g.host g.host
4232
BLOG

Game Over PiS

g.host g.host Polityka Obserwuj notkę 290

No i stało się. Mamy w końcu ten osławiony i długo wyczekiwany – przez niektórych – Raport Millera. Większość komentatorów pisze o tym od kilku dni. Ja nie, ponieważ najpierw postanowiłem dokładnie wczytać się w treść dokumentu. Tak, jak się można było spodziewać, raport jest kompletny i referuje badania w bardzo różnych obszarach opisywanego zdarzenia. Powinien być nagrodą za cierpliwość dla wszystkich, którzy tak bardzo go wyczekiwali. Problem tylko w tym, że niektórzy wyczekiwali go jedynie pozornie.

Trudno nie zauważyć, że od niemal roku największa partia opozycyjna w Polsce jest praktycznie bezproduktywna. Skupiła się wyłącznie nad zagadnieniem katastrofy smoleńskiej. Był to jej pomysł na objęcie władzy i trzeba powiedzieć, że pomysł – nawet jeśli nie do końca skuteczny – to dość diaboliczny. Kaczyńskiemu udało się zgromadzić wokół siebie twardy elektorat i przekonać go, że Rząd jest obecnie bandą zdrajców na usługach ruskiego mocarstwa. Są ludzie, którzy w to naprawdę wierzą. Mało kto natomiast zauważa, że tuż przed wypadkiem, w kwietniu zeszłego roku, sondaże wskazywały, że PiS chyli się ku upadkowi. Kaczyński nie miał najmniejszych szans na reelekcję. Platforma, mimo iż rządziła już trzeci rok, zyskiwała, bo ludzie zadowoleni byli z powolnego bo powolnego, ale jednak progresu.

Smoleńsk dał partii Kaczyńskiego jeszcze jeden rok życia. Aż do dnia publikacji raportu, PiS miał jeszcze jakieś pole do popisu. Teraz wszystko się skończyło. Po publikacji raportu pozostała jedynie partia ludzi pustych i nie mających Polsce nic do zaoferowania.

Raport oceniam w miarę dobrze, choć i tak uważam, że został wykonany odrobinę pod publiczkę. Wygładza nieco „polskie sprawki”, co niewątpliwie jest w sumie drobną wiktorią PiSu. A raczej byłoby, gdyby nie fakt, że w rozgrywce smoleńskiej PiSowi chodzi o PiS, a nie – wbrew zapewnieniom – o honor Polski. To taki image. Image patrioty i opozycjonisty. Choć w gruncie rzeczy ani z jednym, ani z drugim nie ma nic wspólnego. Bo w jaki sposób skłócanie ludzi i dążenie do przysłowiowej kanonizacji własnego brata ma być dowodem patriotyzmu? Nepotyzmu raczej.

No więc co z tym wygładzaniem? Raport, mimo iż nie zostawia – i słusznie – suchej nitki na Protasiuku, oddala najpoważniejszy zarzut. Stwierdza, że kapitan nie lądował. Chciał jedynie sprawdzić, jakie są możliwości i zamierzał odejść na drugi krąg. To oczywista bzdura. Niektórzy - wbrew faktom i zdrowemu rozsądkowi – utrzymują, że Protasiuk zatrzymał opadanie na 100 metrach, tylko samolot nie chciał lecieć prosto. O tym, że załoga korzystała z niewłaściwych wysokościomierzy, było wiadomo już dawno temu. Pisał o tym choćby Latkowski. Ale nawet mimo tego, zeszli poniżej dopuszczalnych stu metrów. Grzywna wyraźnie podaje wysokości, które pokonuje maszyna. Są to wartości dużo poniżej wysokości decyzji. Wniosek jest prosty do skonstruowania. Protasiuk, będąc przekonanym, że jest na właściwej ścieżce, usiłował wylądować, licząc, że w każdej chwili zobaczy ziemię. Być może w ostatniej chwili ją zobaczył. Odpalił wtedy przycisk Uchoda. Ale – o czym pisałem już wiele miesięcy temu – przycisk ten nie mógł zadziałać i potwierdzają to kolejne komisje śledcze. Zapraszam teraz do dyskusji tych domorosłych ekspertów, co to pod moimi postami siali spustoszenie propagandowymi pseudotechnicznymi farmazonami. Tak, Drodzy Państwo. Protasiuk lądował. Liczył, że się uda, a w razie czego odleci na Uchodzie. Ale się przeliczył. Tak mówią rejestratory. Rejestratory, których autentyczność – wedle Prokuratury Wojskowej – nie podlega żadnym wątpliwościom. I tu Miller się wyłożył. Zagrał politycznie. Wprawdzie nie ma to większego znaczenia, bo wina załogi i tak nie podlega dyskusji, ale niesmak pozostaje.

Drugą wpadkę jest chyba zbyt stanowcze stwierdzenie, że Błasik nie wywierał presji na załodze. I tylko żebyśmy się dobrze zrozumieli. Ja nie twierdzę, że tak było. Sądzę, ze komisja nie znalazła na to dowodów. A brak dowodów na działanie nie jest równoznaczne z dowodem na brak działania. I to powoduje, że znów wychodzimy przed ruskimi na durniów. Bo piszemy w raporcie „brak nacisków”. A oni spokojnie pytają „no to co ten Błasik tam robił”?

Oczywiście, tę lukę szybko wykorzystali fani teorii spiskowych, twierdzący, że Błasik na pewno przyszedł do kokpitu, by pomóc w jakiejś bliżej nieokreślonej sytuacji awaryjnej. Ci ludzi kompletnie ignorują fakty, takie jak choćby to, że rejestrator nie zarejestrował żadnych rozmów odnośnie awarii, czy też zeznania innych pilotów, że Błasik najzwyczajniej w świecie lubił sobie wleźć do kokpitu, wychodząc z założenia, że skoro jest dowódcą pilotów, to po prostu jest u siebie.

Oczywiście, jak się można było spodziewać, zaraz po publikacji raportu, stojący już pod ścianą PiS rozpoczął wściekły, ale w moim odczuciu ostatni już atak. Kaczyński nie bawił się już nawet w dyplomację. Oskarżył Tuska o brak honoru i odwagi. Brzmi to przekomicznie w ustach polityka, który zawsze chował się za plecami brata a imperatywem „honoru” w jego odczuciu jest przynależność, lub sympatyzowanie z PiS. Atak ten wyglądał tak żałośnie, że aż mi się zrobiło Kaczyńskiego żal. Jeśli bowiem mężczyznę faktycznie oceniać należy po tym, jak kończy, to prezes PiS kończy jako żałosny, mały człowiek, który najzwyczajniej w świecie nie posiada już żadnych atutów, by raz jeszcze powalczyć o upragnioną władzę. Dlatego jestem przekonany, że to będę jego ostatnie wybory w roli szefa Prawa i Sprawiedliwości.

Kolejnym zaciekłym komentatorem jest oczywiście Macierewicz. Twierdzi on, że raport w rzeczywistości nie jest żadnym raportem. Że nie opiera się na dowodach, więc nie ma umocowań prawnych. Jest to oczywiście myślenie bardzo życzeniowe, ale nie sposób się nie uśmiechnąć z politowaniem, jeśli przypomnimy sobie jego – Macierewicza – Białą Księgę, która w rzeczywistości jest stertą luźnych kartek, nie przedstawiających absolutnie żadnych faktów, a jedynie domysły. A raczej nawet nie tyle domysły, co wymysły. Z Macierewicza śmieje się cała Polska – prócz oczywiście pisowskiego betonu. On zaś z każdą chwilą się pogrąża. Bo Raport Millera jest bardzo profesjonalny. Każdemu zainteresowanemu rzetelną oceną prac komisji polecam porównanie wyników prac komisji z dowolnym, dostępnym w sieci raportem najlepszych w tej dziedzinie specjalistów na świecie – amerykańskim NTSB.

Obecnie trwają prace końcowe nad trzecim już, oficjalnym raportem – tym razem Prokuratury Wojskowej. A jednak PiS i tak tworzy swój własny. Jest to w istocie propagandowy sztambuch. Kolportowany będzie wśród zwolenników Kaczyńskiego. Będą siedzieć we własnym sosie i usychać ze sztucznie wygenerowanej nienawiści. Są tacy, którzy uważają, że jest to smutne. Ja – wprost przeciwnie – bawi mnie to.

Sytuacja zrobiła się już na tyle poważna, że w swej rozpaczliwej próbie uderzenia w rząd, pisowski spin doctor, poseł Hoffman, przyznał rację komisji Millera. Zaakceptował fakt, że winnymi katastrofy są niedoświadczeni piloci. Po czym dodał, że z Kaczyńskim mieli lecieć inni, ale RZĄD ICH WYMIENIŁ. To jest jawne oskarżenie – bez cienia dowodów oczywiście – o sabotaż i zabójstwo. I Hoffman powinien za to dostać wyrok. W Tworkach najlepiej.

Skala agresji, rozpaczy i kompletnej irracjonalności działań Prawa i Sprawiedliwości dowodzi fatalnej kondycji tej partii. Spodziewam się, że najnowsze sondaże bezlitosnie się z nimi obejdą. Bo to, co teraz robią Kaczyński i jego ludzie to nieskoordynowana, nieprzemyślana próba uratowania własnej politycznej skóry. Próba z góry skazana na niepowodzenie. Nie mają argumentów w dyskusji z Millerem. Ogrom wykonanej przez komisję pracy zwyczajnie ich przerasta. Usiłują podejmować jakieś akcje zaczepne, Macierewicz bredzi o niezgodności raportu z raportem (sic!), a tak naprawdę, cała operacja opiera się na próbacz uderzenia w rząd. Słabych próbach.

I tak pierwszy zarzut padł taki, że Klicha należało zdymisjonować już po raporcie MAK. On odpowiada przecież za – kolokwia lizując – burdel w 36SPTL. Cudownie. PiS chciał doprowadzić do bezprecedensowej sytuacji, w której ruski kacyk, czy też może kacykowa lotnictwa zwalnia nam Ministra Obrony Narodowej. To już nie jest zwykła wpadka. To zdrada stanu. Klich ostatecznie zachował się honorowo i po publikacji raportu odszedł. Być może mógł to zrobić po wypadku CASY. Ale na pewno nie po raporcie MAKu.

Kolejną idiotyczną inicjatywą PiSu są żądania, by Miller wskazał winnych wypadku. I tu się chyba coś PiSowi pomyliło. Komisja wskazuje fakty. A oskarżeniami zajmuje się prokuratura. Czy Miller jest prokuratorem? Albo którykolwiek z członków jego zespołu? Czy posiadają prerogatywy do takich działań? Oczywiście nie, co pokazuje, że PiS wali na ślepo i bez zastanowienia. Właściwie taka postawa i takie działania stanowią o pełnej kompromitacji tego ugrupowania, a fakt, że popierająca ich grupa społeczeństwa zupełnie tego nie dostrzega świadczy, że mamy w tym kraju kilka milionów osób chorych psychicznie. Albo zwyczajnie zbyt głupich, by dodać dwa do dwóch i wyciągnąć z tego jakiekolwiek wnioski.

Do tego wszystkiego rozpoczęło się wielkie „polowanie na słówka” za które można zlapać polityków rządu. Na pierwszy, ale z pewnością nie ostatni ogień poszedł Minister Sikorski – polityk chyba najbardziej znienawidzony przez Kaczyńskiego, którego sukces spędza sen z oczu prezesa, bo przecież do 2007 roku był ministrem w rządzie PiS, po czym kopnął prezesa w tyłek i poszedł szukać szczęścia gdzie indziej. Co ciekawe, podówczas, w latach 2005-2007 Sikorski był „doskonałym Ministrem Obrony Narodowej”. A teraz nagle jest „jednym z najgorszych ministrów w historii Polski”. Ta. Zabawne.

Dla PiSu gra się kończy. Dla Platformy chyba powoli też, bo jak PiS się wykrwawi, to stracą swój najpoważniejszy atut. Czyli to, że nie są PiSem. Wtedy będą się musieli zabrać do solidnej roboty. Bo póki co społeczeństwo wybacza im niemal wszystko. Wybacza, bo nie chce powrotu indolentów i półgłówków, którzy chcą, by jakaś komisja robiła robotę prokuratorów, przeliczają złotówki na Euro w stosunku 1:40 (pisałem o tym w tekście Kwamca! Kwamca!), twierdzą, że lżejszy od powietrza hel mógł opaść na samolot i zmniejszyć jego siłę nośną i że życie dziecka jest ważniejsze, niż życie matki, nawet mimo tego, iż nie będzie miał go kto wychować. Ot. Prawi i sprawiedliwi. Tfu.

g.host
O mnie g.host

Banuję tylko za pomocą argumentów

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (290)

Inne tematy w dziale Polityka