frycz66 frycz66
1613
BLOG

Jeśli szukasz pracy/zleceń.......

frycz66 frycz66 Gospodarka Obserwuj notkę 19

Jeżeli szukasz pracy "po znajomości"  to ta notka Cię nie dotyczy i szkoda na nią Twojego czasu. 


Jeśli jednak walczysz na rynku i szukasz, a Twoim argumentem jest dobre nastawienie, rzetelna wiedza i sprawdzone umiejętności to napisałem kilka uwag, które mogą być przydatne. Ostatnio uczestniczyłem w projekcie wejścia na rynek szerokiego profilu ludzi. W różnym wieku i o różnych umiejętnościach. Każdy z nich ma szansę zaistnieć na rynku, ale nie każdy jest świadomy zagrozeń. Podam przykład: jedna z uczestniczek szkolenia kupiła sobie piękny telefon, ale przez to że nie ogarniał maili, traciła kolejne zlecenia, bo Klienci kupowali gdzie indziej.  Niestety Blackberry jej się "nie spodobał.."  Cóż, ilu musi stracić Klientów nim zrozumie że telefon nie jest do podobania się tylko do obsługi strumienia zamówień?  Inna zaś uczestniczka w swoim biurze posadziła na recepcji swoją toksyczną siostrę, która mało, że nie ogarniała podstawowych rzeczy związanych z funkcjonowaniem biura,  to jeszcze zniechęcała Klientów. Na moją uwagę że to prosta droga do bankructwa, powiedziała " a może się wyrobi".... Nie sądzę. Siostra raczej by sprawdziła się obsługując zlecenia na zapleczu.  Inny uczestnik nie dawał swojego numeru telefonu Klientom, bo nawet nie wiedział, że może mieć numer równoległy....  Zebrałem więc kilka myśli. Może się przydadzą Tobie....

Jeśli w 2013 w Polsce nie   masz jakichś unikalnych umiejętności to obecnie masz raczej małe szanse na pracę. To znaczy: jeśli jesteś „zwykłym”, niewyspecjalizowanym  prawnikiem, handlowcem, trenerem, czy kierownikiem, to pamiętaj, że takich jak Ty są miliony, tyle że młodszych, fajniejszych i ładniejszych. Ich można wykorzystać zgodnie z zasadą 3Z (Zatrudnić, Zaje_ać, Zwolnić). Jeśli zaś masz unikalne umiejętności, np. jesteś prawnikiem, handlowcem, trenerem znającym się na wiatrowych generatorach prądu, kolektorach słonecznych, projektowaniu linii produkcyjnych w CAD, rekuperatorach energii... To Twoje szanse rosną. Nie jakoś dramatycznie, ale jednak rosną...

 Rozmawiałem ostatnio z trzema dużymi firmami. Prowadzę bowiem rekrutacje (między innymi z tego żyję). Usłyszałem: "Panie Robercie, obsadę stanowisk mamy ustaloną, a rekrutacje robimy tylko dla pozorów. My tego chłamu (nadsyłanych ofert) nawet nie otwieramy..... Wywalamy to wszystko do kosza." Pomyśl o tym cyzelując trzeci dzień swoje CV i LM. Może nie warto?

Jeśli jesteś po 40 i nie masz unikalnych umiejętności, to pracy tak łatwo nie znajdziesz. Jesteś za stary/ za stara do rabunkowej eksploatacji, a na operatora wózka widłowego też nikt Cię już nie przyjmie bo zaśniesz w czasie jazdy.Pamiętaj o zasadzie „3Z”

Jeśli miałeś lub masz własną firmę, to wtedy jesteś przez potencjalnego pracodawcę, który szuka kogoś na etat traktowany jak osoba trędowata. Własna firma daje pewną niezależność, utrwala własne zdanie, przyzwyczaja do ciężkiej ale zadaniowej roboty i nienormowanego czasu pracy. Ale przecież Ty na etacie masz zasuwać i tyle! Nikt Cię nie pyta o Twoje zdanie. Jakakolwiek refleksyjność jest jak słoń na własność; cenne to, ale po co? Pracodawcy takich wartościowych ludzi unikają...

Pracę/zlecenia możesz zdobyć tylko dzięki morderczemu telemarketingowi i tylko dzięki osobistym spotkaniom z decydentami. Rozsyłanie maili jest absolutnie nieskuteczne. To Ty musisz wbić się do decydenta, i przekonać go, że jesteś mocny, konsekwentny, i masz wartościowy produkt, lub sam jesteś wartościowym produktem dla danej firmy. Gdy mówią, że nie mają czasu, nie przejmuj się tym. Oni zawsze tak mówią. Ty wbij się na spotkanie i zaprezentuj ofertę. Zaprezentuj siebie. Uśmiechaj się, bądź przygotowany, czarujący i dowcipny i w garniturze. Ja zawsze wypijam przed spotkaniem zmrożonego Red Bulla, którego mam w aucie. Daje mi to kopa na 30-40 minut. Nikt nie lubi smutasów w porozciąganych swetrach. Jeśli jesteś kobietą, bądź uśmiechnięta, pachnąca i odrobinę kokieteryjna. Nikt nie lubi starych panien. Nawet one same się nie lubią. Walcz agresywnie i z klasą. Cały czas używaj języka korzyści. Nie płaszcz się! Ale jeśli widzisz, że to już koniec – np. rekruterka jest niezorganizowaną idiotką, która wezwała Cię z Warszawy do Poznania przez pomyłkę a teraz na siłę udawadnia Ci że „masz za duże kwalfikacje na to stanowisko to wal na odlew ciętą ripostą! Jedną! Drugą! Trzecią! Niech się poleje krew! Przynajmniej nie stracisz do siebie szacunku!

Dzwoń, dopytuj, domagaj się jasnych konkretnych odpowiedzi. Wielu ludzi kłamie zawodowo. Uwierz mi: to są prawdziwi eksperci, oni grę uników, niedomówień opanowali do perfekcji.
Nie dorównasz im, ale walcz :)

Nigdy się nie zniechęcaj! To trudne, ale i proste. Po prostu nie myśl za wiele! Nie dziel włosa na czworo. Nie rozpamiętuj bez potrzeby. Pamietaj że intelektualiści zwykle nie odnoszą żadnych sukcesów w biznesie. Weź listę najbogatszych Polaków i zobacz ilu z nich pisze wartościowe blogi?
A z drugiej strony, weź listę dziesięciu najpopularniejszych blogerów z Salonu24 i sprawdź który z nich jeździ tej zimy swoim nowym kremowym Porsche Cayenne. Idę o zakład, że żaden. Sam widzisz gdzie stoją konfitury. Na pewno nie ma ich tutaj. A Ty ? Ty po prostu ustaw sobie zawodowy jasny, wymierny, określony w czasie i prosty cel, i cały czas do niego przyj. Nie filozofuj.... Sokrates niby taki fajny, ale żył byle jak i umarł marnie... 

W czasie rozmowy nie daj się wyprowadzić z równowagi. Cały czas myśl o swoim celu, np. o kolejnym zleceniu. Non stop! Myśl tylko o swoim celu i cały czas prowadź notatki. Rozmowę podsumowuj, zadawaj dużo pytań otwartych. Mów tylko to co Twój rozmówca chce usłyszeć. On powie wydajność a Ty mów wydajność, on sprzedaż, Ty mówisz sprzedaż
W korporacjach nie ma miejsca dla słabych. Kurewstwo zostanie Ci wybaczone, a nawet nagrodzone; (menadżer operatywny, lider zmian). Słabość – nigdy! Ale też rozmówcy nie pouczaj i nie oceniaj. To Ty będziesz musiał się dostosować do nich a nie oni do Ciebie.
W korporacji nawet Pan Prezes jest absolutnie nikim! Jeden telefon jego politycznego mocodawcy i Pan Prezes wielkiego telekomu, stadionu, przewoźnika narodowego ląduje z gigantyczną odprawą na śmietniku. Dotyczy to każdej opcji politycznej.  Jest nikim tyle, że z reklamówką kasy. A skoro on jest nikim to kim Ty jesteś?

