Jak zapewne wiecie, Kościół Katolicki w naszym kraju nie wyznaje żadnych wartości. Wielkanoc – uważana za najważniejsze święto w polskim kalendarzu, powinna być czasem wyciszenia, współprzeżywania misterium śmierci pańskiej – cokolwiek to znaczy – i odpoczynku od wszechogarniającego nas zgiełku.
Ale nie. To by było zbyt proste. Dobrze jest wykorzystać fakt, że tymże okresie parafianie SA jakby mniej kłótliwi. Że z pokora słuchają pitolenia z ambony. Słowem – można im bezkarnie zamputować dowolną herezję, a oni, nawet jeśli im się nie spodoba, Przyjma i przemilczą. Ostatecznie ksiądz proboszcz zna się na Wielkanocy. To jego najważniejszy event w całym roku.
O kazaniach wykorzystujących motyw wypadku pod Smoleńskiem nic nie powiem. Bynajmniej nie z pokory. Po prostu zażenowanie sprawia, że nie chce mi się wdawać w polemikę. Każdy osądzi sam.
Wspomnę jednak o czymś, co zowie się grobami pańskimi, mimo iż w tym roku przypominają one raczej wystawkę w wersji bożonarodzeniowej – zwykłą szopkę.
W Łodzi nieznany sprawca (prawdopodobnie Ksiądz A. - proboszcz) umieścił w grobie pańskim ogon Tupolewa. Naprawdę to zrobił. Na wypadek, gdyby jego parafianie nie wiedzieli jeszcze, na kogo on – sługa boży – nakazuje im głosować w najbliższych wyborach. Prawda, że z klasą?
Ale i tak nic nie może się równać inwencji księdza Kazimierza Chudzickiego z Rumii. Wykoncypował on sobie, żeby położyć Jezusa w Tupolewie. I tak uczynił. Nawet jego osobiści parafianie byli przerażeni skalą kiczu i bardzo wątpliwych intencji kościelnego bosa. Zdjęcie powyżej tekstu pokazuje, jak za pomocą szmaty i kilku świateł, można zrobić widowisko typu „światło i dźwięk w służbie naszej sprawy”.
Jednak to nie kicz i nie zła wola są w tym wszystkim najstraszniejsze. Warto zastanowić się nad przesłaniem owego żenującego spektaklu. Jezus w Tupolewie? Przecież on zginął na krzyżu. Księdzu Chudzińskiemu uroiło się najwyraźniej, że zapowiadany od tysiącleci przez wszelkiej maści proroków – blagierów powrót Pana już nastąpił. Że Jezus Chrustus reinkarnował się do postaci Lecha Kaczyńskiego. I ponownie poległ. Ponownie za nasze grzechy. Ponownie z rąk zdrajców – innowierców.
Tak moi drodzy. Wychodzi na to, że Lech Kaczyński to Jezus Junior. I chwała Bogu, że ja nie wierzę w Boga. Bo inaczej chyba musiałbym sobie kupić na allegro pas pątniczy.
I smutna konkluzja. W te święta Bóg dołączył do nieżyjącego już Honoru i zamordowanej Ojczyzny . Cała trójca zdechła w mękach pod Smoleńskiem. Otwartym natomiast pozostaje pytanie, kto tak naprawę do tego doprowadził.
Inne tematy w dziale Polityka