To nie jest motorynka sprasowana prasą hydrauliczną w punkcie recyklingu. To motorek po złożeniu w kostkę. Rozkłada się w 10s.
To nie jest motorynka sprasowana prasą hydrauliczną w punkcie recyklingu. To motorek po złożeniu w kostkę. Rozkłada się w 10s.
frycz66 frycz66
862
BLOG

Najt drajwer... :)

frycz66 frycz66 Gospodarka Obserwuj notkę 2

 

Lubię myśleć pozytywnie. Ale - lubię się rzetelnie, zastanowić nad rzeczywistością, tak żeby zmniejszyć do minimum nieunikniony element zaskoczenia jaki ona nam szykuje. Z uwagą słucham innych ludzi, rozmawiamy, myślimy. Osobliwie cenię sobie rozmowy z moim kumplem – tapicerem. Nie ma on wprawdzie wyrafinowanego wykształcenia akademickiego i pewnie nie zna znaczenia wielu specjalistycznych słów. Ma za to w sobie ogromną życzliwość do świata, praktyczną spostrzegawczość i taki sensowny zdrowy rozsądek. To wszystko sprawia że nasze rozmowy, zwykle krótkie, dla mnie wartościowe poznawczo i dają do myślenia...

 Kiedyś, bez mała trzy lata temu idąc z nim z lokalnego sklepu narzekałem na kryzys. Kolega spojrzał na mnie szyderczo i powiedział: „to jest kryzys? Ty kryzysu nie widziałeś. Kryzys drogi koleżko jest wtedy gdy ludzie chodzą głodni, a Ty – tu zmierzył krytycznie moją sylwetkę – Ty na pewno nie jesteś głodny... To nie jest kryzys tylko obniżenie koniunktury. Teraz widzę, że kolega miał rację. Czas sprzed 4 lat oceniam wręcz jako czas optymizmu rynkowego i całkiem niezłej koniunktury... Tak... Kolega miał rację...

 No i dzisiaj. Deszczowy, smutny nieco dzień. Człapiemy się z kolegą ze sklepu. On z rowerem którym jeździ już 8 lat, a ja na piechotę z paczką aromatycznej herbaty w ręku.

I znowu, podobnie jak trzy lata temu zacząłem swoje... Ale mamy kryzys... I tu kolega mnie zaskoczył. Nawet nie spojrzał w moją stronę, tylko przytaknął – tak, jest naprawdę ciężko. Dobrze że masz pracę, powiedziałem do kolegi. I co z tego – odparł głosem szarym jak dzisiejsze niebo. I co dalej będzie? - drążyłem temat... Jak to co? To oczywiste, to wszystko pierdolnie!... Ale jak? Będzie jakaś wojna ? - dociekałem. Nie, po prostu wszystko – tu obrócił głowę na prawo i lewo – to wszystko się rozsypie....

Nie wiem co miał na myśli kumpel mówiąc „rozsypie”, ale jesteśmy jutro umówieni u niego po 17 na herbatę, to może się dowiem....

 A jeszcze trzy lata temu... Było tak optymistycznie. Pamiętam, że w barze typu kebab „U Marioli” spotkałem młodego człowieka na jakimś przerażająco pokracznym, włoskim skuterku. Od razu – jak to pomiędzy motocyklistami – nawiązała się między nami żywa rozmowa. Młody człowiek powiedział, że ten pokraczny skuterek ma w sobie niezwykłą funkcjonalność – bowiem za pomocą kilku ruchów składa się w małą paczuszkę. Wszystko było przemyślane. Kierunkowskazy zamontowane na małych sprężynkach – tak na wszelki wypadek. Wygodna kanapa, głębokie błotniki i silniczek 30ccm. Zapala się to to „na pych”, ale jeździ całkiem żwawo... Ten młody człowiek kupił to pokraczne kuriozum bo miał pomysł na firmę. Firma polega w dużym skrócie na tym, że jest ich trzech motocyklowych herosów na trzech takich maszynach + koordynatorka pod telefonem. I teraz gdy ktoś powiedzmy mojej postury wypije na pusty żołądek więcej niż ćwiartkę wódki, lub więcej niż dwa - trzy piwa, lub więcej pół butelki wina i nie może wsiąść za kierownicę bo już ma 0,2 promila, to dzwoni po takiego gościa na motorku, który siada na motorek, przyjeżdża do delikwenta, po czym składa motorek, wkłada go do bagażnika auta Klienta i odwozi go do domu. A już na miejscu inkasuje należność za kurs, rozkłada swój motorek i jedzie do kolejnego Klienta. Nad logistyką nocnych podróży czuwa dyspozytorka z telefonem i GPS-em.

 To wszystko brzmi pięknie, ale młody człowiek, poza pomysłem i skuterkiem nie wiedział nic o prowadzeniu firmy. Nie miał nawet podstawowych wiadomości. Posiedzieliśmy nad kebabem, a on dowiedział się czym jest przychód, a czym zysk, i że to nie to samo. Zobaczył czym jest koszt, a czym amortyzacja pojazdu. I nie chodziło tu o zawieszenie kół. Zjedliśmy obiad i każdy z nas pojechał w swoja stronę. Ja swoją DR-ką, która teraz wydała mi się jakaś wielka i przerośnięta niczym ostatni Boss Hoss, on zaś odjechał swoją służbową włoską motorynką...

I tak przy okazji dzisiejszego narzekania na deszczu przypomniał mi się ten młody entuzjasta. Gdzie jest? Co robi? Jest w Londynie? W Warszawie?

Tak... Trzy lata temu było jeszcze sporo rynkowego entuzjazmu. Pięknego i inspirującego.

 

Inna rzecz – czy uzasadnionego?

frycz66
O mnie frycz66

Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia.... Moją pasją jest życie....

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Gospodarka