Pamiętaj o logistyce!  Żeby umówić się na jedno spotkanie trzeba minimum dwudziestu telefonów – w sensie przeprowadzonych rozmów a nie połączeń. To naprawdę bardzo wyczerpująca praca. Musisz być w dobrej formie. Dobrze się odżywiaj. Jedz ryż (nie ma glutenu), jedz dobre mięso, pij dobrą kawę, biegaj, chodź na basen. Złote godziny do dzwonienia to 10-14. Przed 10 nikt nie chce rozmawiać, po 14 też. To raptem 4 godziny na 20 rozmów. Czyli na jedną rozmowę, jej zapisanie, wybranie numeru, podsumowanie masz raptem 12 minut. To naprawdę niewiele.

Pozbądź się telewizora. Normalnie – fizycznie. Telewizja to opium dla proli*. Prol ogląda telewizor średnio cztery godziny dziennie! Masz pojęcie! A z dzieckiem rozmawia średnio dziesięć minut dziennie. Wywalasz telewizor z domu i masz dodatkowe cztery godziny dziennie na spacer, na sklejanie razem z synem modelu żaglowca, na masaż ciała swojej kobiety, lub lekturę pism dla hobbystów. Przez pierwsze dni będziesz czuł się trochę nieswojo. Tym bardziej nieswojo im bardziej jałowe intelektualnie jest Twoje obecne życie. Ale już po miesiącu nie będziesz mógł sobie wyobrazić, że kiedyś miałeś telewizor i co wieczór gościłeś w domu Pana Kraśko. A filmy? Każdy film znajdziesz na zalukaj.tv Podłączasz pod laptopa rzutnik i masz w domu prawdziwe kino.... Bez reklam, bez chłamu!
Kup sobie dobre radio - to niewielki wydatek a rozwija wyobraźnię.

Kładź się przed północą i wstawaj o 6 rano.  Degrengolada życia osobistego zaczyna się niewinnie; od „wysypiania się” w powszedni dzień do 10. Ani się nie obejrzysz, a nazywasz się Ferdynand Kiepski, chodzisz w powyciąganym dresie, masz niedorozwiniętego syna Waldusia, a Twoja żona jest jedynym żywicielem rodziny.

Logistyka: efektem dwudziestu rozmów jest jedno spotkanie.Tylko jedno. Zaś z dwudziestu spotkań - jak Ci się poszczęści - będziesz miał jedno zlecenie. Uwzględnij koszty koszty paliwa, telefonu, pralni (garsonki, garnitury koszule). Koszty zapisuj. Może okazać się bowiem, że zlecenie za 30 tysięcy PLN, po odjęciu wszystkich poniesionych kosztów nie da ani oczekiwanego zysku, ani nawet jakiegokolwiek zysku. W przypadku większych projektów domagaj się zaliczek. To żaden dyshonor.

Otaczaj się ludźmi sukcesuPielęgnuj z nimi kontakty, dzwoń do nich, odwiedzaj. Nie masz telewizora, masz więc dużo więcej czasu :) Ludzie wielkoduszni bowiem docenią Twoje inspirującą obecność, a gdy będzie taka potrzeba – pomogą Ci. Tak robią Mormoni, dlatego odnoszą sukces.

Jak ognia zaś unikaj nieudaczników.  Nieudacznictwo jest bowiem zaraźliwe jak trąd. Unikaj ludzi, którzy się na Tobie energetycznie „uwieszają”. Unikaj ludzi wiecznie narzekającychOni są bowiem udręką ducha i umysłu. Można ponarzekać, ale potem trzeba wyjść z konstruktywną propozycją. Samo tylko narzekanie jest chorobą duszy. Unikaj ludzi słabych i napastliwych. Zrywaj z nimi kontakt, i nie pozwól się zatruwać ich toksycznym widzeniem świata. Unikaj notorycznych pechowców. Oni winią cały świat za swoje żałosne niepowodzenia, aTy nie doczekasz się od nich ani wdzięczności, ani inspiracji. A gdy będziesz potrzebował ich wsparcia – bezwstydnie się odsuną.

Myśl pozytywnie, używaj pozytywnych słów na określenie rzeczywistości: piękny, mocny, stabilny, efektywny, wiarygodny.....

Oprzyj swe życie na jednym stabilnym i spójnym fundamencie moralnym.

