fatamorgan fatamorgan
4772
BLOG

Pedofilia i Kler - być może mylisz się Bracie Damianie

fatamorgan fatamorgan Przestępczość Obserwuj temat Obserwuj notkę 112

Inspiracją do napisania tej notki, był niezwykle ciekawy felieton piszącego na tym portalu Brata Damiana. Opatrzony przez tutejszą Administracje, znamiennym tytułem  "Skąd się biorą księża-pedofile? Tak nawiasem mówiąc, jest to pierwszy i jedyny wpis Brata Damiana - z którego treścią i przekazem - mogę się zgodzić. Nie to jednak jest tu ważnym.

Brat Damian, pisząc tym razem o zjawisku pedofilii wśród i pośród duchowieństwa katolickiego, występującym i liczonym promilach (nie zaś w procentach) być może, minął się jednak z prawdą.

Wytłumaczę dlaczego tak myślę. Moje wytłumaczenie z łatwością, może okazać się jednak w dobie, podsycanej głównie przez rządnych, coraz to większej, na końcu zaś absolutnej władzy nad światem globalistów (kwestia celów) wzmagającej się nieustannie nagonki na "kler" - sporym zaskoczeniem dla wielu. Włącznie być może, z zaskoczeniem samego autora linkowego powyżej tekstu.

Zacznę moje "wyjaśnienia" związane z tematem stopnia i skali występowania zjawiska pedofilii wśród kleru od wprowadzenia. Polegającego, na podaniu ważnych i kluczowych informacji. Koniecznych, dla pewniejszego zrozumienia pedofilii, będącej wyjątkowo ohydnym w naturze wynaturzeniem ludzkiej psychiki i niezwykle groźną dla społeczeństw - chorobą psychiczną.

Chorzy na omawianą chorobę zboczeńcy (nie ulegając tzw. poprawności politycznej, zawsze nazywajmy ich po imieniu!) niejednokrotnie bowiem, dopuszczają się innych, dodatkowych i jeszcze cięższych od molestowania seksualnego i popełnianych przez nich gwałtów na nieletnich, przestępstw natury kryminalnej. Włącznie z dokonywaniem morderstw na ofiarach ich zboczenia - w celu zatarcia śladów ich choroby i postępowania.

Podejmując ten trudny, niesłychanie złożony i skomplikowany problem i temat, nie należy również i o tym, najgroźniejszym z wszystkich okropnych konsekwencji pedofilii aspekcie, nigdy nam zapominać.

Przechodzę do rzeczy.

Problem zjawiska pedofilii, nie jest mi obcy - przez i poprzez moją prace zawodową. Tak się bowiem złożyło i zdarzyło, że na początku obecnej dekady, studio analityczne, którego to jestem założycielem i właścicielem w USA dokonywało na zamówienie jednej z największych w USA sieci "Day Care Centers" specjalizującej się w dziennej opiece nad dziećmi w wieku przedszkolnym, bardzo szczegółowej i wnikliwej analizy groźnego dla naszych najmłodszych zjawiska pedofilii. Głównym celem analizy, było stworzenie i wypracowanie, skutecznych metod, mogących pomóc, zarówno w prześwietleniu pod kontem pedofilii, zatrudnianego już personelu, jak tworzeniu skutecznych procedur i barier, mogących skutecznie pomóc, w unikaniu (cel ostateczny, wyeliminowanie) przyszłego zatrudniania osób/personelu najprawdopodobniej, mogących posiadać - aż tak dalece posunięte, chore psychicznie skłonności.

Nie chcąc zanudzać czytelników, opisywaniem procesu zbierania potrzebnych ku dokonaniu tego typu analizy danych, oraz innych, rozlicznych, podjetych przez nasze studio czynności, podam jedynie kluczowe informacje. Skupiając się w końcowej fazie celowo, na informacjach, bezpośrednio dotyczących zjawiska występowania pedofilii wśród i pośród tzw. "kleru" w ścisłej relacji do osób "duchownych" wyznania Rzymsko-Katolickiego. Posłużę sie w tym celu, danymi - uzyskanymi w wyniku dokonanej w USA ankiety.

Celem przeprowadzonej ankiety, było zadanie pytań i zebranie odpowiedzi, dotyczących przede wszystkim. rozlicznych i wszelkich form molestowania natury seksualnej. Ankietę, pod nazwą National Sexual Health Survey (NSHS) przeprowadzono na wyjątkowo dużej grupie badanych. Liczonej w tysiącach. To zaś, czyli juz sam fakt, bardzo znacząco wpływa na wiarygodność i bliskość (statystycznie oceniając) z stanem faktycznym, otrzymanych odpowiedzi.

Mówimy tu bowiem o puli 8 400 osób dorosłych, poddających się ankiecie anonimowo i dobrowolnie.

Jeśli mnie pamięć nie myli, ankietowane osoby, reprezentowały bardzo szeroki przedziale wiekowy, bo od 18 do ponad 80 lat. Pytania w omawianej ankiecie, zostały zadane reprezentacyjnie równej grupie Amerykanów obojga płci i zebrane w 1996 roku. Główne informacje i dane uzyskane w wyniku tej ankiety przedstawiają się następująco.

Na pytanie sformułowane:

Czy byleś/byłaś kiedykolwiek, będąc wieku ponizej 18 roku życia, molestowany/molestowana seksualnie w znaczeniu - zmuszany/zmuszana pod presją i jakąkolwiek i dowolną formą zagrożenia, do uprawiania dowolnej formy czynności i aktów natury seksualnej, przez osobę/y dorosłą/e?

