a już na pewno zachowywaliśmy powściągliwość, wyrozumiałość i dyskrecję w ocenach ich życia prywatnego/intymnego, pamiętając o ewangelicznej przestrodze > „kto jest bez winy... „ itd. Mieliśmy wtedy większe, bo prawdziwe zmartwienia.....
Dedukuję ją wszystkim wzmożonym moralnie starcom, histerycznym pańciom, wściekłym „patriotom” i nadętym moralistom. Wszystkim tym biednym, nieszczęśliwym ludziom, którzy szarpią się w sidłach własnej nienawiści i niespełnienia. Może przynajmnie ci starsi coś sobie przypomną....:)
A tu jeszcze jedna piosenka, w sam raz na ten dziwny, zimowy dzień w październiku – posłuchajcie i tego:
Inne tematy w dziale Kultura