frycz66 frycz66
706
BLOG

Mój dziadek i prawdziwe lekarstwa....

frycz66 frycz66 Rozmaitości Obserwuj notkę 9

Mój dziadek, buty na prawidłach i leczenie prawdziwymi lekarstwami..


Odniosę się jeszcze do samej pracy dziadka jako lekarza. Kiedy byłem w Lubsku ludzie ciągle go pamiętali. Pani w hoteliku nawet mówiła: Pański dziadek leczył moją mamę i wyleczył! A już nie dawano jej szans. We wdzięcznej pamięci zachowała też aptekarza, Pana Złotka (?)... Dziadek pracował w wielu miejscach. W takiej „normalnej” przychodni, ale też chyba w Przychodni Kolejowej. Brał też wizyty domowe i pamiętam, jak podjeżdżała karetka marki Warszawa z uroczym bez przerwy gadającym kierowcą i jechaliśmy do Budziechowa, Dłużka, Jasienia i Lutola..
To co zapamiętałem z tamtych wizyt to niesamowicie przegęszczone, i zawsze niedoświetlone izby.... Kiedy wracał od chorego i czymś się bardzo przejmował to mruczał pod nosem: Oj tak panie dziejku, oj tak panie dziejaszku... Ale niczego więcej nam nie opowiadał. Zresztą ze wzajemnością. Kiedy to ja biegłem do niego i krzyczałem: dziadku, dziadku a dzisiaj w szkole tooo... To on gasił mój entuzjazm mówiąc: choćby cię smażyli w smole nie mów co się dzieje w szkole, po czym siadał ze mną i naprawialiśmy stary budzik.
Staroświeckie to takie...
Życie nasze płynęło spokojnie, mieszczańsko można by rzec.
I tylko raz Dziadek się rozkleił. Otóż zaczął pracować w placówce którą potocznie nazywano „domem starców”. Chodził tam raz w tygodniu na kilka godzin. Ja nie wiem czy to był taki „prawdziwy” dom starców, czy może hospicjum a może to było coś jeszcze innego? Zdaje się, że zamiennie mówił że to jest „tam na górce”. Przejął ten „dom starców” po innym lekarzu i ze zdumieniem odkrył ze lekarze tylko markowali leczenie. Czy to z braku wiedzy, czy też z niestaranności i życiowego pośpiechu, czy też dlatego że człowiek stary jest mało estetyczny i przykro pachnie. Zawsze chętniej lekarz zrobi badanie ginekologiczne zadbanej 18 letniej dziewczynie niż 80-latce dla której gorący prysznic i lawendowe mydło jest tożsame z  przedsionkiem grzechu... Dość powiedzieć, że dziadek się przejął i zaczął tych „dziadków” naprawdę leczyć. A był człowiekiem który cały czas się uczył.

Może nie fanatycznie, jak ktoś kto ma cztery specjalizacje. On miał jedną specjalizację był ginekologiem.  Ale za to uczył się cały czas. Przychodził do niego niebieski miesięcznik „Terapia i Leki” który z uwagą czytał i staroświeckim zwyczajem podkreślał co ważniejsze zdania niebiesko/czerwonym ołówkiem. Przychodziła gazeta „Służba Zdrowia”. No i działały też firmy farmaceutyczne. Oczywiście nie miało to nic wspólnego z dzisiejszą współczesną bezwstydną krucjatą korupcyjną i zbieraniem punktów, za wypisywanie drogich kolorowych i bezwartościowych suplementów.
To było jeszcze bardzo niewinne takie – ot przysyłali panu doktorowi kolorowe ulotki na temat dobroczynnego działania nowych leków :)
Aż przyszedł sądny dzień. Dziadek przyszedł załamany. Powiedział babci, że właśnie „podziękowano mu za pracę na górce bo dziadki przestali umierać, i nikomu to się nie podobało....”

Dziadek po tym ciosie podniósł się emocjonalnie na nogi raz dwa. Wymyślił zgrabny fortel i „dziadki” zaczęli leczyć się u niego - w przychodni! Bardziej całą sytuację przeżyła Babcia, osoba bardzo wrażliwa, nieco egzaltowana, ufna i taka „przedwojenna w każdym calu”.

Dla niej było wprost niepojęte że podawanie „dziadkom” chorym na zakrzepowe zapalenie żył jednej aspiryny raz w tygodniu jest elementem świadomej strategii doskonale harmonizującej ilość nowych przyjęć „dziadków” z pracą stolarni robiącej trumny i lokalnej firmy pogrzebowej ....

Dziadek zaś widział już nie jedno. Nie darł więc szat, i robił to, co do niego należy. Faktycznie do swoich niedouczonych kolegów nie miał szacunku, a o wcale nie tak rzadkich przypadkach kiedy lekarz świadomie nie leczył pacjenta, mówił to zbrodniarz jest.
W tej sytuacji nie dziwi, że nigdy nie awansował, i do samej śmierci pozostał szeregowym lekarzem. Ale może lepiej być zwykłym dobrym lekarzem i służyć pacjentom, niż być funkcjonariuszem systemu opieki zdrowotnej i służyć temu systemowi.

I pewnie tak właśnie myślał....

Ps. Po dziadku zostały mi nie tylko zwyczaj zostawiania butów na prawidłach, golenia się żyletką i mydlenia borsuczym pędzlem...


Czasem rozmawiając z Klientem po prostu muszę powiedzieć mu co tak naprawdę myślę... Ośmiu Klientów na dziesięciu mówi „ panu już dziękujemy”, i Bóg z nimi, bo jednak dwóch na dziesięciu mówi:
„to ciekawe, rozmawiajmy dalej...”

I dla tych 20% warto się starać :)

 

Ps. dziękuję Coryllusowi za inspirację do napisania tej notki :)

Jeśli ktoś wie co to była za placówka "na górce" to proszę o info.

frycz66
O mnie frycz66

Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia.... Moją pasją jest życie....

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Rozmaitości