Dzisiejsze publiczne przedstawienie przez Donalda Tuska nazwisk ostatnich kilku osób które zasilą szeregi nowotworzonego rządu przeszło jakoś niespodziewanie (a może spodziewanie?...) bez większych kontrowersji i szerokiego echa. Niby to naturalne. Desygnowany premier kilkanaście dni poszukiwał odpowiednich kandydatów i na chwilę przed głosowaniem wotum zaufania poznaliśmy ostateczny skład przyszłej Rady Ministrów. Wszystko na swoim miejscu i w odpowiednim czasie.
A ja jednak czuję ogromny niedosyt, aby nie powiedzieć że jestem bardzo zawiedziony... Nie tym że w nowym rządzie prócz Schetyny, Zdrojewskiego (ale rzuconego na inny odcinek niż wcześniej zapowiadano) i Kopacz nie będzie nikogo z szumnie kreowanej przez dwa lata PO-wskiej rady "Cieni". Nie tym że w partii pełnej intelektualistów, popieranej przez rozmaite grona profesorskie nie można było znaleźć kandydata na szefa MON aż w końcu ściągnięto kogoś ze Strasburga, także nie tym że na wiele stanowisk ministerialnych zostaną powołane osoby gwarantujące jedynie robienie porządku po brudnych Kaczorach a nie wdrażanie wielkich idei czy reform...
To czym jestem naprawdę zasmucony to reakcja większości mediów. Kiedy dwa lata temu dzień po wyborach TVN i TVN24 wściekle szalały że PiS nie radzi sobie z obsadą większości stanowisk bo nie ma kadr, kpiono sobie z przedstawianych kandydatur "bo wymieniane osoby nie były znane publicznie" uważałem że mimo iż jest to działanie nieodpowiedzialne i nierzetelne, zgadzałem się z tymi którzy mówili że prasie wolno więcej gdyż władzy należy zawsze patrzeć na ręce.
Dziś kiedy Tusk ma problem z obsadzeniem MON, kiedy są poważne zarzuty pod adresem kandydata na szefa MSZ, kiedy ministrem rozwoju regionalnego zostaje osoba szerzej nieznana a gospodarką ma rządzić od lat kojarzone z dobrymi pomysłami ekonomicznymi PSL, czym się zajmują media? Dla Polsatu najważniejsze jest to jakie miejsce (jak odległe i złe oraz o czym to świadczy) zaproponował Tuskowi podczas Święta Niepodległości wstrętny prezydent Kaczyński na trybunie honorowej... W sumie nie powinno to mnie dziwić. Przez dwa lata mieliśmy pełny pokaz możliwości "niezależnej prasy", ale ja jakoś nadal się dziwuję. Gdyby PiS wygrał wybory i Kaczor chociażby jeden dzień zastanawiał się kogo zrobić szefem MON media delikatnie mówiąc orzekłyby że "ma krótką ławkę". A co robią kiedy Tusk zastanawia się nad powołaniem na szefa tego ministerstwa czynnego wojskowego? Prześcigają się w składaniu laurek i hołdów przyszłej partii rządzącej. Głosów o szkodliwości likwidacji cywilnej kontroli nad wojskiem i zagrożeniu demokracji nie było...
Nie wiem, ale jakoś chyba za bardzo jestem wyczulony na obłudę. A tego co dziś robią media inaczej niż fałszem i obłudą nazwać nie można.
Jestem miłośnikiem logiki. Dzisiejsze jej powszechne lekceważenie, powoduje u mnie wyraźny ból głowy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka