Dosyć o polityce.. Idzie wiosna i czas zająć się rzeczami dla mężczyzny naprawdę dużej wagi. Byliśmy więc na wystawie motocyklowej. Jeżdżę na nią każdego roku. Daje mi taki przedsmak wiosny.
A poza tym kolorowe stoiska, ładne dziewczyny, body painting i motocykle...
Tym razem było jednak inaczej. Na powitanie był bilet wstępu 25 PLN Parking 10-15 PLN i uśmiechnięte panie. Wystawa była zaś marna. W wielkiej hali boksy porozsprzedawane najemcom bez żadnego ładu i składu. Przechodziło się trzema krokami od rasowych enduro do chińskiej tandety, której kolorowe pozoranctwo jest aż bezwstydne.
Setki kolorowych motorków, jednorazowych „komunijnych” quadów, trochę modnych buggie a wszystko to skręcone pospiesznie przez małe żółte rączki w nadziei na miseczkę ryżu przed snem.

Nie pokazał się Harley Davidson i Honda. Wyciągnąłem stąd pośpieszny i jak się okazało nietrafiony wniosek, że „Pani Żanetka” nie zdołała zaprosić wystawców na „H” jako że obdzwaniała alfabetycznie: Aprilla, Benelli, BMW, Boss Hoss, Daelim, Derbi, Ducati, FMC, GasGas. No ale myliłem się!! W ciemnym mało uczęszczanym kącie, tuż obok mopów stały trzy nieoświetlone motocykle Husaberg. Były piękne jak dzieła sztuki, ale widać było że dla KTM-a Husaberg jest kłopotliwy niczym słoń na własność. Cenne to ale po co? No więc stały takie trzy smutasy – arcydzieła sztuki inżynierskiej. Jeden w wersji cros, drugi – supermoto, trzeci – enduro. Oglądaliśmy je 20 minut w samotności, skupieniu i. Głębokim półmroku... Sami. Nikt z KTM-a nie podszedł, żeby nie psuć kontemplacji... Było piękne hybrydowe Piaggio – znak nowych czasów. Lub znak starych czasów w nowym kompaktowym wydaniu. Bo trzeba pamiętać że wszystko już było w 19 wieku. I pojazdy elektryczne też...
Trzeba też powiedzieć , że panowała straszna urawniłowka. Ba – dyktatura przeciętności. Wszystkie stoiska, były smutne, bez polotu, bez wyobraźni a ich załogi, poza chlubnymi wyjątkami takimi jak załoga Larsona – zajęci jedynie sobą. Słowem jeżeli ktoś zrobił by cokolwiek – byle z pomysłem, wyróżnił by się niebywale, ale widocznie wszyscy umówili się na mierność i strój pokutny...
A co do Hostess to widać było że buzują w nich hormony, energia i niespożyta witalność. Słowem, są w swojej szczytowej biologicznej formie. Odniosłem zarazem wrażenie, że ich największa życiowa aktywność przypada raczej na godziny późnonocne, podczas gdy na zegarze była raptem trzynasta...
Cóż, młodość..:)
Po dwóch godzinach obejrzałem wszystko... Dużo więcej niż chciałem. Te targi to faktycznie wyrzucony pieniądz. I to zarówno ze strony wystawców jak i oglądających. Wystawcy stracili okazję żeby uwieść klienta czymś niezwykłym i złapać nieocenione kontakty, a oglądający nie zobaczyli niczego więcej niż na Allegro.pl...
Odmieniane na milion sposobów słowo kryzys zobowiązuje, i zrobienie czegoś z polotem było by takie niestosowne....
frycz.pl
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka