Firmus Piett Firmus Piett
39
BLOG

PO partią idealną?

Firmus Piett Firmus Piett Polityka Obserwuj notkę 23

 

PO 53% (+0) PiS 20(-6)%. Tak wygląda poparcie dla partii politycznych według najnowszego sondażu OBOP przeprowadzonego już po wybuchu „afery hazardowej” (w dniach 1-4 października). Kiedy zobaczyłem wyniki tych badań, poczułem się tak jakby ktoś mi dał w twarz. I nie dlatego że PiS traci – bo to według mnie w tym momencie sprawa całkowicie drugorzędna, ale dlatego, że zupełnie nie mogę zrozumieć skąd się biorą ludzie, którzy mimo oczywistych, jasnych i niepodważalnych faktów świadczących na niekorzyść PO, w tak licznej grupie nadal chcą na to ugrupowanie głosować…  To wbrew wszelkiej logice i zdrowemu rozsądkowi. Absolutnie nie tego rozumiem fenomenu. Nawet poparcie mediów nie może tłumaczyć tak ślepego oddania partii rządzącej, zwłaszcza, że w jednolitym dotychczas froncie medialnego uwielbienia dla Tuska pojawiły się w ostatnich dniach znaczące wyłomy i rysy. Po raz pierwszy od lat słychać było krytyczne głosy płynące nawet z TVN czy Gazety Wyborczej, a mimo to nadal ponad 50% respondentów deklaruje swoje poparcie dla partii Donalda Tuska, Grzegorza Schetyny czy Sławomira Nowaka. Skąd ciągle biorą się głosy tak rozbrajające jak ten przeczytany na jednym z forów internetowych: „Obojętne co Tusk zrobi, lub czego nie zrobi. I tak nie ma lepszej alternatywy”? Czy naprawdę człowiek myślący jest w stanie aż tak ślepo popierać jedną formację?
Ja jestem zwolennikiem PiS, ale w mojej głowie często pojawiają się wątpliwości. Nigdy nie jest tak, że bezwarunkowo popieram działania liderów partii na którą najprawdopodobniej oddam głos. Co więcej często się z jej prezentowaną linią nie zgadzam, czasem jestem wręcz wściekły, że robi ona głupie błędy, w innych momentach forsuje średniointeligentnych działaczy czy kompromituje się głupimi działaniami. Ale nigdy bym nie powiedział, że cokolwiek zrobi Kaczyński, to i tak może być pewien mojego głosu. Ja dopuszczam do siebie możliwość, że gdyby wybuchła jakaś afera, a ja dowiedziałbym się, że dajmy na to Jarosław Kaczyński ostrzega swoich „kolegów” w taki sposób aby mogli oni uniknąć odpowiedzialności za łapownictwo, czy inne niezgodne z prawem karnym działania – byłbym w stanie cofnąć swoje poparcie dla jego partii. To wydaje mi się zupełnie normalne i oczywiste.
Tymczasem jak się wydaje, dla połowy Polaków, to co czynią ich przywódcy nie ma najmniejszego znaczenia. Czy robią dobrze, czy źle, czy rządzą uczciwie czy też po bandycku jest zupełnie nieważne. Premier może sobie ostrzegać przyjaciół „załatwiającym” biznesmenom korzystne zmiany w przepisach przed działającymi służbami państwa i nic. To zupełnie bez znaczenia. Ten sam premier może wyjść po spotkaniu u prezydenta i powiedzieć kłamliwie (co potwierdzają świadkowie), że „prezydent chciał aresztowań”, „że stracił nerwy” i też nic. Nadal może uchodzić za polityka wiarygodnego i „lepszego” niż inni…
Przy całym zrozumieniu niechęci do Jarosława Kaczyńskiego. Czy ktoś kiedyś widział go wychodzącego z jakiegokolwiek spotkania i kłamiącego na temat jego przebiegu? Nie. Nawet mu to nie przyszło do głowy. Atakował przeciwników, czasem brutalnie, ale nigdy nie stosował tego typu drobnych „kłamstewek”. Można zawsze powiedzieć, że styl Tuska to wyrafinowana gra polityczna, „najnowocześniejsza socjotechnika”, „postęp”, ale mnie to zupełnie nie przekonuje. Dla mnie ktoś kto bezustannie kręci przy takich drobnostkach, ciągle zmienia zdanie a jeszcze do tego mówi o zaufaniu, miłości i spokoju jest zupełnie niewiarygodny nie tylko jako polityk, ale przede wszystkim jako człowiek, osoba. Cały życiorys premiera Tuska jest pełny tego typu niejasnych „drobiazgów”, przeinaczeń, kłamstewek, krętactw (że choćby wspomnę nagłe nawrócenie przed wyborami prezydenckimi w 2005). A mimo to większość Polaków, jak widać z tego sondażu nadal mu ufa. I nie przekonuje mnie wizja „braku alternatywy” dla PO. Gdybym ja poczuł się oszukany przez moją formację, a nie miałbym innego wyboru – nie poszedłbym na głosowanie. Tymczasem najwyraźniej wyborcy PO jak widać  taki stan rzeczy akceptują… Nie rozumiem jak można nie widzieć sprzeczności w poglądzie ministra, który jednego dnia mówi że „nie ma powodów by odejść”, a drugiego dnia Tusk ogłasza że „poprosił o dymisję – została przyjęta”. Być może to tylko polityczny teatr, akceptowalna retoryka, ale jednak jakoś nie mogę się z tym pogodzić. Gdyby premier powiedział „odwołuję go, bo mimo, że uważam iż jest niewinny, nie może być podejrzeń” – to bym to zrozumiał i zaakceptował. Tymczasem Tusk kłamie w żywe oczy i 50% moich sąsiadów to odpowiada. Bo był ładnie ubrany, nauczył się swej roli perfekcyjnie? To straszne jak nisko upadliśmy jako społeczeństwo, że możemy tolerować tak jawne naruszenia najprostszych standardów moralnych, w zamian za błyskotki pokazywane przez rzekomo „światłą” ekipę. Jest to dla mnie niezwykle przygnębiające.

Jestem miłośnikiem logiki. Dzisiejsze jej powszechne lekceważenie, powoduje u mnie wyraźny ból głowy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Polityka