Byłem hipermarkecie z elektroniką, raz, może dwa, tak ze 3 lata temu. Z moją dziewczyną wymienialiśmy wszystkie sprzęty na nowe pralkę, lodówkę i zmywarkę.. Miały to być sprzęty zwykłe, podstawowe, markowe i tanie... Byliśmy w tym hipermarkecie „nie dla idiotów...", ale nic nie kupiliśmy... Zawsze było „coś”. A to był niemożliwy nawet minimalny rabat (a kupowaliśmy 3 sprzęty naraz!), a to podwózka sprzętu kosztowała, a to był jakiś arogant na dziale... Dość powiedzieć że te trzy sprzęty kupiliśmy w innym sklepie, powiedzmy „Eurolux”
Sprzęty domowe kupione, ale że mam tam bardzo blisko wpadłem do nich po małego UPS – a do biura. Dwóch pracowników, wyjaśniło mi że te UPS-y to dla mnie się nie nadają, a innych – nadających się nie mają. Poza tym nie było żadnej (0%) inicjatywy handlowej...
Za drugim razem jechałem w daleką podróż i pilnie potrzebowałem mieć w aucie napięcie 220V do zasilania ładowarek i laptopa. Są teraz takie małe przetwornice 12 V / 220 V o wielkości puszek Coca Coli , które wkłada się do uchwytu na napoje i podłącza do zapalniczki. Znalazłem właśnie taki na półce w hipermarkecie „nie dla idiotów” ale młody człowiek - Sprzedawca z tego sklepu - wyperswadował mi zakup. Powiedział stanowczo, że to "coś" jest do niczego a kosztuje sporo, i że na Wolumenie (to taka giełda elektroniczna nieopodal) kupię ten sam model o połowę taniej, albo w tej cenie coś dużo lepszego.... Słowem Sprzedawca wyperswadował mi zakup i sobie poszedł....
Ale dopiero ten trzeci raz przebił wszystko...
W mojej wsi była burza i piorun uderzając kilkadziesiąt metrów od domu spalił wszystkim w okolicy modemy od internetu... Modem – który dostałem od operatora był tylko źródłem nieustannej udręki, i tak naprawdę to odetchnąłem bo wreszcie miałem pretekst kupić coś dobrego.... Pojechałem do marketu „nie dla idiotów” kupić jakiś inny... Spieszyło mi się. Opowiedziałem sprzedawcy historię o burzy, o niedobrym piorunie i internecie który przestał działać...
Młody Pan Sprzedawca powiedział, że to co tu jest to jest nawet niezłe, ale jak chcę kupić naprawdę dobry modem to żebym kupił porządnego Linksysa model taki to a taki... Ale gdzie - zapytałem zupełnie zdezorientowany... Jak to gdzie?! Zapytał sprzedawca lekko zniecierpliwiony. Na giełdzie komputerowej obok ulicy Batorego... A gdzie to jest? Zapytałem znowu. Facet przewrócił oczami, jakby miał do czynienia z osobą ociężałą umysłowo, z szuflady wyrwał kartkę w kratę i napisałmi wielkimi wołami: „Linksys model taki to a taki” i narysował mapkę topograficzną jak tam mam sobie dojechać (sic!).
Pomyślałem, że trzeba bardzo, ale bardzo się starać, aby wejść w takie relacje z własnymi pracownikami! Ile razy trzeba było ich upokorzyć żeby uzyskać taki oto efekt że pracownik Klientowi rysuje mapkę (mapkę!!!) jak dojechać do innej firmy po produkt, kiedy podobny ma na półce!
Trzeba osiągnąć pierwszy poziom handlowego piekła...
A drugi poziom? Otóż kilka dni temu byłem w salonie firmowym jednego z operatorów telekomunikacyjnych zapłacić jakąś błąkającą się po fakturach zaległość. Wybrałem salon firmowy a to dlatego, że znałem kwotę zaległości (28 PLN) ale nie wiedziałem jak to wpłacić aby było właściwie zaksięgowane.. Salon firmowy pełną gębą - ale - nie ma w nim....kasy (sic!) ale za to jest przystojny Pan Sprzedawca w nieco spłowiałym garniturze. Powiedziałem, że chcę wpłacić te nieszczęsne 28 PLN a Pan na to, że nie mają kasy... Dlaczego?
Nie mają bo zlikwidowali!Mieliśmy gdzieś ma na Marwyliskiej, zaczął anegdotycznym tonem grzebać w pamięci, ale zlikwidowano, na Marynarskiej kiedyś... ŁUP!!! Walnąłem ręką w blat biurka! To wy nie macie kasy żebym mógł wpłacić pieniądze??!! Nie – odparł spokojnie – niech Pan się nie denerwuje, tylko wpłata na poczcie... Wypełnię Panu kwit... I faktycznie zaczął wypełniać kwit taki jaki to sąna poczcie (sic!). Długopisem powolutku , starannie, wpisał Warszawa po czym zapytał – Warszawa ?! Nie, nie Warszawa - odparłem, Babice Stare pod Warszawą... Pan spokojnie przekreślił Warszawa i nadpisał "Babice Stare", i pisał dalej... Przyjmą mi to takie pokreślone na poczcie? Przyyyjmą – zapewnił przeciągle... Nie ma Pan takiego programu, który by wydrukował kwitek zapłaty? - zapytałem. Pan tylko się uśmiechnął nie podnosząc nawet na mnie wzroku.... No tak, programik by kosztował - zacząłem perorować - toner do drukarki laserowej, papier, konserwacja... A tak rano pójdziecie na pocztę, zapierdzielicie bezkarnie 300 kwitków, i za darmo niespiesznie długopisem je wypełnicie.. A że zniechęci to Klienta? O to chodzi żeby go zniechęcić, niech się łajza nie szwęda. Stąd kasa - widmo na Marwyliskiej czyli - pisz na Berdyczów... Opanowałem nieco nerwy i mówię: Przepraszam, że się uniosłem, ale wie Pan ja personalnie do Pana nic nie mamm...
Spoooczko... Przerwał mi Pan sprzedawca i znowu się uśmiechnął. Oto Pański kwit przelewu.Wziąłem kwit i nagle przypomniało mi się: ….i wie Pan co – wydukałem – jeszcze kupię telefon bezprzewodowy bo taką ulotkę dostałem.. Twarz sprzedawcy nagle stężała. Telefon? Zapytał ściszonym szeptem. No co Pan! Tu się nie opłaca! W Media Markt Pan kupi tańszy i lepszy, sam to sprawdzałem... Dziękuję Panu – odparłem równie ściszonym głosem, uśmiechnąłem się do niego koleżeńsko i wyszedłem....
No tak, drugi poziom handlowego piekła, wysłać mnie po telefon bezprzewodowy do Media Markt... Jak trzeba się starać, i co trzeba zrobić, żeby pracownik mając za plecami cztery telefony po 99 PLN odesłał mnie donikąd... Może trzeba go 36 razy okłamać? Albo 67 razy opieprzyć? Albo ileś tam razy przyszczypać na prowizji? Nie wiem, brakuje mi wyobraźni...
A gdzie ten czyściec?Otóż kupowałem kartę pamięci do aparatu. Na stoisku w hipermarkecie elektronicznym Elektro Coś Tam. Obsługiwała mnie dziewczyna, która jak widać miała słabość do słodyczy, ale burza rudych włosów i piękne piegi na uśmiechniętej buzi spowodowały, że na jej wspomnienie ciągle się uśmiecham... Kupowałem kartę pamięci okropnie marudząc, a sprzedawczyni rzetelnie doradzała, rozpakowywała, dopytywała, pomagała. Na końcu zapytałem skąd się na tym wszystkim zna? No bo ja sama dużo fotografuję i dlatego tu pracuję. No bajka!! Kupiłem kartę pamięci, i na odchodne usłyszałem – proszę przyjść z aparatem, rozpakujemy, przymierzymy, dopasujemy akcesoria... Może nie raj, ale pozytywny czyściec handlowy jest? Ano jest? A jak to osiągnąć?
Przyjmować do pracy hobbystów, szanować ich, nagradzać i motywować...
A że to dla niektórych trudne, wręcz niemożliwe...
Cóż, gdyby nie było szatana to i anioł nie był by tak pluszowo słodki i niewinny...
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka