Od słynnej afery związanej z przydziałem środków z Krajowego Planu Odbudowy minął już prawie miesiąc. Wydaje się, iż wszystko zostało powiedziane. Tymczasem sytuacja ta skłania do licznych, niestety smutnych refleksji, które mogą nadejść dopiero po upływie czasu. Jak powszechnie wiadomo, internauci ujawnili, w jaki sposób niektóre środki zostały spożytkowane. Na liście znalazły się jachty czy klub dla swingersów, co uzasadniano koniecznością „dywersyfikacji”.
Afera takie jak powyższe w normalnych okolicznościach powinna przyczynić się do szybkiego upadku rządu a przynajmniej dymisji osób odpowiedzialnych za taki stan rzeczy. Choć niektórzy skrót KPO zaczęli prześmiewczo interpretować jako „koniec Platformy Obywatelskiej” nic takiego nie miało miejsca. Przeciwnie, politycy i zwolennicy koalicji 13 grudnia szybko zaczęli powielać narrację, jakoby tylko 1,5 % środków z KPO trafiło do branży HoReCa (hotele, restauracje itp.) a reszta przyczyniła się do rozwoju Polski. Co ciekawe, winą za aferę zaczęto obarczać PiS, którzy rzekomo mieli blokować przydział środków a później sami odpowiadać za aferę.
Tekst nie ma na celu obrony polityków Prawa i Sprawiedliwości, co na wskazanie wewnętrznie sprzecznej argumentacji obecnej koalicji. Podczas poprzedniej kadencji parlamentu środki z KPO były wstrzymywane z uwagi na „brak praworządności” w Polsce – po zmianie władzy zostały odblokowane, choć nie zostały wprowadzone żadne zmiany prawne w tym zakresie. Na dobrą sprawę to koalicja 13 grudnia dopuszcza się delikatnie mówiąc kontrowersyjnych działań z punktu widzenia zgodności z prawem, lecz szersze rozważanie na ten temat mija się z celem tekstu. Skoncentrujmy się na faktach. Są one takie, iż politycy związani z obecną koalicją rządzącą nawoływali, by UE nie przyznawała nam środków, dopóki nie „nastanie praworządność”. Obecnie to koalicja 13 grudnia sprawując władzę zasadniczo odpowiada za przydział środków. Jak wcześniej wspomniano, próbuje obarczyć odpowiedzialnością za ten stan rzeczy poprzednią ekipę rządzącą (mimo iż beneficjentami programu okazali się krewni polityków PO). Może i nie powinno nas dziwić, gdy złodziej krzyczy „łapać złodzieja” ale fakt, że część społeczeństwa uwierzyła tej narracji pokazuje, jak nisko upadliśmy jako społeczeństwo.
Mogłoby się wydawać, iż dotacje na sektor HoReCa to „tylko” 1,5 % środków KPO, co daje około 1,2 mld PLN. Spójrzmy na to z innej strony. Niektórzy „janusze biznesu” otrzymali dotacje de facto na prywatne zachcianki o równowartości kwoty, którą większość ciężko pracujących Polaków nigdy nie będzie dysponować. Można oczywiście dyskutować, na ile zasadne jest przyznawanie dotacji w ogóle, lecz finansowanie z publicznych pieniędzy jachtów, klubów dla swingersów czy solarium w pizzerii mogłoby być zabawne, gdyby stało się to komedii czy grze komputerowej a nie w realnym świecie. Wbrew temu, co sądzą niektórzy pieniądze te pochodzą z kredytu, którzy jako Polska (czytaj podatnicy) będziemy musieli spłacać. Fakt, około 40% zostało nam przyznanych formie dotacji, reszta natomiast pożyczki, lecz pamiętajmy, iż dotacja pochodzi z budżetu unijnego, do którego Polska się dokłada.
Zastanówmy się jeszcze nad faktem, iż „tylko” 1,5% środków z KPO trafiło do sektora HoReCa. Otóż największa część tj około 45% została przeznaczona na cele transformacji energetycznej. Wielcy tego świata przekonują, iż jest to konieczne działanie w imię ekologii. Warto jednak zastanowić się, kto jest beneficjentem transformacji. Jak wiadomo, dominującą pozycję w UE posiadają Niemcy, wręcz można pokusić się o stwierdzenie, iż za pomocą gospodarki realizują w pewnym sensie koncepcję Mitteleuropy (tj uzależnienia od siebie państw Europy środkowej i wschodniej) czy w pewnym sensie III Rzeszy (choć nikt nie twierdzi że w tak drastyczny sposób). Niemiecka gospodarka zmaga się z kryzysem spowodowanym z jednej strony utratą taniej dotychczas energii w postaci rosyjskiego gazu, z drugiej strony wiele branż przegrało konkurencję z Chinami. Na czym więc polega transformacja energetyczna? UE (której dochody pochodzą z wpłat krajów członkowskich czyli też z naszych podatków) wprowadza regulacje nakazujące transformację energetyczną i sypie dotacjami na pompy ciepła, fotowoltaikę itp. Dotacje te oczywiście windują ceny, na czym zarobią spółki, zwykle niemieckie. W tym miejscu pomińmy rozważania na temat zasadności i efektywności OZE.
Oglądając serial „Korona królów” często pada tam stwierdzenie „za króla Kazimierza (Wielkiego)…”. Istotnie, gdyby w czasach monarchii doszło do sytuacji takiej jak z KPO najprawdopodobniej poleciałyby głowy w sensie dosłownym. Celem tekstu nie jest bynajmniej nawoływanie do zabójstwa kogokolwiek, lecz stwierdzenie pewnego faktu historycznego. Monarcha traktował państwo jako w pewnym sensie swoją własność, przez co surowo karał tych, co państwo okradali. Jakże różna sytuacja od dzisiejszej.
Inne tematy w dziale Polityka