Przeciętny polski celnik zarabia niecałe 2 tys. zł. Z pewnością byłby szczęśliwy dostając 3 tys. zł. miesięcznie.
Lech Wałęsa twierdzi, że jego pensja byłego prezydenta wynosi ok 3 tys. zł. Jego zdaniem, obecnie każda osoba publiczna typu minister lub poseł, powinna głęboko zastanowić się nad tym, czy nie należy by solidarnie podzielić się choćby częścią swojego państwowego uposażenia z potrzebującymi pracownikami budżetówki. Lech Wałęsa chętnie zrezygnuje ze swej (marnej) pensji.
Nie trzeba Panie Prezydencie. Ja znalazłem podobne pieniądze wśród akt przewalających się po moim biureczku.
Zachowując dyskrecję co do szczegółów dam przykład z życia "klienta" jednej z polskich izb celnych.
"Klient" - przeciętny polski przedsiębiorca, kilka lat temu popadł w spór ze skarbem państwa w sprawie kwoty, którą powinien wpłacić izbie celnej. Rzecz dotyczyła sprzecznych interpretacji niejasnego przepisu podatkowego.
Kwota należności przekraczała nieco 300 tys. zł. Mimo, że sporny przepis wprost przyznawał zwolnienie podatkowe, "klient" przepadł w bezpośrednim sporze z izbą celną - stosującą rozbudowaną wykładnię systemową i historyczną.
Przedsiębiorca nie poddał się jednak i wyruszył ze sprawą do sądu. Przedtem jednak wpłacił sporną kwotę do izby celnej. Obawiał się bowiem nieprzyjemnych kontaktów z komornikiem skarbowym. Już po roku toczenia sporu, sąd administracyjny pierwszej instancji uchylił decyzje urzędników, wskazując że czytają przepisy podatkowe zupełnie od czapy. Izba celna nie przejęła się tym zupełnie. Nie zwróciła pieniędzy "klientowi". Zaskarżyła wyrok do drugiej instancji - NSA.
NSA żwawo zajął się sprawą i już po upływie kolejnego roku stwierdził, że sprawa jest skomplikowana ponieważ w danym temacie wśród kilku korzystnych dla obywateli wyroków znalazł się jeden niekorzystny. Dlatego też skład sądzący NSA przekazał problem do rozpatrzenia poszerzonemu składowi tego sądu w celu wydania uchwały interpretacyjnej. Już po upływie pół roku poszerzony skład NSA orzekł, że przepis jest jak w mordę strzelił korzystny dla obywateli, a izba celna interpretując go na opak naruszyła nie tylko ustawę podatkową ale i najjaśniejszą Konstytucję. Sprawa jednak nie zakończyła się w tym momencie. Dla dopełnienia procedury sądowej podstawowy skład NSA musi się jeszcze raz zebrać, by na podstawie wspomnianej uchwały interpretacyjnej oficjalnie odrzucić skargę izby celnej (obecność stron nie jest obowiązkowa). Polskie sądy to nie pogotowie ratunkowe, nie działają ekspresowo. Mijają więc kolejne miesiące. Przepisy proceduralne przewidują możliwość wycofania skargi sądowej przez izbę celną. Ta jednak - zapewne zajęta trudną sytuacją na granicach - nic w tej sprawie nie robi.
Pieniądze wpłacone kilka lat temu przez "klienta" spokojnie leżą na koncie bankowym izby celnej. To pewne, że przyjdzie taki dzień, gdy izba będzie musiała je zwrócić z ustawowymi odsetkami. Co miesiąc dług izby zwiększa się o kolejne 3 tys. zł. Te 3 tys. zł. miesięcznie nie trafią na konto żadnego celnika marznącego i moknącego gdzieś u wrót pięknej Ukrainy. Powiększone o zwrot wpisów sądowych i koszty zastępstwa procesowego zasilą jakiegoś cwanego, upartego "prywaciarza".
Poważnie - bo czasem żartujemy. Służba celna w Polsce liczy ok. 15 tys. ludzi. Żadne media nie podają, jak duża część z tej liczby składa sie na rzeszę pracowników biurowych urzędów i izb celnych. Ja widziałem jednak siedziby kilku takich przybytków. I znalazłbym tam wiele osób usadowionych wygodnie w licznych pokoikach ciągnących się wśród długich mrocznych korytarzy. W każdym pokoiku stoi szafa pancerna, a w niej - kilogramy akt spraw takich, jak wyżej opisana. Te akta w dużej części wędrują potem do okazałych siedzib wojewódzkich sądów administracyjnych, gdzie muszą być poprawiane, uchylane, odsyłane do ponownego rozpatrzenia. Wszystko to dzięki zabójczej mieszance urzędniczej niekompetencji, wytycznych przesyłanych przez Ministerstwo Finansów, braku organizacji, skomplikowanych procedur i wielkiej, szarej masy niezrozumiałych przepisów.
Jak długo nasze Państwo stać będzie na finansowanie tego "show businessu"?
Polskie podatki w prasie
Myślę, że nadszedł czas, by nieco usystematyzować posiadaną wiedzę podatkową. Oderwać uwagę od przyziemnych, szczegółowych problemów, które zaciemniają obraz całości. Pozwolić sobie na odrobinę syntezy, garść ogólnych przemyśleń. Zbiorę te przemyślenia w przewrotny "Samouczek fiskalny".
e-mail salon24@interia.eu
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka