frycz66 frycz66
420
BLOG

Chorzy na EGO czyli karnawał hedonistów cz II - dzieci

frycz66 frycz66 Rozmaitości Obserwuj notkę 35

 Oczywiście w życiu hedonistów ogromną rolę spełniają dzieci. Zaznaczyć trzeba, że dzieci obecnie nie spełniają już takiej roli jak niegdyś, czyli pomocy w życiu codziennym, sukcesji warsztatu pracy , czy swoistego zabezpieczenia na starość. Teraz dzieci mają nadać dodatkowy – głębszy sens naszemu życiu. No i rośnie pokolenie „Małych Cesarzy” obnoszonych z pietyzmem w weekendy po różnych centrach handlowych. Mały Cesarz patrzy na świat zachłannie i bezczelnie zarazem. Rozpoznaję takich bezbłędnie. Ich matki udają się na żerowisko do butików w różnych tam Blue City gdzie w ramach rekompensaty za to, że wracają z pracy do domu rozdrażnione i wyczerpane o 21:00 kupują dziecku buciki za 476 PLN, kurteczkę za 690 PLN, spodenki – ogrodniczki za 210 PLN..... Tak mały cesarz ma na sobie tysiaka. Tysiaka z którego wyrośnie w dwa miesiące, ale to nic. Ten tysiak jest potrzebny teraz , żeby jego matka mogła kiedyś powiedzieć: " mój Stasio zawsze miał wszystko czego tylko zapragnął i wszystko to było najlepszej jakosci " . No to Stasio ma najlepszy (najdroższy) fotelik samochodowy i zabawki – a w każdej zabawce minimum dwie baterie alkaliczne plus trzecia bateria do pilota.
 Noooo... chyba,  że mamusia na modnym forum internetowym wyczyta, że teraz zalecane są zabawki drewniane bo to rozwija wyobraźnię. Wtedy  Mały Cesarz - Stasio ma zabawki najdroższe – drewniane z cedru libańskiego. 


 Niestety jak już taki Stasio dorośnie - przynajmniej w sensie hormonalnym,  i zechce stworzyć związek, to okaże się, że żadna z kandydatek nie jest dostatecznie dobrej jakosci. Żadna Stasia niegodna..  Ale to dopiero będzie...

Teraz poza funkcją reprezentacyjną i trudnym w sumie życiowym zadaniem jakim jest bycie emocjonalnym puzzlem do swojej mamy, ojca czy obojga rodziców, Mały Cesarz nie musi nic.
Nie oczekuje się od niego niczego praktycznego, niczego pożytecznego, niczego dobrego. Cesarz ma być. Cesarz rośnie i robi to co chce. Właśnie obserwuję – chciało by się powiedzieć rozwój , ale to złe słowo – wzrost dwóch takich cesarzy u znajomych. Chłopiec lat 9 i dziewczynka lat 7. Chłopiec nienormalnie cienki i nienormalnie wysoki. Nienormalnie potulny i nienormalnie niezainteresowany. Apatyczny nawet, choć roszczeniowy. Obydwoje chodzą na gimnastykę korekcyjną, bo nieobciążone niczym organizmy wysycone białkiem i witaminami rosną obłędnie. Obydwoje jacyś tacy dziwni. Nie mają żadnych zadań, i rosną bez żadnych praktycznych od nich oczekiwań. Lata dziecięce zlecą im szybko, gimnazjum studia, i zdałem sobie sprawę, że jak tak dalej pójdzie to te dzieci do 24 roku życia nie będą robiły nic praktycznego. Nic ekonomicznie wymiernego.
Mali Cesarze nie zaznają dyscyplinującego głodu, obniżenia standardów, chwilowego niedostatku, radosci wielomiesęcznego oszczędzania, czy strachu. Dla Małego Cesarza tylko rzeczy najlepsze z najlepszych są ledwie wystarczające, a peewien specyficzny stan emocjonalnego letargu przerywany małymi przyjemnosciami jest naturalnym stanem ducha.

 

Ja już takich spotykam. Na rynek wypłynął pierwszy rzut Małych Cesarzy. Trzyletnie Volvo (trzyletnie!) otrzymane od rodziców za zdaną maturę (sic !!) jest ledwie „takie sobie”, 10 poduszek powietrznych jedynie „może być” a 168 konny silnik „jakoś się wlecze”. I nie ma w tym młodego buntu, świeżej kontestacji, zalewu czarnej młodej krytyki. Nic z tych rzeczy!
Jest to zwykłe znudzenie, zblazowanie i niewysilony głód coraz to nowych płytkich bodźców oparty o mylne przeświadczenie, że na nic nie trzeba czekać i wszystko się należy. Ufff... Domowa hodowla mutantów...

 

 No i śmierć, która odeszła w niebyt. Rodzice Małych Cesarzy odrzucili śmierć jako ukoronowanie dobrego życia. Przejście od życia do śmierci przestało być misterium. Śmierć to jest kłopotliwy zgon o którym się nie mówi. Babcia jest wywożona do szpitala, tam umiera na korytarzu , zwożona jest piętro niżej i ciach babkę w piach.. Oczywiście Mały Cesarz nie czuwa przy babci bo jeszcze by się zdenerwował. Śmierć jest taka... Taka nieestetyczna. No i śmierć nie spotyka przecież nas. Przedwczesna śmierć, to tylko kara dla niezaradnych frajerów którzy nie zadbali o dodatkowe ubezpieczenie w Medikoverze i nie mają systemu EBD w aucie.

 

 

A skoro śmierć nie ma wartości to i życie ją straciło w dotychczasowym wymiarze. Życie, które nie jest już cudem i zredukowało skrobankę do neutralnego semantycznie „zabiegu”.
Długie, wolne od cierpienia życie należy się teraz zaradnym i zmotywowanym jak psu buda, a trzęsienia ziemi zdarzają się gdzieś tam na Haiti. Życie teraz ma bawić, dostarczać coraz to nowych podniet, i najważniejsze - nie nudzić...

 

A trąci nudą każda głębsza refleksja, czy to życiowa, czy nie daj Boże – religijna.

 

A co zatem jest tematem godnym refleksji?

 

No jak to co?

 

Nowe auto, to samo które w trasie pali 17 l/100km.

 

 

A w mieście?

 

Kiedy to wiezie Małego Cesarza to nawet 35 l/100....

frycz66
O mnie frycz66

Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia.... Moją pasją jest życie....

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (35)

Inne tematy w dziale Rozmaitości