Przed nami druga tura wyborów prezydenckich. Co jakie okoliczności należy wziąć pod uwagę przed podjęciem decyzji?
Za nami pierwsza tura wyborów, które przynajmniej w aspekcie dwóch pierwszych miejsc zakończyła się w przewidywalny sposób. Do walki o fotel prezydenta RP staną kandydat koalicji 13 grudnia Rafał Trzaskowski oraz popierany przez PiS Karol Nawrocki. Za zaskoczenie można uznać wyniki poszczególnych kandydatów, w tym czwarte miejsce Grzegorza Brauna czy relatywnie dobry wynik Adriana Zandberga. Od tego, jak zagłosują wyborcy pozostałych kandydatów będzie zależeć ostateczny wynik wyborów.
W filmie „Bitwa warszawska” główny bohater ucieka od bolszewików (na marginesie można dodać iż wcześniej był im umiarkowanie przychylny) i zostaje w pewnym momencie uratowany przez Kozaków, którzy przeszli na polską stronę. Zainteresowany powodem tej decyzji otrzymał odpowiedź „jeśli wy przegracie to i naszej wolności koniec”. Dlaczego przywołuję ten przykład? Osoby czy wspólnoty, które nawet się nie lubią i wczoraj były wrogami dziś mogą mieć interes wymagający współpracy. Dziś takim interesem dla każdego człowieka utożsamiającego się z prawicą czy po prostu dobrem Polski jest to, by prezydentem RP nie został Rafał Trzaskowski.
Jak wiadomo, większość w parlamencie obecnie posiada koalicja 13 grudnia, co daje im praktycznie pełnię władzy ustawodawczej. Praktycznie jedynym jej ograniczeniem jest prezydenckie prawo weta, które do tej pory w przypadku kilku szkodliwych ustaw (pigułka „dzień po” bez recepty dla 15 latek, „język” śląski jako język mniejszości) zostało zastosowane przez Andrzeja Dudę. Oczywistym jest, iż nie można się tego spodziewać po Rafale Trzaskowskim. Jest to kandydat, który co prawda potrafi mieć „wszystkie poglądy”, odwołując się w razie potrzeby nawet do wartości patriotycznych, jednak jako prezydent Warszawy na co dzień daje się poznać jako zwolennik skrajnie liberalnej ideologii. Przede wszystkim zaś po ogłoszeniu wyników pierwszej tury zapowiedział, iż pierwszą rzeczą, którą podpisze jako prezydent będzie liberalizacja prawa aborcyjnego. W mojej ocenie jest to wystarczający argument, by każdy, komu dobro Polski leży na sercu poszedł 1 czerwca oddać ważny głos przeciw Rafałowi Trzaskowskiemu.
Wśród zwolenników Mentzena i Brauna popularne jest hasło „PiS i PO jedno zło”. Nie jest to miejsce na rozważanie, czy i na ile ten slogan jest zasadny. Osoby wyznające ten pogląd pamiętają działania PiS podczas pandemii Covid 19 czy niejednoznaczną postawę wobec UE, polityki migracyjnej oraz zielonego ładu. Dziś jednak nie to jest problemem Polski – partia ta znajduje się w opozycji, a niektórzy jej członkowie stali się obiektem szykan (rozwijanie tematu w artykule nie jest zasadne). Obecnie to koalicja 13 grudnia jest podstawowym problemem Polski – z jej podległością wobec Niemiec i UE, z „edukacją zdrowotną” (de facto seksedukacją) w szkołach, z próbami liberalizacji prawa aborcyjnego, z przyjmowaniem nachodźców, z łamaniem prawa itp. Przykłady można mnożyć, lecz zasadniczym celem jest uświadomienie sobie, że z punktu widzenia prawicowego wyborcy Karol Nawrocki daje gwarancję blokowania poprzez prawo weta przynajmniej części szkodliwych ustaw w przeciwieństwie do jego konkurenta.
Z punktu widzenia wyborcy Mentzena, Brauna lub innych kandydatów odwołujących się do wartości patriotycznych szczególnie jeden projekt koalicji 13 grudnia zasługuje na uwagę. Jest to tzw ustawa o mowie nienawiści, czyli nowelizacja kodeksu karnego zakładająca ściganie z urzędu znieważenia z powodów takich jak orientacja seksualna. W oparciu o znowelizowane przepisy prokurator mógłby z urzędu ścigać Grzegorza Brauna za wypowiedź w debacie o „sodomitach” (choć to tylko użycie biblijnego określenia) czy Sławomira Mentzena, gdy ten krytykuje nielegalnych imigrantów. Obserwując działania koalicji 13 grudnia i samego Rafała Trzaskowskiego, jak jako prezydent Warszawy zwalczał Marsz Niepodległości można spokojnie zakładać, że prawo takie wykorzystają nie tylko do zwalczania PiS, ale i reszty prawicowej opozycji. Tak więc ewentualne zwycięstwo kandydata koalicji 13 grudnia osłabi także Konfederację oraz „front gaśnicowy”.
Większość zwolenników prawicowych kandydatów zdaje sobie sprawę z zagrożeń, jakie niesie ewentualne zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego. Problem pojawia się jednak, gdy niektórzy zamierzają zostać w domu bądź oddać głos nieważny. Jedni czynią to w imię „czystego sumienia” nie chcąc „głosować na zło”, inni twierdzą, że i tak wybór prezydenta nie ma większego znaczenia. Otóż zarówno oddanie głosu jak i zaniechanie ma znaczenie – w przypadku zaniechania jest to świadomy czyn zakładający, że wszystko jedno, który kandydat zostanie prezydentem, a więc de facto obojętność na to, w którą stronę pójdzie Polska. Czy będziemy mieć prezydenta, który powstrzyma choć część szkodliwych działań koalicji 13 grudnia czy takiego, co tylko zabetonuje system. Można powiedzieć, iż przez 8 lat mieliśmy zarówno większość parlamentarną jak i prezydenta z obozu PiS, ale zapomina się, iż istnieje jeszcze władza sądownicza. Nawet w minionych latach środowisko sędziowskie było niechętnie nastawione do PiS (może dlatego nie udało się dokonać rozliczeń), obecnie zaś koalicja 13 grudnia ma dyspozycyjnych prokuratorów i sędziów. Dziś ścigają Mateckiego i Błaszczaka, a jutro będą ścigać Brauna a pojutrze Mentzena? Niestety jest to bardzo prawdopodobny scenariusz.
Historia dostarcza wiele przykładów, jak niegdysiejsi wrogowie stali się sojusznikami – nie z sympatii co z konieczności i interesu. Litwini w XIII i XIV wieku organizowali wyprawy przeciw Polakom, by w 1410 wspólnie odnieść wspaniałe zwycięstwo pod Grunwaldem. W obecnej sytuacji bądźmy więc rozsądni, gdyż gra idzie o naprawdę wysoką stawkę.
Inne tematy w dziale Polityka