frycz66 frycz66
1062
BLOG

Szkoła - czas bezpowrotnie niewykorzystany ....

frycz66 frycz66 Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 27

 

Wstaję sobie o 3:30, jem energetyczne płatki owsiane z mikrofali i wypijam 0,5 litra wody z multiwitaminą. Na plecy zakładam plecaczek z camel bagiem na wodę. Często na ramię przypinam GPS który co kilometr wysyła dane z położeniem, prędkością i wysokością n. p. m. W kieszeni ląduje radyjko na słuchawki. Na nogach mam butki z amortyzatorami żelowymi które przy mojej masie chronią stawy a w rękach mam carbonowe kijki do chodzenia. W prawym kijku mruga lampka czerwona a w lewym biała – to wszystko celem podniesienia bezpieczeństwa. Idę. Każdego ranka idę dziewięć, trzynaście, dwadzieścia kilometrów... Już po dwóch, trzech kilometrach wpadam w rytm i idę automatycznie i wtedy mam czas sobie myśleć. Np. o szkole... 

Ostatnio myślałem o mojej nauczycielce matematyki z podstawówki. Mówiliśmy na nią „mysza”. Niewysoka zgrabna kobietka o ogromnym uroku osobistym. Zawsze uśmiechnięta. Zacząłem tak analizować ilu miałem fajnych nauczycieli przez 8 lat podstawówki i 4 lata liceum. Kilku by się znalazło. Fajna nauczycielka od polskiego. Fajna „pani od fizyki” która mówiła „nierguralnie”. Ciekawy, ekscentryczny nauczyciel geografii „wąs”. Dziwak dla mnie nieodgadniony, czy nasza Pani od chemii – urocza zaangażowana opozycjonistka. No dobrze, oni wszyscy byli fajni, ale ilu było nauczycieli naprawdę fajnych, czyli takich którzy oprócz walorów interpersonalnych byli też dobrzy merytorycznie i rozbudzili we mnie jakieś pasje, poszukiwania, dociekania? Pamiętam takie dwie nauczycielki, od polskiego i od biologii, i naszą biologicę na studiach – dr. Szpanbruker. No i na koniec mój promotor, który wziął mnie za twarz, i dzięki któremu mam mgr. przed nazwiskiem, a może kiedyś będzie dr. No i to tyle na 20 lat nauki . Żałosne. Tak sobie idąc zdałem sobie sprawę że na przykład szkoła podstawowa nie tylko nic mi nie dała ale wręcz cofnęła mnie w rozwoju. Uwielbiałem geografię. Czytałem Poznaj Świat, czytałem wszystko Fiedlera, Centkiewiczów i Londona. Zaś po skończeniu szkoły wiedziałem tyle samo. Idąc do szkoły rozwiązywałem z dziadkiem zadania typu: w wannie jest 30 litrów wody o temperaturze 40 st.C Gospodyni dolała 10 litrów wody o temperaturze 80 st. C. Jaką temperaturę ma woda? Albo: z miejscowości A do B wyjechał pociąg towarowy z prędkością 40 km/h, a z miejscowości B do A wyjechał pociąg osobowy z prędkością 60 km/h. W którym miejscu i po jakim czasie się miną. Po skończeniu gminnej podstawówki nie wiedziałem nawet tego.

Zdałem sobie sprawę że nie ma żadnego systemu oświaty. Nie ma, a sama nazwa jest pusta. Nauczyciele uczyli jakimiś dziwnymi metodami, nieskutecznie, jakichś oderwanych od siebie faktów, które dla młodego człowieka nic nie znaczą. Są abstrakcyjne a zatem trudne do przyswojenia i odbierane jako zbędne. Nie zdarzyło się żeby lekcję geografii i historii poprowadziły dwie nauczycielki. Jedna mówiła by o wojnach a druga pokazywała że wojny toczyły się o dostęp do kolonii, dostęp do surowców, wody... Nic takiego! Cala ta żałosna „wiedza” była luźnym zbiorem oderwanych od siebie, kiepsko podanych faktów, nie zebranych w żaden proces, strumień świadomości czy cokolwiek innego. Taka skrzynka rupieci ze strychu. Nie dziwota , że ludzie tak edukowani tak postrzegają świat; jako strumień oderwanych zdarzeń....

 

Szkoląc od ponad 10 lat wydaje mi się że jestem w stanie zrobić trzy tygodniowe szkolenie z np. geografii, podczas którego podejmuję się nauczyć rezolutnych 12-14 latków całej geografii. Oczywiście założenie pierwsze – pracujemy tylko z chętnymi enuzjastami.

 

Szkolenie ma wymiar 8 godzin dziennie + sobota + jedna niedziela.

Każdego dnia 3 godziny poświęcali byśmy na zagadnienia pamięciowe, bo wprawdzie są wyszukiwarki , ale nikt w wyszukiwarce nie szuka 9 x 7 czy 8 x 6 tylko to się po prostu wie. Tak samo trzeba znać dopływy Wisły, Odry, Dunaju czy Tybru... Trzeba wiedzieć nad jaką rzeką leży Bydgoszcz a nad jaką Lublin żeby po prostu rozumieć ten świat na jakimś podstawowym poziomie. I tego jak powiedziałem, uczyli byśmy się 3 godziny dziennie nowoczesnymi metodami pamięciowymi. 4 godziny dziennie pochłaniali byśmy wiedzę. Jedna godzina na wspólny obiad.

Pierwszy tydzień - prowadzimy zajęcia z biologiem. Kambr, Ordowik, Sylur, Dewon.... Kwarce, skalenie, miki, plagioklazy, pirokseny i amfibole.. Czym się różni bazalt od granitu... Rośliny i zwierzęta epok. Ostatnia godzina to krótkie prezentacje młodych – czego się dziś nauczyli. Nie odpytywanie, tylko ich prezentacje. Do wyboru: przed kamerą, radiowa, lub wpis na blogu. W sobotę wizyta w Muzeum Przyrody.

Drugi tydzień– geografia a technika. Moduł prowadzony z Złoża rud, boksytów, molibdenu, złota, wody, i wszystkie wojny o bogactwa. Elektrownie wodne, zaporowe, szczytowo pompowe, złoża uranu, wiatry i passaty. Meteoryt Tunguski itp... A jak technika o i wojny, konflikty o te zasoby.... Fale radiowe, fale sejsmiczne, fale tsunami....

Równolegle – o czym przypominam - leci strumień pamięciowy – 3 godziny dziennie. W sobotę wizyta w Muzeum Ziemi i Muzeum Techniki.

Trzeci tydzień– geografia a kultura – antropogeografia. Migracje, języki, rasy i mieszanie się kultur, granice, zabory, typy języków. Geografia a modele kultury odkrywanie kontynentów, lokalne bogactwa i wpływ na zachowanie człowieka.

Sobota- wizyta w muzeum antropologicznym...

Niedziela – zajęcia pokazujące cechy wspólne i różnice kulturowe, filozoficzne i religijne różnych systemów...

 

To tak na gorąco.

 

Jestem w stanie podjąć się takiego projektu, i jestem przekonany że młody człowiek po takim doświadczeniu edukacyjnym będzie miał duży niezawodny zasób pamięciowy, który jeśli spiker powie, że wybrano nowego prezydenta Wenezueli, to w mgnieniu będzie wiedział, że stolica Caracas leży nad Morzem Karaibskim w klimacie takim to a takim, główną rzeką jest Orinoko, a Bolivar to był... Ale też będzie wiedział jakie tam są bogactwa naturalne, jakie gleby, zachowanie ludzi, i ustrój.. Jakie rośliny, jakie zwyczaje, i czy Wenezuela jest pod czy nad równikiem :)

Nie będzie ekspertem od Wenezueli, ale czternastolatek będzie umiał coś niezwykłego: całościowo zobaczyć świat na którym żyje w aspekcie przyrodniczym, technicznym i antropologicznym. Mało tego, gdy ktoś go zapyta „o co tam chodzi w tej Wenezueli” będzie umiał na to pytanie wyczerpująco odpowiedzieć w trzech zdaniach, nagrać na dyktafonie notatkę lub na forum dyskusyjnym umieścić logiczny, rzeczowy, pozbawiony zbędnych emocji wpis...

 

Ale może właśnie teraz w szkołach dobrze opłacani zuchwali intelektualnie nauczyciele – pasjonaci realizują właśnie takie projekty?

 

Aaaaa. Skoro tak to szacun....

frycz66
O mnie frycz66

Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia.... Moją pasją jest życie....

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (27)

Inne tematy w dziale Technologie