Wyniki składają się z 5 podstawowych danych, z których jedna jest nieistotna, a 4 – o istotności fundamentalnej zupełnie.
Te fundamentalnie istotne, to 40% dla PO (brawo!!!), 30% (spadek, spadek!!) dla PiS, 11% dla SLD (ładnie, ładnie….) i 3% (dobrze im tak!) dla PSL.
Nieistotny jest wysondowany wynik frekwencji, czyli 68%, a jest nieistotny dlatego, że każdy, nawet najgłupszy dziennikarz wie, że to, używając terminologii spopularyzowanej przez ks. Tischnera – g… prawda.
Za to te 4 wcześniejsze – to prawda i to najczystsza.
Dlaczego tak? A dlatego !
I dlatego także, że sondaż został przeprowadzony zapewne, rozsławioną w czasie ostatnich wyborów, metodą CATI.
Ale jest sondaż jeszcze świeższy, używając tyleż kulinarnej, co brutalnej terminologii – z pierwszego tłoczenia:
Ja go przeprowadziłem w hali kasowej warszawskiego Dworca Centralnego, na 1000 osobowej, oczywiście ogólnopolskiej (wszak to Dworzec Centralny!) i najoczywiściej przypadkowej próbie.
Zaletą tej metody jest to, że nie trzeba z respondentami rozmawiać: żeby uzyskać odpowiedź, wystarczy obserwować, jak im z oczu patrzy.
Jak wrednie – to od razu wiadomo, że pisowiec, a przynajmniej – zwolennik.
Jak szczerze – to wiadomo, że jeden z 10 milionów zwolenników tego pana, co to jego tatuś….
Tak naprawdę, to mi w tym sondażu wyszło, że poparcie dla PiSu wynosi już mniej niż 15%, bo dokładnie 14,9%.
Ale spojrzałem w lustro i…. musiałem tę 0,1% dodać.
I zsumowało się do wspomnianych na wstępie 15%.
A , i jeszcze jedno: metoda, której użyłem, nosi ewidentnie naukową nazwę SRATI-TATI
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka