Foxx Foxx
157
BLOG

Od Przyjaciół Moskali / Pawlak: Możemy sprzedać Rosjanom firmy e

Foxx Foxx Polityka Obserwuj notkę 106

Z zasady staram się nie ulegać pochopnym skojarzeniom, czy karkołomnym teoriom, jednak ostatnie dni przynoszą wyjątkowo spójną sekwencję zdarzeń. Pierwszym było oczywiście "jednostronne rozbrojenie", czyli deklaracja premiera o bezwarunkowej zmianie stanowiska Polski w sprawie wcześniejszego blokowania przystąpienia Rosji do negocjacji z OECD.

Jeszcze nie przebrzmiały komentarze, a mogliśmy się dowiedzieć, że minister spraw zagranicznych, autor książki "Strefa zdekomunizowana" przywraca do polskiej dyplomacji, stopniowo z niej usuwanych wcześniej przez PiS, absolwentów Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (МГИМО) - obecnie ma ich w ministerstwie pracować od 300 do 400. Jak mogliśmy kilka dni temu przeczytać w tekście Wojciecha Lorenza "Moskiewska szkoła dyplomatów, czy szpiegów?", opublikowanym przez "Rzeczpospolitą":

Szanse na studia w MGIMO w latach 70. i 80. miały głównie dzieci komunistycznych prominentów. Dzięki rodzicom dostawały się na najlepsze wydziały. – Akademię kończył np. syn Andrieja Gromyki i szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Iwanow – mówi Wiktor Suworow, były oficer sowieckiego wywiadu.

(...) Po ostatnich wyborach i kolejnej zmianie dyrektora generalnego dyplomata (Roman Kowalski - przyp. Foxx) ponownie trafił do działu kadr. Informacja, że dostał tam kierownicze stanowisko (wicedyrektor działu kadr i szkoleń - F.), wywołała burzę.

"Można było wybrać sowiecką uczelnię albo pracę w opozycji" - Andrzej Papierz ambasador w Bułgarii

Większość z naszych rozmówców, również tych związanych z PiS, zaznacza, że wśród absolwentów MGIMO jest wielu wybitnych fachowców. Najczęściej wymieniane nazwiska to ambasador w Wietnamie Mirosław Gajewski czy Piotr Świtalski – stały przedstawiciel Polski przy Radzie Europy w Strasburgu, który na MGIMO zrobił doktorat.

Mimo to część dyplomatów, którzy przyszli do ministerstwa po 1990 r., traktuje „mgimowców” z dystansem. – Tu chodzi o „kwestię smaku”. W latach 70. czy 80. można było wybrać uczelnię sowiecką albo zdecydować się na jakąś formę, jeżeli nie opozycji, to chociaż krytycznego spojrzenia na sytuację Polski. Ten konformizm, który wybierali studenci MGIMO, w większości pozostał w nich do dziś. Czy to ma być fundament polskiego dyplomaty w XXI wieku? Nie mam wątpliwości, że nie – mówi ambasador Papierz
.

(źródło)

Minęły dwa dni. Na "pierwszych stronach" "aferka" z ministrem SZ w roli głównej, który twierdzi, że uprzedzał sekretariat Kancelarii Prezydenta w środę (że nie może zaszczycić głowy państwa swoją obecnością w czwartek o 16:00, bo w tym czasie będzie trwało nieformalne posiedzenie rządu), jednak jego własny sekretariat wysyła informujący o tej sytuacji fax... w czwartek o 16:03. Prezydent chciał oczywiście rozmawiać o volcie nowego rządu w polityce wobec Rosji oraz fakcie, że nie był informowany o takich planach.

Ten news był "na górze". Co znalazło się niżej?

Były szef WSI został nowym szefem kadr w MON
IAR 22:00

Janusz Bojarski, były szef Wojskowych Służb Informacyjnych został nowym szefem kadr w Ministerstwie Obrony Narodowej.

Były szef resortu Aleksander Szczygło powiedział, że nominacja jest symbolem negatywnych zmian jakie zachodzą w resorcie. Jak się wyraził, teraz chłopcy z WSI będą teraz decydowali o tym, kto będzie awansował w wojsku. W opinii byłego ministra, decyzja o mianowaniu Bojarskiego jest zaprzeczeniem wcześniejszych deklaracji ministra Bogdana Klicha, że będzie promował młodych oficerów.

(źródło)

No dobrze, powie ktoś - ale po co przyjmować optykę "Antoniego o gorejących oczach"? Cóż złego w oddawaniu kadr ON byłemu szefowi WSI? Nie wiem, ale zawsze warto przypomnieć, z czego znany był kilka lat wcześniej. Powiedzmy... w 2004:

Nowym szefem WSI ma zostać płk Janusz Bojarski, obecny attaché wojskowy w Waszyngtonie. Przed wyjazdem do USA wywołał skandal. Na imprezę dla oficerów udających się na placówki przyprowadził Andrzeja Ostrowskiego, którego firma - Ostrowski Arms - nie tylko handlowała bronią bez zezwolenia, ale nawet znalazła się w konsorcjum, które wygrało przetarg na uzbrojenie armii irackiej. Ostrowskim zajął się prokurator. Bojarski dostał reprymendę od przełożonych, a biznesmena wyproszono ze spotkania. Pułkownikowi to jednak nie zaszkodziło. 15 sierpnia prezydent mianuje go generałem. Wkrótce ma on zostać zastępcą szefa WSI, a potem prawdopodobnie następcą gen. Dukaczewskiego. Janusz Bojarski do służb specjalnych trafił w 1989 r. Wcześniej ukończył szkołę oficerską w Jeleniej Górze i Wojskową Akademię Polityczną im. Feliksa Dzierżyńskiego. W latach 80. był dziennikarzem w redakcji wojskowej Polskiego Radia. Jest dobrym znajomym Sławomira Cytryckiego, szefa kancelarii Belki.

(źródło)

Oczywiście autonomicznym prawem władców "drugiej Irlandii" pozostaje dobór kadr w strategicznych ministerstwach. Skoro uważają, że najlepsze predyspozycje do zarządzania... kadrami właśnie, mają absolwenci sowieckich uczelni, czemu nie? Trudno odmówić temu wszystkiemu logiki. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że w takiej sytuacji nasze "stosunki" z Rosją się poprawią. Wszak tam środowisko funkcjonariuszy KGB od kilku lat kładzie podwaliny pod przywrócenie caratu. Warto więc stawiać u nas na ludzi, którzy nie będą mieli w przyszłych kontaktach problemów ani ze wspólną sferą pojęć, ani - tym bardziej - wspólnym językiem.

Tego samego dnia pojawia się informacja, że wiceministrem finansów odpowiedzialnym m.in. za audyt i departamenty prawne zostanie prof. Elżbieta Chojna-Duch (wiceminister w rządach W.Pawlaka i J.Oleksego, doradca G.Kołodki oraz członek rady nadzorczej BGŻ - banku o którym było głośno, gdy władzę sprawowało PSL). I tu ciekawostka. Jej mąż, Jacek Duch, to dla odmiany... prezes Prokom Internet i członek zarządu Prokom Software S.A.

Trzeba podkreślić, że ich droga na szczyty elit oryginalnej III RP jest wierna utartemu kanonowi. Napisała o tym kilka lat temu "Gazeta Wyborcza", chyba nieświadomie go powielając, jeżeli chodzi o konwencję:

Jej mężem jest Jacek Duch. Na początku lat 80. wspólnie prowadzili gospodarstwo rolne w gminie Grodzisk Mazowiecki wyróżniane przez gminę za najlepsze plony zboża z hektara i najbardziej estetyczne obejście.

(źródło)

W każdym razie o ewentualne audyty w spółkach należących do R. Krauzego możemy być raczej spokojni - jak się okazuje, niezależnie od ewentualnej roli płk. Raduchowskiego vel Brochwicza, byłego funkcjonariusza UOP, członka rady nadzorczej jednej z ww. spółek oraz Rady Programowej PO, aktywnego kreatora tzw. "sprawy Jaruckiej", a także pełnomocnika J. Kaczmarka. Warto przypomnieć, że pod koniec lat '80 - jako wykładowcę ideolo - do białostockiego ZSMP p. Raduchowskiego wysłała oczywiście... krakowska opozycja (źródło).

Dzięki panu pułkownikowi zatoczyliśmy krąg... PO chce rozszerzyć kompetencje niejawnej sejmowej komisji ds. służb i dba o to, by nie zasiadali w niej "ludzie kontrowersyjni" - czyli tacy, jak A. Macierewicz. Konsekwentnie więc zgłasza do niej kandydaturę pułkownika Miodowicza - człowieka, do którego Brochwicz "przyszedł ze sprawą Jaruckiej", a wcześniej szefa kontrwywiadu, który próbował przejąć kontrolę nad tzw. grupą Lesiaka...

Ponad tydzień temu napisałem:

Wszystkie sprawy związane z podejściem nowego rządu do służb układają się w coraz bardziej czytelną całość. Nie chodzi o sprawdzenie ewentualnych nieprawidłowości. Chodzi o polowanko z nagonką, w którym platformerscy służbiści będą próbowali dorwać osoby nie związane dotąd ze środowiskami frakcji służb "prowałęsowskich" (m.in. pp.płk. Miodowicz, Raduchowski vel. Brochwicz, czy gen. Rusak) lub "czerwonych" (gen. Dukaczewski). Z możliwym nie zwracaniem uwagi na ciemne strony własnej partii. Na dobrą sprawę mówią to otwartym tekstem.

Czy jest to powód do "bicia w dzwony"? Niespecjalnie - wystarczy konsekwentnie żądać jawności. Ciekawe, jakie postawy przyjmą komentatorzy bez przerwy krytykujący wypowiedzi braci Kaczyńskich (konsekwentnie przepraszam za słowo "braci") w stylu "wiem, ale nie powiem".

Na dzisiaj jedno jest pewne: zgodnie z oczekiwaniami, restauracja oryginalnej III RP w sferze służb jest podejmowana. Polska demokracja jest na szczęście w lepszej formie, niż w czasach inwigilacji prawicy, czy tzw. "sprawy Jaruckiej" - ciekawostek prezentowanych przez aktualne "służbowe" zaplecze PO.

Obserwujmy :)

(źródło)

Czy już wiemy, skąd popłoch po zmianie siedziby komisji ds WSI? Trudno powiedzieć, ale na pewno nie wiemy, dlaczego dzisiaj o tym tak cicho...

 

EDIT: Pawlak: Możemy sprzedać Rosjanom firmy energetyczne - taki news właśnie zawisł na Dziennik.pl. Czytamy:

Rząd koalicji PO-PSL otwiera szeroko drzwi przed rosyjskimi koncernami energetycznymi. Wicepremier Waldemar Pawlak ogłosił w rosyjskiej gazecie "Kommiersant", że firmy ze Wschodu będą mogły kupować polskie przedsiębiorstwa sektora energetycznego na takich samych zasadach, jak wszyscy.

(...)

To zmiana polskiego stanowiska w tej sprawie o 180 stopni. Wcześniej Polska robiła, co mogła, by nie dopuścić Rosjan na nasz rynek energetyczny. Niektórzy politycy byli wręcz oskarżani o zdradę polskich interesów, jeśli nie dość głośno protestowali przeciw sprzedawaniu jakichkolwiek firm energetycznych Rosjanom. Argumentowano, że w ten sposób Polska będzie skazana na łaskę i niełaskę Moskwy
.

(całość)

Cóż... może jednak wykazałem wcześniej zbyt wiele luzu w ocenie sytuacji?
Foxx
O mnie Foxx

foxx@autograf.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (106)

Inne tematy w dziale Polityka