- 15% ankietowanych kobiet i 3% mężczyzn odpowiedziało - TAK.

Dalsze i kolejne pytania, ujawniły, że do aktów seksualnego w naturze molestowania ankietowanych, dochodziło najczęściej w przedziałach wiekowych od 14 do 17 lat.

Podając kolejne dane dane z pamięci (mogę zatem pomylić się o powiedzmy +/- 3%) napisze jedynie, że ta grupa wiekowa, będąc zdecydowanie największą, stanowiła nieomal połowę osób seksualnie molestowanych w dzieciństwie.

Co do kolejnych danych ktore teraz podam, żadnych wątpliwości takowej już nie będzie.

Pamiętam bowiem, jako ojciec (wtedy - ojciec dzieci właśnie w tym wieku) te zatrważające dane.

Dzieci w wieku od 6 do 10 lat - stanowiły bowiem jak się okazało - 34% - jakże przecież bezbronnych ofiar pedofilów.

Co pragnę teraz przekazać i bardzo mocno podkreślić, to informacja i fakt, że w przypadkach seksualnego molestowania dzieci poniżej 12 roku życia (wszystkie formy molestowania włącznie) zboczeńcami chorymi na pedofilie - najczęściej, okazały się osoby - opiekujące się w tym czasie dziećmi.

Były to najczęściej osoby wynajęte do opieki, lecz nie tylko, ponieważ w tej niechlubnej grupę zboczeńców-pedofilii, człon stanowiły również i osoby - w różnym stopniu spokrewnione i spowinowacone z ofiar rodzicami

Szokującym jest tu również niezaprzeczalny fakt, że i sami rodzice ofiar tych wynaturzeń (w [pojęciu rodzice, należy wliczyć - ojczym, macocha i rodzice zastępczy) stanowią haniebne +/- 6 %.

Wielokrotnie ostrzegamy nasze dzieci przed kontaktami z osobami "obcymi". Nie bez powodu.Osoby "obce" stanowią bowiem (w relacji do problemu ataku naszych dzieci przez pedofilii) aż +/- 10 % omawianych statystyk.

Ze względu na niemożność zadania zbyt wielu pytań, dotyczących dokładnego słownego zdefiniowania, wszystkich możliwych i rozlicznych powiązań, pomiędzy dopuszczających się aktów molestowania seksualnego pedofilami - typu - podam tu dla przykładu: nauczyciel, opiekun, sąsiad, wujek, ciocia, kuzyn, itd, itp. - ankieta na której oparłem podawane informacje i dane, w jednym z zadanych pytań, dopytywała ofiary i prosiła o maksymalne i dokładne sprecyzowanie "powiązania" pedofilii z ofiarami, w specjalnej stworzonej dla tego kategorii "other" (osoby inne)

Celowo prosząc ankietowanych, o bardzo dokładne odpowiedzenie na pytanie "Who?" (Kto?)

Odpowiedzi 8 400 osób ankietowanych na tak postawione pytanie były bardzo różne.

Wymieniono, udzielając odpowiedz na tak stawiane pytanie, osoby z różnych grup społecznych. Wymieniając w udzielonych odpowiedziach - praktycznie wszystkie "zawody i profesje". Padały prawie wszystkie możliwe nazwy i słowa.

Wszystkie, oprócz powszechnie używanego angielskiego słowa PRIEST.

Słowa, określającego bezsprzecznie przecież przynależność do, ostatnio, frontalnie i wściekle atakowanego przez globalistów i ich popleczników "Kleru". Dla mnie, dla człowieka zajmującego się analizami zjawisk i statystyką codziennie i zawodowo, brak wyszczególnienia katolickich księży (kleru) wśród i pośród grona amerykańskich pedofilii, zaświadcza i świadczy o jednym.

Zaświadcza o tym, że mamy do czynienia z występowaniem pedofilii wśród i pośród katolickiego kleru, w stosunkowo bardzo małej skali. Liczonej nie w promilach, a jedynie w ułamkach promili.

Rzymsko/Katolickie duchowieństwo (Kler) jest w mojej opinii zbytnio atakowane.

Wściekle atakowane i zwalczane daleko ponad miarę - faktycznego istnienia zjawiska pedofilii i przewinień u osób związanych z Kościołem Katolickim.

Można się zgadzać z przedstawioną przez mnie powyżej opinią - lub nie, jednakże, takie są najbardziej bliskie prawdy, statystycznie mierzone informacje i fakty.          

fatamorgan
O mnie fatamorgan

Oświadczenie : Autor notek i komentarzy oświadcza publicznie i stanowczo, że nie jest Fatamorganem. Autora. własne opinie, nie są wyrażane na tym blogu. Wszystkie notki i komentarze są tylko i wyłącznie opiniami fikcyjnej postaci literackiej, zwanej fatamorgan. Jedynie tak zatem, mogą być odbierane.Osoba, pisząca notki i komentarze, nie wyraża żadnych swoich prywatnych opinii, ani nie bierze odpowiedzialności pod żadną postacią, za teksty pisane przez nią w formie jedynie fikcji literackiej. Jako, ze osoba pisząca, jest osobą fizyczną a fatamorgan jest fikcyjną postacią stworzona jedynie w celu przekazu literackiego. Zatem Fatamorgan, to fikcyjna postać, której istnienia nie ma w rzeczywistym, fizycznym, dotykalnym świecie. Wszelkie podobieństwa do faktów, zdarzeń, lub osób nawet w przypadku pozornej zgodności z faktami lub osobami rzeczywistymi, są jedynie przypadkowe.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo