Lider Platformy stwierdził dziś że "premier Kaczyński przypomina mu Jerzego Urbana ze stanu wojennego", po czym jak zawsze usłyszeliśmy że PO przegrywa w sondażach z powodu obrzydliwych, brutalnych, stalinowskich, dyktatorskich i ne wiem jeszcze jakich metod którymi PiS, partia prostaków i plebsu prowadzi swoją faszystowską kampanię... Wszystko to odbywało się w oparach ekscytującego wywiadu Tuska dla Newsweeka w którym stwierdził że "wie o smutnych faktach z działalności Kaczyńskich"... To nowość ekscytująca, bo w intrygującym, "pomówieniowym" stylu, zarezerwowanym do tej pory dla Andrzeja Leppera... To chyba zapowiedź nowego w kampanijnych działaniach PO, nowego które jadnak jak wszystko co do tej pory robił Donald Tusk, moim zdaniem przyniesie skutek przeciwny do zamierzonego. Działania Lidera PO i jego najbliższego zaplecza pokazują dobitnie że nie mają oni żadnego pomysłu zarówno na kampanię jak i późniejsze rządzenie. Po dwóch latach artyleryjskiego ostrzału wymierzonego w Kaczyńskich, porównywania ich do Hitlera, Stalina, Franco, a PiSu do mafii, sekuritate, stasi i ochrany takie "zarzuty" nie robią już na nikim wrażenia (poza przekonanymi, ale ci i tak zagłosują na PO). W końcowym etapie kampanii Platformy oprócz obrzucania błotem głównego rywala partia Tuska ma pokazywać znane twarze (aktorzy, sygnatariusze antyreżimowych otwartych listów + zapiekły pisożerca, sędzia Zoll), mottem będzie... Niech ktoś zgadnie... "Nikt przyzwoity i myślący nie głosuje na PiS", czyli ten sam lajtmotiv który przez dwa lata powodował że mimo totalnej krytyki PiSowi poparcie nie spadło nawet o ułamek procenta.
Szkoda mi Donalda Tuska, bowiem żal patrzeć na człowieka który znalazł się tam gdzie nigdy nie powinien się znaleźć. Liderem nie będzie, bo nie ma w sobie nic porywającego, jest za to mistrzem rozgrywek i intryg (wyciął z PO wszystkich którzy mu zagrażali, głosząc jednocześnie że to Kaczyński depcze wewnątrzpartyjnych przeciwników). W PRL-u zapewne byłby typowym nijakim, bezbarwnym ale za to podstępnym aparatczykiem, tymczasem jest szefem wielkiej, walczącej o władzę partii politycznej (oczywiście szefem jest nie dlatego że ktoś go chciał, to wynik splotu okoliczności i intryg). W kampanii PO często powtarza się że na PiS głosują ludzie zakompleksieni, tymczasem moim zdaniem najbardziej zakompleksionym człowiekiem w Polsce jest właśnie sam Donald Tusk. Widać to po jego niezdolności do kompromisu z PiSem po przegranych wyborach. Ugryzł wtedy rękę która dawała mu więcej niż dałby ktokolwiek inny w podobnych okolicznościach, ukazując wszem i wobec swą mega frustrację i czyni to dalej przy każdej możliwej okazji plując jadem jak najostrzejsza żmija (oczywiście strzyka trucizną mówiąc w tym samym czasie o rzekomym chamstwie Kaczyńskiego). Tusk musi pamiętać że największą popularnością PO cieszyło się w momencie obrad komisji Rywina, to oczywiście powoduje dodatkową i uzasadnioną frustrację i ból (bo tę popularność gromadził Rokita)...
Ciekawe jest to że aż tyle osób wierzy Tuskowi i jego poplecznikom, mimo że oczywiste fakty nie przemawiają wcale za nim. Tu właśnie widać generalną różnicę między wykształciuchami a ludźmi naprawdę wykształconymi i inteligentnymi. Wykształciuch wierzy w to co wypada wierzyć, zamiast dokonywać samodzielnej oceny uznaje za pewniki to co inni uważają za nowoczesne, postępowe, światłe. W najlepszym wypadku analizuje to co podrzuci mu Gazeta Wyborcza z przystawkami, ale jako ze jest to materiał jednostronny wyniki tego "przetwarzania" są takie jakie są. Ludzie inteligentni patrzą na fakty, a te świadczą przeciwko Tuskowi (afery KLD, Nocna Zmiana, wycięcie przeciwników, skrajny cynizm i obłuda).
Szarża Tuska pozostanie nieskuteczna, bo na szczęście wszystkich ogłupić frazesami się nie da. Z utęsknieniem czekam na debatę Tusk - Kwaśniewski, która nawet największym zwolennikom Donalda Tuska uzmysłowi jak pusty i miałki jest ten politykier.
Jestem miłośnikiem logiki. Dzisiejsze jej powszechne lekceważenie, powoduje u mnie wyraźny ból głowy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka