W październiku parlament działa pełną parą i pracuje właśnie nad kilkoma ekstra zmianami w przepisach podatkowych, specjalnie pomyślanymi dla polskich firm.
Najfajniejszą z tych zmian jest rządowo/palikotowa (połączono bowiem wysiłki) nowelizacja ustawy o VAT.
Mniejsza z tym, że jeszcze rok temu niejaki Chlebowski Zbigniew – zdaje się poseł PO – opowiadał o zupełnie nowej, prostej i przyjaznej ustawie o VAT, którą nosi w teczce – teczka mu się gdzieś zawieruszyła.
Mniejsza z tym, co szczegółowo zmieni się w polskim VAT po nowelizacji.
Większa, że parlament pracuje nad pokaźnej wielkości pakietem istotnych, aczkolwiek wyrywkowych zmian, a na końcu tego pakietu napisano datę wejścia w życie – 1 grudnia 2008 r.
Jeśli wszystko pójdzie gładko, a Pan Prezydent nie zawetuje, jest szansa, że przedsiębiorcy dostaną do ręki znowelizowaną ustawę na jakiś tydzień przed datą jej wejścia w życie.
Gdzież tam kto by pomyślał o wymyślonym przez starożytnych rzymian pojęciu vacatio legis. „Wszakże nie jesteśmy we Włoszech”, jak mawiał Andrzej Lepper.
Ustawa, jak to polska ustawa – napisana tak, że nikt normalny nie jest w stanie zrozumieć o co chodzi. A chodzi między innymi o regulacje stosowane w codziennym obrocie gospodarczym – np. o kurs przeliczenia walut obcych na PLN – bez którego nie da się wystawić prawidłowo faktury.
Od jakiegoś czasu, chodzą więc polscy księgowi po różnych szkoleniach, przypominających wróżenie z fusów (bo szkoli się ich z aktualnego na dany dzień stanu projektów sejmowych). Czytają z zapartym tchem prasowe notatki z każdego posiedzenia sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Modlą się – żeby jakoś udało się przetrwać tych pierwsze kilka miesięcy od grudnia. Bo wszakże za każdy popełniony wtedy błąd trzeba będzie zapłacić urzędowi skarbowemu.
Tymczasem zaś trzeba zapłacić za te szkolenia (średnio 5 stów od głowy) i za ekspresowe zmiany w programach do księgowania VAT.
Sytuacja, jak zwykle dla polskiego biznesu – ty się kurdę człowieku staraj o wzrost PKB, a w nagrodę dostaniesz po gnatach. Tym razem VAT-em, od ustawodawcy.
Polskie podatki w prasie
Myślę, że nadszedł czas, by nieco usystematyzować posiadaną wiedzę podatkową. Oderwać uwagę od przyziemnych, szczegółowych problemów, które zaciemniają obraz całości. Pozwolić sobie na odrobinę syntezy, garść ogólnych przemyśleń. Zbiorę te przemyślenia w przewrotny "Samouczek fiskalny".
e-mail salon24@interia.eu
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka