
Dziś rano przed lustrem zdałem sobie sprawę, że od pewnego czasu uszy golę regularnie, mniej więcej dwa, a może nawet trzy razy w miesiącu.
Ciemne, podobne do łonowych włosy już dobrych kilka lat temu zaczęły mi wyrastać na górnych częściach małżowiny, a przy ujściu przewodów słuchowych pojawiły się kępki twardej, mocno poskręcanej, nieprzyjemnej w dotyku, kłującej szczeciny.
- Czyżby oznaki pogaństwa i nadchodzącej starości :)
Proceder golenia uszu rozpocząłem w kwietniu tego roku uzając, że będzie to najrozsądniejsza (najwygodniejsza) metoda pozbycia się tak bardzo złoszczącego i żenującego mnie zarostu. Stosowane wcześniej wyrywanie włosków pincetą i opalanie zapałką nie pomagało zaś depilowanie plastrem było nieefektywne i zbyt pracochłonne.
- Oto mój drogi Czytelniku najważniejsze powody, dla których uznałem, że w ostatecznym rachunku uszy należy maszynką golić!
Inne tematy w dziale Kultura