Pamiętam mojego dziadka dobrze. Starszy łysy elegancki Pan Doktor...
Zawsze białej koszuli, garniturze, i w nienagannie czystych butach. Koszula na oparciu krzesła, spodnie w kant, na tym marynarka i buty na takich śmiesznych drewnianych prawidłach, których już się nie używa...
Ja używam :)
Szczupły, wyprostowany, sprężysty, z teczką. Pan doktor medycyny, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego piękny dyplom wisi oprawiony w ramki u mnie w biurze... Człowiek spokojny, pracowity, zasadniczy. Nigdy się nie skarżył, a życie miał złożone. Nie cierpiał zapchlonych nowinek, które uważał za bezwartościowe śmieci (zwłaszcza telewizję), co nie stało w sprzeczności z tym, że w jego przedwojennym gabinecie był rentgen (!), który uważał za rzecz wielce pożyteczną. Golił się klasycznie mydląc mydło zwykłą czarną kawą. Skóra mężczyzny po takim goleniu pachnie. Pachnie dokładnie tak jak powinna pachnieć skóra ogolonego mężczyzny. A golenie brzytwą wystarczało na 2-3 dni. Taki był Dr. Feliks Fryczkowski, lekarz internista, lub jak to byśmy dziśiaj określili; lekarz pierwszego kontaktu w miejscowości Sommerfeld (obecna nazwa: Lubsko) na ziemiach odzyskanych.
Dziadek wychowywał mnie do 11 roku życia, a miał tę uroczą przypadłość, że od czwartego roku życia rozmawiał ze mną jak z człowiekiem zupełnie dorosłym. Owszem, byłem oczytanym sześciolatkiem, ale pewne rzeczy były dla mnie zbyt abstrakcyjne, i ułożyły mi się w głowie dopiero wiele lat pźniej. Dziadek nie tylko rozmawiał ze mną jak z dorosłym, on również traktował mnie jak dorosłego. Kiedyś poprosiłem go żeby przyniósł mi proch. A był to czas niezwykłej popularności filmu Bonanza, o dzielnej rodzinie Bena Cartwirght'a i jego trzech wspaniałych synach z rancho Ponderosa... Stąd te moje prochowe inspiracje.

Teraz na prośbę o proch histeryczne mamy zareagowały by:Proch! Zgłupiałeś! Po ci i proch?! Oczy se wypalisz! Proch! Mało jeszcze mam z tobą problemów!
I tym podobny bełkot istot wylęknionych i histerycznych, o dwucyfrowym IQ...
A dziadek? On poszedł do znajomego myśliwego i przyniósł mi małą buteleczkę prochu. Pamiętam jak dziś, że w tajemnicy przed Babcią wysypywaliśmy magiczne opalizujące kwadratowe łuski na kawałek blachy w kuchni i jak ostrożnie podpalałem je zapałką. Nic nie wybuchło. Proch luzem pali się stanowczo lecz dość powoli. Ale jak fajnie! Było jak w Bonanzie....
No i my z Dziadkiem. My mężczyźni i nasze pierwsze męskie tajemnice...
Aż pewnego dnia, kiedy to przyszedłem ze szkoły czekała na mnie skromna paczka. Rozpakowałem i dosłownie myślałem, że zemdleję z radości. To była moja pierwsza w życiu lutownica. Doskonalej jakości, o mocy 25 Wat, w sam raz dla drobnej jeszcze ręki ośmiolatka ! Dziadek wszedł do sklepu a sprzedawczyni powiedziała: „pański wnuk codziennie po szkole przychodzi tu i patrzy na tę lutownicę” (tak było!). No i dziadek mi ją kupił! I od tej pory zaczęła się moja przygoda z elektrycznością. Teraz mam osiem, specjalistycznych lutownic, ale to właśnie tamta była pra początkiem wszystkich moich radiowych pasji... Pamiętam też, że eksperymentując non stop wywalałem „korki” ,a były to czasy prostych jednoprzewodowych instalacji elektrycznych, i gdy przepalił się bezpiecznik to gasło wszystko. Gasło światło, gasło radio. Czasem – gdy był włączony – gasł telewizor. Dziadek kupił więc pudełko zwykłych bezpieczników ale i one skończyły się raz - dwa.
Aż pewnego dnia przyszedł z techniczną nowinką! Czarnym, pękatym, ebonitowym, bezpiecznikiem automatycznym , który można było wywalać i włączać nawet 5 razy pod rząd.
Kupił i powiedział: „teraz skończą się nasze problemy”.

I faktycznie problemy się skończyły, bo jak wywaliłem korki po raz 127, to ktoś tylko wzdychał, wstawał, szedł do korytarza i pstrykał....
Światło się zapalało, radio zaczynało grać i życie wracało do normy...
Bez jednego słowa zbędnej wymówki...
Męski w obyciu, stanowczy w działaniu, delikatny w słowach, mądry w rozmowie...
Taki właśnie był mój dziadek... Czy są teraz tacy mężczyźni? Nie wiem....
Tęsknię za nim mocno..
Robert Fryczkowski
.
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości