Amerykanie, trzeba wiedzieć, niespecjalnie kochają swoich prawników, choć ci ostatni kosztują ich krocie. A może właśnie dlatego. Tak czy siak, wielką popularność mają tam tzw. "lawyers' jokes", często w wiele bardziej hardkorowe niż te nasze o dawnych milicjantach czy innych sowietach, albo dziś... no dobra, Admin dziś czujny, więc lepiej wracajmy do zasadniczego tematu.
Z tych dowcipów o prawnikach można się dowiedzieć różnych fajnych rzeczy, może będzie kiedyś okazja , żeby zapodać parę. Dziś mam jeden, który moim zdaniem jakoś tam odnosi się do tematu jubileuszowej notki RRK:
W kancelarii adwokackiej w NY odzywa się telefon. Hallo, moje nazwisko X, czy mógłbym rozmawiać z mecenasem Y? Niestety, panie X, mecenas Y w zeszłym tygodniu zmarł. Po chwili ponownie dzwoni telefon i gość o dziwnie podobnym głosie znów uprzejmie prosi o rozmowę z mecenasem Y. Sekretarka znów uprzejmie informuje, że mecenas Y umarł w ubiegłym tygodniu. Rzecz powtarza się wielokrotnie, wreszcie znękana sekretarka wybucha: Proszę pana, przecież ja już dobre sto razy poinformowałam pana, że mecenas Y nie żyje, dlaczego pan mimo to uparcie wydzwania? Pan X odpowiedział: Proszę pani, ja to już dawno przyjąłem do wiadomości, ale to brzmi tak pięknie, że ja po prostu nie mogę się oprzeć i muszę to usłyszeć jeszcze raz ;-)
I to by mogła być odpowiedź na uporczywie wracające pytanie, dlaczego nasza Gospodyni już tyle razy pisała nam o tym, że PiS się rozlatuje i traci poparcie, i dlaczego my wszyscy wracamy, żeby to sobie przeczytać po raz kolejny :-)))
Renato - następnego 1000 notek na tym poziomie!
W tym - możliwie niedługo - o "wyprowadzeniu sztandaru" tej malowniczej formacji - z wierzchu bialo-czerwonej, ale jak troszkę poskrobać - to pod spodem przeważnie czerwonej, a miejscami też czarnej albo i brunatnej :-)))
Inne tematy w dziale Rozmaitości