To jest możliwe tylko w Polsce. W całkowicie identycznych sprawach sądowych zapadają zupełnie inne, co więcej , wyjątkowo zideologizowane i sprzeczne ze sobą wyroki. Dwoje kandydatów na europosłów , jeden z ramienia PO (Tadeusz Zwiefka), oraz wystawiona przez Lewicę (Lidia Geringer d’Odenberg), poskarżyli się na emitowany na antenie Radia Maryja program, w którym prowadzący Jerzy Robert Nowak oceniał dorobek kandydatów do Parlamentu Europejskiego. Zwiefce sąd w trybie wyborczym przyznał rację, stwierdził, że Nowak kłamał w swoich ocenach i nakazał rozgłośni przeproszenie powoda. Tymczasem sąd we Wrocławiu, do którego pozew złożyła kandydatka lewicy, uznał coś zupełnie przeciwnego. Odrzucił pozew tłumacząc że Nowak i radio Maryja nie kandydują od PE, więc nie można przeciwko nim składać pozwów w trybie wyborczym, a ponadto – krytyka jaką zastosował stały gość Radia Maryja to publicystyczna, subiektywna ocena, a takie nie podlegają ocenie prawnej – z tego też powodu nie można jej zaskarżyć.
W poprzednim wpisie jasno dałem do zrozumienia co myślę o polskich sądach. Ostatni wyrok pokazuje, że jest jeszcze jakaś nadzieja na to, iż wśród sędziów są porządni, niezacietrzewieni i przytomni sędziowie. Martwi mnie jednak cos innego. Na powyższym przykładzie widać jak na dłoni, do jakich absurdów prowadzi system w którym sędziowie nie kierują się literą prawa, ale osobistymi sympatiami politycznymi. Nie mam wątpliwości, że w sprawie Zwiefki sędzia kierował się wyłącznie uległością wobec władzy, żadną inną przesłanką nie można bowiem tłumaczyć kuriozalnego wyroku jaki zapadł w jego, czy też innych, podobnych sprawach w ciągu ostatnich kilku tygodni kampanii wyborczej. Po ostatnim wyroku widać też wyraźnie jeszcze jedną rzecz. Parasolem ochronnym są objęci wyłącznie bezpośredni działacze PO i najwierniejsi z wiernych. Inni, nawet przychylni ale „obcy” już na tego typu sądowe „wsparcie” nie mogą liczyć.
PO urządziła z polskiego wymiaru sprawiedliwości bezwzględnie podporządkowany sobie folwark, w którym wyroki są zawsze przychylne dla działaczy powiązanych z władzą. Taka sytuacja ostatnio miała miejsce w PRL. W dwadzieścia lat po obaleniu komunizmu znaczenie tego faktu urasta do rangi przykrego symbolu.
Jestem miłośnikiem logiki. Dzisiejsze jej powszechne lekceważenie, powoduje u mnie wyraźny ból głowy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka