frycz66 frycz66
706
BLOG

Ostre pazury, tłuste głupie ptaki i płodne kocice. Życie słowem

frycz66 frycz66 Rozmaitości Obserwuj notkę 14

 

Po mojej narzeczonej pozostał mi szwajcarski zegarek, radio samochodowe, które podniosło wartość mojej terenówki o 30% ,46 GB zdjęć i biały kot... Żywy...

 

Na początku było to pieszczotliwe kocię o niezwykłym uroku, potem zaczepny nastolatek wspinający się po firankach, potem młodzian który negował wszystko i wszystkich  poza michą karmy.
Teraz jest to kot – samiec w sile wieku.... Niczego nie musi udowadniać. O nic nie prosi. Co chce – bierze sobie sam.. Raz tylko wszedł na drzewo i nie mógł zejść. Później już mógł. Mój kot wytępił latem wszystkie ptaki w okolicy... Miał łatwo bo ponawieszałem mnóstwo miejsc lęgowych dla dziuplowników, zainstalowałem też miejsca lęgowe dla gniazdowników, które miały się stać dla niego barami szybkiej obsługi. I na nic nie zdało się karmienie go „do oporu” najbardziej smakowitą karmą. Zeżarł całą rodzinę kosów, tuzin tłustych sikor. Ba! Wdał się z awanturę ze sroką, i gdyby nie odleciała w porę to kto wie jakby się to skończyło... Dość powiedzieć że ptasie pióra walały się na działce niczym puch z dmuchawców. Przychodził po ptaki zawsze o świcie, jak NKWD...
Puszysty pożeracz ptaków... poznał swoją pierwszą kotkę.
Zniknął z domu na kilka dni. Jak Grek Zorba. Ooooo my naiwni! Rozklejaliśmy kartki. „Szukamy kotka, tęsknimy, + fotografia i telefon” Kiedy straciliśmy już nadzieję przywlókł się pewnej nocy wychudzony i skatowany... Oj lizał rany ze dwa tygodnie... Ale czuł się mocno. To jego teren! Aż do czasu kiedy w okolicy pojawił się czarny kocur o wyglądzie kociego psychopaty – recydywisty. Pamiętam jak mój kot przybiegł do domu znacząc ślad na schodach kropelkami krwi. Dyndał mu nad głową kawał urwanego ucha. Otrzepywał bezradnie głowę spryskując ściany krwawą mgiełką... No to dostał pierwszy porządny łomot, pomyślałem.... Od tamtego łomotu kot się zmienił. Stracił taki pierwotny koci wdzięk...

A jak jest teraz? Kot jest zadbany, dopieszczony i odkarmiony. Przychodzi do domu, grzeje się przy kominku, bardzo dużo je, czasem też liże rany.. Praktycznie zawsze ma ślady walki z innymi kotami. Wygląda jak taki prowincjonalny zakapior ze szramami na twarzy i wielokrotnie łamanym nosem... Kiedy przychodzi wyjątkowo brudny , raz na kiedy idzie w ruch koci szampon. I kiedy tak już się wygrzeje przy kominku, kiedy się naje tych wszystkich witamin, A, D i świeżego mięsa, kiedy się wyśpi do granic możliwości... Wstaje gotowy... Chwilę miałczy przy drzwiach i bez względu na okoliczności – wychodzi. Nie zatrzymuje go ani mróz – 19 st. C, ani lejący deszcz, ani kopny śnieg zatrzymujący w garażach auta 4X4... Kot zbiega po schodach na spotkanie życia. Zamykam drzwi i nie wiem kiedy wróci . Po dwóch godzinach. Po dwóch dniach? Wróci kiedy chce, jest wolny. Konsekwencją tej wolności jest to że pewnie kiedyś nie wróci. Raz wraca w dobrej formie, ale często wraca ze śladami walki, zakrzepły w krwi.. Nie chce wtedy rozmawiać. Najada się kompulsywnie i śpi. Śpi dzień , dwa...

 

Znajomi mówią że powinienem go wykastrować. Będzie spokojniejszy, nie będzie wdawał się w walki. Będzie siedział w domu i spał na kaloryferze. A jak mu się przytnie pazurki to nie będzie biegał po firankach i darł fotela.. Słowem stanie się taką bioniczną zabawką bez jaj.

 

Ale czy ja mu mogę to zrobić? Kot wprawdzie nie ma świadomości. Nie wie że żyje. Czyli jak to mówią filozofowie „kot nie jest bytem indywidualnym tylko kategorią, gdyż kot nie transcenduje siebie.” Oczywiście kot czuje, tu i teraz. Jest takim momentem w strumieniu życia... No ale jaki to będzie moment po wykastrowaniu? Ubogi w emocje, w strach, w smak zwycięstwa. A jak na wiosnę zobaczy kotkę z sąsiedztwa? To co?

 

Więc niech sobie żyje jak żyje. Niech walczy o tłuste ptaki, ślepe pisklęta i płodne kocice. Niech walczy o teren i doskonali się w sztuce walki.. Niech regeneruje siły aby załatwić w krwawej walce kociego psychopatę z sąsiedztwa. Niech żyje gwałtownie smakowicie i z pasją... Niech kiedyś zgaśnie gwałtownie i z błyskiem w oku jaki daje tylko przegrana walka z psem lub samochodem.

 

Bo kto powiedział że dla kota priorytetem jest to samo co dla naszej cywilizacji: zestarzeć się syto i przewidywalnie nie czując absolutnie nic...

frycz66
O mnie frycz66

Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia.... Moją pasją jest życie....

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Rozmaitości