Jest taki często przytaczany przykład z języka Eskimosów, którzy znają ponoć 20 określeń na kolor śniegu i określenie jego struktury. My znamy góra pięć określeń śniegu a tacy włosi pewnie tylko jedno... To dzięki któreu auto nie zapala. I właśnie dziś przeczytałem zniesmaczony, że Norwegowie nie mają w swoim języku określenia na łapówkę, i - niejako w zastępstwie - używają słowa „niewierność”. Biedni ludzie posługujący się ubogim w znaczenia językiem... Jakie to żałosne. Nie wiem czemu od razu skojarzyło mi się z jakimś plemieniem w Puszczy Amazońskiej, z długopisami w nosach, które ponoć liczy do dziesięciu a wszystko ponad dziesięć to w ich języku „wiele”.
Zastanówmy się tak na szybko ile to my, Polacy mamy pięknych określeń:
-
łapówka
-
dola
-
koperta
-
„prowizja” (w cudzysłowie lub z przymr. oka)
-
wziątka
-
łapa
-
dać w łapę
-
szeleszczący argument
-
smarować (kto smaruje ten jedzie)
-
posmarować (trzeba mu posmarować 300)
-
odpalić (za koncesję zwyczajowe 10%)
-
popchnąć sprawę (np. w urzędzie gminy)
-
popychać – przepychać (przepchnął ustawę o lekach)
-
korzyść majątkowa
-
parkowanie równoległe
-
„gratyfikacja”
-
chabara
-
kopertówka
-
kubana
-
"załącznik" (załącznik do podania) .
No proszę, my, podobnie jak Eskimosi, też znamy 20 określeń. A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają.
Temat traktuję nieco krotochwilnie, ale tak naprawdę życie w tej Norwegii musi być szalenie ciężkie, i tragiczne niemalże. Dla przykładu: jadę na przegląd swoim autem. W papierach Passat Diesel 1,9 a w naturze benzyna 1,6 bo razem z bratem przełożyłem silnik i skrzynię z rozbitego Golfa 1,6 kupionego od pewnego Ukraińca, który u siebie zgłosił to auto jako ukradzione. Do tego sami założyliśmy w garażu instalację LPG z Allegro za 280 PLN bo nie święci garnki lepią. I to prosta, wręcz oczywista sprawa, czyli +50PLN na przeglądzie. No a w takiej Norwegi już mielibyśmy bezsenowny pat i niepotrzebny kłopot jak widać rozdmuchany dosłownie z niczego...
A przecież auto to drobiazg. Są setki spraw społecznie istotniejszych:
- lokalne zezwolenia,
- koncesje,
- ustawy,
- gry liczbowe,
- mecze juniorów młodszych,
- automaty do gier,
- mecze ligowe,
- zwolnienia z podatku VAT,
- akcyza na olej opałowy,
- "lub czasopisma",
- przetargi...
- deficyt miejsc w przedszkolu,
- skup złomu,
- handel energią,
- refundacja leków,
- zadłużanie i oddłużanie szpitali...... itp, itd...
Jak oni mogą tam żyć mając tylko jedno marne, bezradne społecznie określenie „niewierność”?
No ale na szczęście to jest ich problem a nie nasz.... Ufff...
R.F.
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka