frycz66 frycz66
4431
BLOG

Szanowny Pan Kosiniak - Kamysz.

frycz66 frycz66 Gospodarka Obserwuj notkę 85

 

Szanowny Panie Ministrze.

 

Usłyszałem w radio, że zamierza Pan zrealizować projekt w którym każdy bezrobotny będzie musiał wypracować ileś godzin prac na rzecz gminy, i przepracować ileś godzin z trenerem – psychologiem, który nauczy go jak napisać dobre CV.

Jak wiemy główną barierą w znalezieniu pracy w Polsce jest marny poziom CV i listów motywacyjnych; zła czcionka, byle jaki papier, mało elegancka okładka, nie dość naturalny angielski....

 

Ale do rzeczy.

 

Pomysł z pracami na rzecz miasta i gminy jest jak najbardziej OK, podoba mi się i zostawiam go poza wszelką dyskusją.

 

Szkolenia:Byłem teraz (dosłownie kilka dni temu) w małej gminie na tzw. ścianie wschodniej. Rozmawiałem z samorządowcem który w bezpośredniej rozmowie przyznał, że ponad 60% funduszy na szkolenia, jest trwonione i służy tylko (cyt.) „wyłudzeniu kasy z Unii Europejskiej, a efekty tych pseudo szkoleń są niemierzalne...” Mogłem to nagrać, ale nie każdy ma taką smykałkę do nagrywania jak... No wie Pan kto....  Pocieszające w tym wszystkim, że 40% funduszy jest jakoś tam wykorzystywane. Szkolenia dla bezrobotnych często wyglądają tak, że przychodzi jakiś cienko opłacany, mało kompetentny trener i opowiada pierdółki jak napisać dobre CV i LM. Potem jest darmowy obiad, mnóstwo papirologii i upragniona kasa trafia do założonej rok temu firmy szkoleniowej siostry brata szwagra....

Ja szkolę od 12 lat, i wiem że niewłaściwie zredagowane CV to jest maksymalnie 10% problemów. Margines. Pozostałe 90% to problemy natury motywacyjnej i emocjonalnej. Po ośmiu miesiącach bezrobocia ciężko się zebrać w sobie i dalej walczyć. Po wysłaniu 437 CV na które nikt nie odpowiedział, trzeba siły herosa żeby się nie załamać... Szkolenia dla bezrobotnych, którzy naprawdę mają zdobyć pracę, to są szkolenia klasy mistrzowskiej, i trzeba doskonałego trenera z latami doświadczeń, doskonałą metodologią pracy i osobistą charyzmą żeby były mierzalnie skuteczne. Ale taki trener kosztuje.... Ile? Na pewno wielokrotnie więcej niż nieopierzony studencik ględzący o mocy sprawczej CV... A jeśli tak, to mniej kasy wpadnie do kieszeni założonej rok temu firmy szkoleniowej siostry brata szwagra.... Dlaczego wynagrodzenie tych firm szkoleniowych nie zależy od tego ile osób REALNIE znajdzie pracę po ich szkoleniu? Wiemy dlaczego..

Ja zrobiłem takie dobre szkolenie. Trwało 5 sesji, było bardzo wyczerpujące i na dwadzieścia osób pracę zdobyły cztery...

 

Druga sprawa – rynek. Szkoliłem kiedyś dużą firmę. Dział marketingu, na 13 piętrze szklanego wieżowca, wymodził ofertę która się nie sprzedawała. Nie mogła się sprzedawać, bo była zrobiona przez ludzi zarabiających mnóstwo kasy, dla innych ,również zarabiających mnóstwo kasy, którym zabawa miesza się z życiem a życie z zabawą. Tak czy inaczej oferta nie chwyciła, a była „taka fajna....” Pracowałem z tymi ludźmi na warsztacie trenerskim i mówię: Szanowni Państwo. Chcecie zrobić dobrą ofertę? Oczywiście w 50% pomocny będzie Excel i wszelkiego rodzaju analizy i badania, ale pozostałe 50% wiedzy to studium zachowań konsumenckich w terenie. Jedźcie sobie na tydzień do Krasnegostawu, Lubartowa czy Radzynia Podlaskiego, normalnie, pekaesem. Weźcie ze 200 złotych, no bo jak ekspedientka zarabia 1200, to wolnych środków ma właśnie tyle, i pogadajcie z ludźmi. Posiedzicie w barze, w pizzerii, na rynku. Zobaczcie jak oni żyją, jak spędzają czas. Zobaczcie, że nie każdy (naprawdę?!) ma białego Avensisa i służbowa kartę do tankowania paliwa, a realnym problemem nie jest gdzie go zaparkować, tylko ile litrów gazu LPG zatankować do Golfa rocznik 1992. 10 litrów? A może 15? A potem dopiero twórzcie oferty dla tych ludzi.

Podałem przykład pisarki Barbary Ehrenreich, która chowa złotą Visę i swoje nagrody literackie, i przez rok tuła się po USA szukając pracy. Jej znakomita książka „Za grosze pracować i nie przeżyć” stała się światowym bestsellerem, ale na 100% nie powstała by w jej wygodnej willi... Towarzystwo z działu marketingu zrobiło to co najlepiej umie,obrazili się:)

 

I właśnie tu porada dla Pana. Jest Pan stosunkowo młody, na pewno dobrze wykształcony, entuzjastyczny... Proszę napisać sobie modelowe CV i LM, oczywiście z pominięciem posady w ministerstwie i z innym nazwiskiem, np.: Damian Kowalski. Ładne imię, popularne nazwisko, nie powinno ludzi – potencjalnych pracodawców - peszyć. Po co mają mówić Panu, że „jest Pan za dobry na to stanowisko”. Jest Pan z wykształcenia lekarzem, choć od 5 lat działaczem politycznym, to nie wiem jak to się ma do uprawnień lekarskich. W dużym mieście po medycynie można być repem w firmach farmaceutycznych. Może Pan też przeczytać mój felietono tym jak się wspierać w szukaniu pracy.

I tak wyposażony w 1000 (tysiąc) takich CV w bagażniku auta proszę jechać na tydzień do Lubska. Ładne schludne miasteczko. A tam do urzędu pracy, A potem od firmy do firmy, od drzwi do drzwi. Proszę się nie powoływać na partyjne znajomości PSL (to chyba oczywiste.. :), i szukać pracy. Jakiejkolwiek pracy. Od drzwi do drzwi. Umówmy się tylko, że musi być to praca legalna, z ZUS-em, na umowę, powiedzmy 1300PLN. Żadne tam kokosy.  Może w szkole? Może w Urzędzie Miasta? Może w jakiejś firmie przewozowej? Ma Pan kategorię C+E? Umie Pan układać „rigipsy”? To może budowlanka? A może coś w szpitalu się znajdzie? Może zawiesi Pan jakieś ogłoszenia na słupach? A może zamieści coś w Gazecie Lubuskiej. Są jeszcze portale internetowe, gratka.pl , pracuj.pl. Może tam? Proszę zanotować ile rzeczowych telefonów było do Pana w sprawie pracy? Ile było w ogóle telefonów? A potem jedziemy do Krasnegostawu. A potem do Włodawy lub może do Chełma... Może Pan trafi na szkolenie dla bezrobotnych. Oceni Pan przy okazji jego jakość merytoryczną i przydatność, a już na pewno zje Pan sobie ciepły obiadek.

 

Logistyka: Teraz kolejna część zadania, ale ma Pan asystentkę to pójdzie lekko. Proszę policzyć koszt CV, druku, wizyt, wizytówek, telefonów, noclegów (najtańszy motel w jakich ja sypiam jeżdżąc po Polsce to 40 PLN), wykonanych telefonów (często "na kartę", czyli drogich!), paliwa, amortyzacji auta, no i Pańskiego czasu. Wszystko razem wyniesie X PLN, a telefon dzwonił Y razy. Policzy Pan sobie ile kosztował taki jeden telefon od pracodawcy, i czym się proces poszukiwania zakończył.

 

Jeśli ze swoim znakomitym CV, motywacją i zaangażowaniem znajdzie Pan legalną pracę (bez znajomości!) w Lubsku, Krasnymstawie czy Włodawie w czasie krótszym niż rok, to nazwę Pana mistrzem! Trzymam za Pana kciuki – proszę mi wierzyć – bez cienia sarkazmu. A co jeśli nie znajdzie Pan pracy?  Wtedy na pewno będzie miał Pan jeszcze większą wiedzę, skuteczność i pokorę wobec rynku... A to ogromny kapitał....

 

   Z poważaniem

Robert Fryczkowski.

 

 

 

 

Ps.

W Lubsku może być Panu trudno. Piszę to po to, żeby się Pan nie zniechęcił już na samym początku poszukiwań. Syn mojej wychowawczyni ze szkoły, wykształcony młody, chętny, trzeźwy, z samochodem i zmotywowany szukał pracyprzez rok i nie znalazł. Pewnie pisał kiepskie CV – może niewłaściwą czcionką. Ko go tam wie. Po roku znalazł pracę w Żaganiu, i wedle słów jego matki:”...jego pensja ledwo wystarcza na gaz LPG do samochodu na dojazdy, ale jak ma pracę, to nie popadnie w odrętwienie i alkoholizm...” Drugi syn wyjechał do Poznania, i pracuje w jakiejś zachodniej firmie...

frycz66
O mnie frycz66

Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia.... Moją pasją jest życie....

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka