Firmus Piett Firmus Piett
262
BLOG

Kolej regionalna w Polsce upadnie?

Firmus Piett Firmus Piett Gospodarka Obserwuj notkę 3
W czasie kiedy głowy większości Polaków zaprzątają sprawy związane z wyjaśnieniem przyczyn katastrofy prezydenckiego samolotu i rozkręcająca się coraz mocniej kampania wyborcza, w polskich kolejach dzieją się rzeczy bardziej niż zdumiewające. Od kilkunastu dni obserwujemy bowiem szeroko zakrojoną akcję PKP PLK, jednej ze spółek kolejowych z grupy PKP odpowiedzialnej za infrastrukturę kolejową, która tak naprawdę w swoich skutkach może doprowadzić do zupełnej likwidacji lokalnych i regionalnych przewozów pasażerskich Polsce.
 
O co chodzi. Otóż jakiś czas temu PKP PLK ogłosiła, że przewoźnicy zalęgają jej z opłatami za dostęp do torów (nota bene krajowe opłaty za dostęp do infrastruktury torowej są najwyższe w Europie mimo katastrofalnego stanu sieci i bynajmniej nie idą na remonty – 80% z nich idzie na utrzymanie aparatu biurokratycznego i pracowników). Na pierwszy rzut oka - firma jak firma, ma prawo dochodzić swoich roszczeń, problem jednak w tym, że sposób wyjścia z tej sytuacji, jaki został zaproponowany jednemu z przewoźników – Przewozom Regionalnym prawie na pewno doprowadzi do jego upadku (a w konsekwencji pogorszy to oczywiście sytuację samego PKP PLK, bo wpłaty od PR to bardzo duża część jego wpływów). Otóż zarządca infrastruktury nakazał przewoźnikom ograniczenie pracy przewozowej o 13% – czyli likwidację ponad 150 pociągów.  Co najciekawsze i jednocześnie najbardziej zdumiewające, Przewozom Regionalnym arbitralnie wyznaczono do likwidacji wszystkie połączenia Inter Regio, jedyne, które dotychczas nie były dotowane przez samorządy i zarabiały na siebie (a klienci bardzo je lubili i często wybierali, bo mimo braku komfortu są to pociągi przede wszystkim tanie).  Właśnie ten fakt każe przypuszczać iż pod pozorem ”odzyskiwania długów”, cała ta awantura jest po prostu kolejnym etapem walki towarzystwa z grupy PKP, z solą w oku, jaką są dla drogich połączeń Intercity tanie, konkurencyjne pociągi Inter Regio PR. Co prawda dla zachowania pozorów równorzędności PKP PLK podobnego ograniczenia pracy przewozowej zażądały także od spółki PKP Intercity (należącej do ich własnej grupy), jednak z informacji, które krążą w sieci wynika jasno, iż tam likwidacji ulęgną jedynie tanie, wybrane połączenia TLK z głównych szlaków, które niejako miały konkurować z Inter Regio. Po wycięciu tych ostatnich, po prostu nie będą już potrzebne, a zarząd Intercity ma nadzieję, że pasażerowie pozostawieni bez wyboru przesiądą się do droższych pociągów IC.
 
Dla Przewozów Regionalnych problem jest znacznie głębszy. Pociągi IR, które teraz są niemal siłą likwidowane, były jedynym sposobem na złagodzenie skutków fatalnie pomyślanej i jeszcze gorzej zrealizowanej reformy z 2008 roku, usamorządowiającej lokalne przewozy kolejowe. W wyniku tej „reformy” Przewozy Regionalne trafiły pod opiekę samorządów wojewódzkich, ale zostały pozbawione całego wartościowego majątku i taboru (niejednokrotnie musiały dalej płacić raty za tabor który przejęła i użytkuje spółka PKP Intercity). Firmie odebrano też dopiero co wyremontowane za jej pieniądze elektrowozy. W zamian za to, PKP SA miały przekazać PR-om wartościowe nieruchomości, stanowiące zaplecze techniczne i organizacyjne do prowadzenia przyszłej, samodzielnej działalności. I mimo, że zobowiązuje je do tego ustawa do dziś tego nie zrobiły, co chwila znajdując jakieś uniemożliwiające to preteksty. Bez pociągów Inter Regio Przewozy Regionalne nie będą w stanie spłacać swoich zobowiązań w ogóle (narosłych nie z ich winy, a będących skutkiem „reformy”) i w konsekwencji będą musiały upaść, a kilkaset tysięcy pasażerów dziennie zostanie odciętych od dostępu do komunikacji.
 
To jednak nie wszystko. Szaleńcze - bo tak trzeba je nazwać ruchy które wykonuje ostatnio PKP PLK wcale się na tym nie kończą. „Rynek Kolejowy” ujawnił właśnie, że u zarządcy infrastruktury powstał pomysł aby zakazać przewoźnikom rozpoczynania biegu pociągów na przystankach kolejowych. Ta niewinna z pozoru zmiana może spowodować, że odcięte od świata zostaną atrakcyjne miejscowości turystyczne w górach i nad morzem (gdzie nie ma pełnowartościowych stacji, są właśnie jedynie przystanki – np. Rabka, Mielno, Ustka, Łeba). Doprawdy nie trzeba być znawcą tematu aby zauważyć, że tego typu zmiany „administracyjne” szkodzą kolei jako całości. Kiedyś mówiło się, że w zarządach PKP działa potajemne lobby przewoźników autobusowych. Jeśli to co teraz robi PLK nie jest na to dowodem, to co nim będzie?

 

Jestem miłośnikiem logiki. Dzisiejsze jej powszechne lekceważenie, powoduje u mnie wyraźny ból głowy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Gospodarka