Och. Ach. Czuję się zaszczycony. Pisowski funkcjonariusz zrobił mi reklamę na swoim blogu. Dzięki temu, że umieścił mój nick w swojej paplaninie, przez kilka godzin zanotowałem kilkadziesiąt wejść więcej na „g.hosta” niż zwykle. Dzięki. Odwdzięczę się.
Aparatczyk ów – molasy, podjął dość rozpaczliwą próbę polemiki z moim tekstem. A że świeżutki jest jak jego własne polityczne miłostki, postanowił – miast jak człowiek podjąć polemiki pod postem – nabić sobie licznik nowym postem. Dałem mu temat. Cudownie. No to cóż. Zrobię to samo, co on.
Molasy nie ma pojęcia o czym pisze, a momentami się wręcz kompromituje, co za moment wykażę, ale czegóż by się w końcu można spodziewać po pisowskim młodym-gniewnym. Wrodzona atrofia logiki w zespole generowania komunikatu, brak bazowej wiedzy i dość rozbudowane ego powoduje, że połowy mojego tekstu molasy nie zrozumiał, a połowę zrozumiał na swój sposób. Co właściwie oznacza to samo.
Prawdziwą przyjemność sprawi mi udowodnienie, że molasy jest półgłówkiem. Oczywiście, tak on, jak i cały PiSowski elektorat nie znają lub nie uznają znaczenia wyrazu „dowód”. Liczę się z tym. Ale mam to w – kolokwia lizując – dupie.
Molasy: Tytuł. Bóg raczy wiedzieć, po co autor zmienił literę w nazwisku lidera PiS. Powinno to być wyjaśnione w tekście. Ponieważ tego w nim nie ma, przyjmuję, że zrobił to tylko po to, żeby mieć tytuł przyciągający uwagę czytelnika. Tani chwyt. Jeśli tytuł jest pusty, to treść musi być taka sama.
Bóg raczy wiedzieć, dlaczego pisowskie menele prezydenta nazywają KomoRuskim, a premiera TRuskiem. Jak się już molasy nad tym zastanowi, to niech wróci i przeprosi. Gra słów to zabieg prosty i stosowany do prostych ludzi. Jednak – jak widzę – nie przewidziałem, że w prałackim elektoracie występują takie tępaki, że nawet ten prosty zlepek okaże się dla nich za trudny. Tytuł ma cos oznaczać – a jakże. W przypadku mojego tekstu, jest esencją treści, nad którą góruje – Kaczyński to Mandaryna dzisiejszej polityki. Kicz i populizm. Teraz jasne?
Molasy: Retoryka pośledniej próby. "Nie będę zbyt długo pastwić się nad tą szmirą, bo szkoda czasu" - pisze autor, choć jego tekst jest zaprzeczeniem tych słów. Pastwi się bardzo długo. Marnotrawi czas. Pisze, co wie, ale nie wie, co pisze.
Być może początkujący bloger molasy nie zdaje sobie z tego sprawy, ale istnieją w wirtualnej przestrzeni publicyści, którzy lubią sobie poflirtować z nieco dłuższą formą. Mój tekst był króciutki. Pewnie trudno molasemu w to uwierzyć, zważywszy na to, jak bardzo kiepską i „po łebkach” ripostę przygotował. Ucz się chłopaku. Flow przyjdzie z czasem.
Molasy: Cel. Po co ten tekst został napisany? Autor chce doradzić twórcom kampanii PiS? Chce ich wyśmiać? Chce popisać się własnym profesjonalizmem w reklamie politycznej? Chciał napisać jakąś notkę, ale nie miał dobrego pomysłu? Robi sobie jaja z czytelnika? Chciał udowodnić swą głupotę?
O. Proszę. Molasy rozpoczyna psychoanalizę. Zadaje pytanie, po czym błyskawicznie sam sobie odpowiada. Człowiek - orkiestra. Bilokutor. Mistrz retoryki. Odpowiedzi jednak trącą trochę poziomem popularnego teleturnieju „Najsłabsze Ogniwo”, toteż pomogę nieco młodszemu koledze – blogerowi. Otóż wyobraź sobie, że mój tekst powstał jedynie po to, by ponabijać się nieco z tej nędznej pogardy dla profesjonalizmu Kaczyńskiego i okolic. By wskazać, że za publiczne pieniądze robi się gówniane gnioty, które nie tylko nie odniosą żadnego skutku, ale wręcz Kaczyńskiemu zaszkodzą. Cieszy mnie to, więc zwracam na to uwagę. Prawda, że proste? Było się silić na psychoanalizę? Wystarczyło zapytać – jak człowiek. Jednak… Chyba za dużo wymagam. Pracuj dalej molasy.
Molasy: Bełkot. Tekst jest pisany żałosną polszczyzną. Pełno w nim wyrażeń bez treści i bez sensu, np. "infantylizm (...) jest niemym gwarantem klęski"(cóż to jest ten niemy gwarant i czym różni się od nie niemego), "spini zapomnieli sobie, że w szeroko pojętym międzyczasie zmienili target"(brrr!!! Panie Boże, ty to słyszysz i nie grzmisz!), "film, pomijając fakt, że był bez sensu, niósł ze sobą jakąś tam wartość"(czyli był bez sensu a nawet wprost przeciwnie), film "został kompleksowo skserowany z amerykańskiego wzorca" (czy słowo "kompleksowo" odnosi się do kompleksu autora i od kiedy to filmy się kseruje?), hasło "brzmi jeszcze bardziej idiotycznie w kontekście nowego target" (cóż to znaczy "kontekst target"?), "spłaszczona przenośnia" (a czymże się ona różni od niespłaszczonej?), "znam eksplikację tej konkretnej egzekucji" (o kogo tu może chodzić, skoro w Polsce egzekucji się już nie wykonuje, bo kara śmierci jest zniesiona), "Kaczyński nie potrafi z ludźmi obcować" (o jakież to obcowanie autorowi chodzi, czyżby cierpiał na jakieś dewiacje seksualne?), "spuści nas do środka" (???).
O! Mój ulubiony fragment. Molasy w roli recenzenta literackiego. Szkoda, że bałwan bez wykształcenia. Zatem udzielam korepetycji. Z dobrego serca:
*infantylizm jest niemym gwarantem klęski: Molasy nie rozumie zdań sformułowanych za pomocą zabiegów stylistycznych. Niemym gwarantem klęski, czyli cichym i zaskakującym zabójcą. Głośnymi gwarantami są Smoleńsk, Wawel, Macierewicz. Czyli rzeczy, o których się gada i które kompromitują PiS wystarczająco dobitnie. Infantylizm Kaczyńskiego to cecha, o której się nie mówi, jednak się ją zauważa. Teraz rozumiesz? Tenże infantylizm jest gwarancją przyszłej klęski Kaczyńskiego, bo zamiast budować sobie choćby podwaliny pod elektorat, rozśmiesza naiwnością tych, którzy jeszcze się nie zdecydowali na żadną opcję. W tym mnie.
*”spini zapomnieli sobie, że w szeroko pojętym międzyczasie zmienili target"(brrr!!! Panie Boże, ty to słyszysz i nie grzmisz!): Molasy nie rozumie również faktu, że posiadanie własnego stylu lub umiejętności celowego korzystania ze stylistycznej formatki, zaczerpniętej od kogoś innego, nie jest gwałtem na języku, a wprost przeciwnie. Chwilą oddechu dla przytłoczonej ciężarem semantycznego i gramatycznego konserwatyzmu Polszczyzny. Są tacy, którzy umieją po polsku pisać. Są też jednak inni, którzy przede wszystkim po polsku myślą. Są odtwórcy komunikatów, którzy korzystając z zaprogramowanego kodu przekazują myśl dalej. I są tacy, którzy ten kod od nowa tworzą. Kolega molasy należy jedynie do tej pierwszej grupy. I jest ubogi. Bo nie potrafi się bawić językiem, a wszelkie odstępstwa od formatu i stylistyczne zwiewki wystające poza centralną ramę języka – nazywa „żałosną polszczyzną”. Współczuję. Słynny profesor Miodek, który przypadkowo okazuje się być moim przyjacielem, bardzo często powtarza: nie korzystaj z mowy, tylko ją twórz. Nie gwałć zasad języka, ale naginaj je dla własnych potrzeb i kreuj swój, unikalny komunikat. Rozumiesz coś z tego, molasy? Czy może znów będziesz pierdolić o bełkocie? Podejrzewam to drugie – jesteś zapewne z tych, co to przy śniadaniu, na widok swego dziecka, witają je czułym „nie garb się”.
*film, pomijając fakt, że był bez sensu, niósł ze sobą jakąś tam wartość"(czyli był bez sensu a nawet wprost przeciwnie: Ja tu piszę o dzieciach molasego, a on jeszcze gimnazjum nie skończył. Bo to chyba tam tłumaczono różnicę pomiędzy wartością merytoryczną a wartością formy. Więc znów korki, ale tym razem za karę posiedzisz ośle w oślej ławce. Poprzedni film Kaczyńskiego niósł wartość w zakresie formy. Czyli ładnego obrazka, niezłego dźwięku i światła. Napisałem o tym bardzo wyraźnie. Tylko nie zrozumiałeś. Boś tuman.
*film "został kompleksowo skserowany z amerykańskiego wzorca" (czy słowo "kompleksowo" odnosi się do kompleksu autora i od kiedy to filmy się kseruje?): Zdradzę teraz koledze molasemu tajemnicę. Internet to nie tylko pornole i blog na S24. Istnieje strona www.pwn.pl, która takim zakałom potrafi wytłumaczyć znaczenia pewnych, trudnych do pojęcia słów. I tak: „kompleksowy – obejmujący całość elementów lub zagadnień, a nie tylko ich część”. Rozumiesz już? Kompleksowo, czyli w najdrobniejszym elemencie. Podam przykład: ja w tej chwili prowadzę kompleksową akcję nurzania w błocie blogera – idioty. A od kiedy się „kseruje filmy”? Mniej więcej od tego samego czasu, co „gryzie trawę” w piłce nożnej, „rozpala zmysły” i „spaceruje z głową w chmurach”. Czyli od kiedy wymyślono najprostsze przenośnie. Jak widzę, masz spore luki w tym zagadnieniu.
*"brzmi jeszcze bardziej idiotycznie w kontekście nowego target"(cóż to znaczy "kontekst target"?): To jest oczywiście literówka. I wypływa na wierzch małostkowość molasego. Czepialstwo - cecha ludzi małych i ubogich w przemyślenia. „Kontekst target” – czyli wpływ grupy docelowej na formę i barwę komunikatu. Wiesz co to jest barwa komunikatu?
*"spłaszczona przenośnia" (a czymże się ona różni od niespłaszczonej?): Nie dziwi mnie, że to jest dla molasego za trudne. Przecież ma on ogromne problemy ze zwykłą przenośnią. No to wytłumaczę jak durniowi: spłaszczona przenośnia, czyli taka, która wykorzystana w pewnych warunkach nie przekazuje całej swojej siły. Innymi słowy – nietrafiona. Wyraz „przenośnia” można ozdobić wieloma przymiotnikami. (Wiesz, co to jest przymiotnik, molasy?) Zaraz będziesz pytał, co to jest „soczysta przenośnia”, „szeroka przenośnia”, „otwarta przenośnia”, „zamknięta przenośnia”…
*"znam eksplikację tej konkretnej egzekucji" (o kogo tu może chodzić, skoro w Polsce egzekucji się już nie wykonuje, bo kara śmierci jest zniesiona): Do tego momentu miałem jeszcze nadzieję, że molasy się zgrywa. Jednak teraz nie mam już wątpliwości: to niedouczony kretyn. A więc kretynie: należy zauważyć, że wyraz „egzekucja” oznacza tyle, co „wyegzekwowanie”. Twój wychowany na Robocopie i Transformersach móżdżek nie odnotował najwyraźniej, że wyraz „egzekucja” w odniesieniu do kary śmierci oznacza nie tyle zabicie człowieka, co „wyegzekwowanie kary”. Rozumiesz? Przypuszczam, że wątpię (< -- to taki granat stylistyczny, żebyś mógł trochę rozruszać mózgownicę i powolutku, małymi kroczkami dojść do tego, co do cholery on właściwie oznacza). Co więcej, panie znawco reklamy, wyrazu „egzekucja” używa się zwyczajowo w odniesieniu do elementu kampanii reklamowej, który stanowi część większej całości. Czyli na tę chwilę kampania „czas na odważne decyzje, ma zrealizowane dwie egzekucje. Czyli dwa filmy z tej samej linii. Czaisz? Ja naprawdę rozumiem, że są ludzie, dla których wyraz „egzekucja” oznacza tylko „fatality w Mortalu”. Ale tacy abnegaci, miast pouczac innych, pogrążając się przy okazji w meandrach trudnego polskiego języka, powinni się raczej zająć tym, co najlepiej potrafią. Czyli napierdalaniem w Mortala.
*"Kaczyński nie potrafi z ludźmi obcować" (o jakież to obcowanie autorowi chodzi, czyżby cierpiał na jakieś dewiacje seksualne?): Kolejny kwiatek. Dla molasego „obcowanie” oznacza tyle, co „dymanie w dupę”. Ergo: jest prostakiem o konstrukcji, która zaawansowaniem technologicznym przypomina słup trakcji elektrycznej. Polecam, molasy, stronkę PWN, o której pisałem. Staaaaaary. Niewiarygodnych rzeczy możesz się tam dowiedzieć. Tolkien przy tym, to jak Cejrowski przy Kapuścińskim. Albo Wańkowiczu.
Molasy: Target. Zdaniem autora poprzednie spoty skierowane były do ... Tuska. Czyli politycy PiS nakręcili kilka filmów, żeby przekonać lidera PO do głosowania na nich. No naprawdę trzeba być półgłówkiem wielkiej miary, żeby coś takiego wymyślić. W związku z tym, że autor nie wie nawet, co to jest target, polemizowanie z nim o jakości tej reklamy wyborczej nie ma sensu.
Hej, molasy. Ile filmów reklamowych zrobiłeś w życiu? Bo ja przeszło setkę. Mam w gablotce nagrody z Cannes, Portoroż i chyba wszystkie polskie. Jaki mi taki szczur usiłuje imputować, że nie wiem co to jest „target”, mimo iż od 10 lat pracuję jako strateg i copywriter”, wtenczas jedyne, na co może z mojej strony liczyć, to pusty śmiech. Dudniący. Pierwszy spot PiSu miał być kierowany oczywiście do „ciemnego ludu”. Problem w tym, że został zrobiony tak nieudolnie, że wyszła całkiem grzeczna prośba do Tuska, by odszedł. Pisałem o tym szczegółowo, ale molasy jak zwykle nie zrozumiał. Przyzwyczaiłem się. To, że spot miał przekonać Tuska do głosowania na PiS, to już sobie wykoncypował sam molasy. Nie wiem, jak on to zrobił. Nie jestem w stanie nadążyć za jego myślami w tym przypadku. A może po prostu poruszam się w innych obszarach logiki. Tak czy inaczej – cieszę się z tego.
Molasy: Analfabetyzm techniczny. Autor szydzi, że Kaczyński niepotrzebnie otwiera siłą drzwi, bo przecież otworzyłaby je automatycznie fotokomórka. Czy ty człowieku wchodziłeś kiedyś przez takie drzwi? Fotokomórka otwiera je, gdy wchodzący jest od nich w odległości ok. 1 m. Jeśli Kaczyński dotyka drzwi, to znaczy, że są zablokowane i trzeba je otworzyć siłą!
No i patrz molasy. Chciałeś się popisać, a znów wychodzisz na durnia. O przenośni już pisałem. O żartach nawet nie zamierzam. Pisowcy nie posiadają poczucia humoru. Więc zmasakruję bzdurną molasową tezę w sposób banalny – wprost. Widzisz, fotokomórka, to urządzenie wykrywające ciepło. Kiedy nagle przed czujnikiem znajduje się zbyt wiele osób i poziom temperatury lekko wrasta, fotokomórka potrafi zwyczajnie „zwariować” i nie wykonać zaprogramowanej operacji. Ty uważasz, że drzwi należy wyważyć, bo jesteś deklem. Ja mam inną receptę. Wystarczy, by tłumek cofnął się o krok. Drzwi natychmiast się otworzą. W tej sytuacji pozostaje mi zacytować wątpliwego klasyka: „Panie Darku, a my też możemy prosić”?
Molasy: Nieprawdziwi ludzie. Faktycznie, to nie są bohaterowie filmu "Opowieść o prawdziwym człowieku". Ale w jakiej reklamówce występują tacy "prawdziwi" ludzie?
No widzisz? W żadnej rzecz jasna. Chodzi jedynie o to, by chociaż przedstawić ich jak prawdziwych. A nie postaci z selektora, bez cienia jakiegokolwiek charakteru. Przecież oni nawet ciuchy mają zaordynowane przez PiS Advertising.
Molasy: Kaczyński dokonuje wtargnięcia. Absolutnie nieuzasadniona konkluzja. A może premier Kaczyński musi wejść siłą do jakiegoś gmachu ministerialnego, bo dotychczasowi jego użytkownicy nie chcą przyjąć do wiadomości wyników wyborów? I przyjeżdża limuzyną, bo nawet szef rządu najbiedniejszego kraju afrykańskiego nie chodzi piechotą?
Zajebiśśście uzasadniona konkluzja. Kaczyński wchodzi na siłę tam, gdzie go nie chcą. I to jest wtargnięcie. Podobnego dopuścił się Lech w kwietniu 2010 i przypłacił to życiem. Przy czym obecność tego ostatniego, w owym czasie i w owej okolicy da się jakoś uzasadnić. Ale włażenia do zamkniętego budynku, już nie. Ej. A może chciałbyś, by Kaczyński wpuścił tych wszystkich ludzi do molasowego domu? Dotychczasowa władza nie chce przyjąć do wiadomości wyników wyborów? Niezły z molasego fantasta. Drugi raz stwierdzam następujący fakt: Tolkien przy molasym nie wytrzymuje konkurencji.
Molasy: Kaczyński to przygłup. I dlatego toleruje wokół siebie jedynie takich ludzi, którzy potrafią "władać tajną sztuką pochlebstwa i serwilizmu". Ileż razy będą jeszcze powtarzane te brednie! Gdyby Kaczyński był tak groteskowy, to autorze, nie robiłbyś w portki ze strachu przed nim.
Że Kaczyński to przygłup, to już molasy powiedział, nie ja. Kaczyński jest groteskowy. A ja jestem ostatnią osobą, która się go boi. Czego dowodem niech będzie fakt, że pisze bardzo nieprzychylne mu teksty, na pisowskim portalu, gdzie (podobno) sam Kaczyński czytuje „co tam panie w polityce”. Publikuje również komentarze pod jego wpisami. Łatwo je poznać. Nie śmierdzą wazelina. Kaczyński jest dla mnie postacią kabaretową. A w dodatku pikującą w dół. Nigdy już nie będzie rządził. Wy – pisowskie aparatczyki - to wiecie i dlatego tak wściekle atakujecie innych. Ale widzisz. Mnie osobiście to gruntownie jebie. A tak przy okazji, bo – jak mniemam – kolejny raz kręcisz głową na widok moich wulgaryzmów, są one wykorzystywane celowo. Ale nie chce mi się tłumaczyć, dlaczego. Żeby to zrozumieć, potrzebna jest dojrzałość emocjonalna. Ty jej nie posiadasz – nie zrozumiesz – szkoda czasu.
Molasy: Kaczyński nie spotkał się wcześniej z młodymi ludźmi. Znowu brednia. Język filmu ma swoje prawa. Nie wszystkie sceny są w pokazywane. Przecież to nie jest film długometrażowy lecz króciutka reklamówka. Ile czasu musiałaby ona trwać, gdyby dodać proponowane przez ciebie sceny? Przypomnij sobie człowieku wiec w Warszawie i nie kłam! Kaczyński wie, jakie są problemy młodego pokolenia!
Ponawiam pytanie. Ile filmów nakręciłeś, by wypowiadać się o języku filmowym i jego prawach? A wiece – jeśli dobrze pamiętam – to były na 1 maja. Wylazła z molasego komunistyczna dusza. Kaczyński wie, jakie są problemy młodego pokolenia. Dlatego za jego czasów mieliśmy największą w historii emigrację zarobkową Polaków. Heh.
Molasy: Ochroniarze. Nie szydź durniu z tego, że Kaczyński jest chroniony! Przypomnij sobie do kogo chciał strzelać zabójca Marka Rosiaka!
Ja sobie tego przypomnieć nie mogę. Bo mnie tam nie było i nie wiem. W telewizji widziałem chorego psychola, który zapewne równie chętnie zastrzeliłby Kaczyńskiego, jak i molasego czy g.hosta. Ale oczywiście funkcjonariusz molasa musi bronić propagandy własnego ugrupowania. Pierdolicie, Hipolicie. A przy okazji – twój stary – dureń.
Molasy: Gościnność radiomaryjna. Nieproszonego gościa, który się szarogęsi w cudzym domu, wyrzuca się przez okno!
No właśnie. I dlatego dziwię się, że w spocie Kaczyńskiego nie ma sceny, w której jakaś odziana w Martensa noga, nie wykopuje dupska Kaczyńskiego przez zamknięte okno. Bo się przecież szarogęsił i drzwi wyłamywał. A, byłbym zapomniał. Istnieje coś takiego, jak Ustawa o Mediach Publicznych. Poczytaj. Mówię ci molasy, kosmos.
Molasy: Zakończenie. Nie wiadomo, kto z kim rozmawia i o co rozmówcom chodzi. To naprawdę dobre podsumowanie tego bełkotliwego tekstu.
Zaskakujące zakończenie. Zgadzam się z funkcjonariuszem molasymJ Najgorsze jest jednak to, że nie bełkocze on językiem, a aparatem myślowym. Ale to nie mój problem, tylko jego terapeuty.
Literówki celowe nie są, ale jak są, to są i koniec. Nie będę jeszcze dla patałacha wygody korekty robić.
Cześć.
Inne tematy w dziale Polityka