Elektroniczne notatniki i inne tego typu gadżety na dłuższą metę nie sprawdzają się. Twoją bazą powinien być klasyczny duży papierowy terminarz najlepiej formatu A4. Jest najlepszy i najbardziej niezawodny. Oczywiście jeśli jesteś zawodowym telemarketerem, lub sprzedajesz przez telefon, taki kalendarz się nie sprawdzi i musisz mieć choćby najprostszy elektroniczny CRM.

Najlepszym telefonem do biznesu jest Blackberry. Wszystkie inne telefony to zbiór mało przydatnych gadżetów w sam raz dla gimnazjalistów. Blackberry jest w całości zaprojektowany dla biznesu, do obsługi poczty elektronicznej i załączników. A przede wszystkim, gdy już masz telefon Blackberry, to za strumień danych płacisz operatorowi jakąś niewielką zryczałtowaną opłatę (kilkanaście PLN) i możesz łoić maile cały miesiąc bez końca. Windows Mobilny jest niemrawy i nieprzydatny. Zaś Android to przereklamowany zbiór kolorowych mało przydatnych do biznesu gadżetów takich jak waserwaga. Telefon Blackberry kupisz za grosze na Allegro... Oczywiście abonament – nielimitowany!

Na znalezienie nowego projektu, kanału sprzedaży, rynku, formuły działania, pracy,  masz jak pokazuje pratyka osiem miesięcy. Po tym czasie możesz zacząć dziwaczeć, odpadać od rzeczywistości. Osiem miesięcy jesteś w stanie się mobilizować do działania, później jest coraz trudniej. Trzeba mieć tego świadomość. Po ośmio miesięcznym okresie bezrobocia można już trwale wypaść z rynku pracy. Można ale oczywiście nie jest to regułą. Jeśli jednak czas "przestoju" niefortunnie połączysz z alkoholem lub trawą - sprawa jest raczej przesądzona. 

Nie podawaj nikomu „z ulicy” swojego numeru telefonu.  Za 3 PLN miesięcznie operator dołoży Ci wirtualnie drugi – losowy numer, który możesz podawać na prawo i lewo. Gdy ktoś na niego dzwoni wyświetla Ci się np. 701 123 456#2 (czyli numer 701 123 456 dzwoni na Twój drugi numer.)  Numery dodatkowe zmieniaj co pół roku, bo jak czegoś nie domknąłeś przez pół roku to już pewnie nie domkniesz.

Poczta elektroniczna. Jeśli nazywasz się Jan Nowak, to możesz mieć na platformie operatora jedno konto z kilkoma fajnymi odnazwiskowymi aliasami. jan_nowak777, jan_nowak555..... Zmieniaj je co pół roku żeby uniknąć spamu. Mało tego, o każdym mailu jesteś bezplatnie informowany SMS-em

Na biurku miej tylko to co absolutnie niezbędne: telefon, laptop, kalendarz/notatnik/terminarz, ołówek... Gdzieś tam z boku urządzenie wielofunkcyjne: skaner/drukarka. To wszystko...Chaos na biurku → chaos w głowie i w myślach → chaos w życiu....

Zobacz film: Diabeł ubiera się u Prady.... Życie jest sztuką wyboru :)

 

 

Cdn.

 

* Oczywiście w posiadaniu telewizora, nawet 52 calowego nie ma nic złego. Problem pojawia się dopiero wtedy gdy telewizja jast JEDYNYM dostarczycielem kultury, rozrywki i wiedzy w domu, i zastępje normalną żywą rozmowę, wspólne wyjście do teatru, uważne słuchanie radia czy lekturę prasy (tele tydzień i "Na żywo to nie prasa :)  

Tak samo jak w hamburgerach i Coca coli nie ma nic złego jeśli pojawiają się w menu raz na tydzień. Problem jest wtedy gdy hamburgery i Cola są JEDYNYM źródłem substancji odżywczych dla domowników i zastępują naturalne i zróżnicowane posiłki i zdrowe sałatki. 

To chyba oczywiste. 

 

frycz66
O mnie frycz66

Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia.... Moją pasją jest życie....

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Gospodarka