g.host g.host
757
BLOG

Wystawieni z szyn

g.host g.host Polityka Obserwuj notkę 28

Tyle szczęścia, co w tym miesiącu, to partia Prawa i Sprawiedliwości już dawno nie miała. Najpierw Lepper się wiesza. Prawi reagują błyskawicznie i ustami Sakiewicza insynuują aferę, polityczne zabójstwo i – rzecz jasna – odpowiedzialność rządu. Zaraz potem wykoleja się pociąg pod Piotrkowem Trybunalskim. Doskonała okazja, by nieco poujadać na temat złego stanu infrastruktury kolejowej, czym zdążył się już zająć Adam „złote usta” Hofman. A wszystko w chwili, gdy po publikacji Raportu Millera, sprawa katastrofy Smoleńskiej ostatecznie utraciła polityczną nośność – niczym polski Tupolew właśnie.

Widziałem to. Tę konferencje Hofmana. Widziałem. Słyszałem. Powiedziałbym też, że „nie wierzyłem własnym oczom i uszom”, ale to nieprawda. Przyzwyczaiłem się już, że PiS wykorzystuje każdą okazję, by wytarzać Tuska w kaczym pierzu i oblać smołą. Mówiąc szczerze – byłbym rozczarowany gdyby zachowali się inaczej. Jednak odczuwam głębokie zażenowanie miałkością i powtarzalnością osi retoryki Hofmana. To już było wałkowane tyle razy…

Złotousty poseł twierdzi, że wypadek w Babach nie był winą maszynisty. Ten biedny człowiek jest jedynie kozłem ofiarnym złego rządu. No tak. Polski Pilot poleci na drzwiach od stodoły, a Polski Maszynista – drezyną ręczną przez Andy.

Po pierwsze, stwierdzenie, że stan infrastruktury winien jest śmierci jednego pasażera i obrażeniom wielu innych, jest co najmniej absurdalny. Infrastruktura jest, jaka jest i w ramach niej możemy realizować misję transportową. Doprawdy, trudno będzie przygotować szlaki tak, by nie posiadały żadnych rozjazdów. Oczywiście, skąd taki Hofman może o tym wiedzieć. Ostatecznie jest tylko politykiem. Zawodowym poniekąd – wykształcony wszak na wydziale politologii Uniwersytetu Warszawskiego. No ale skoro był już szefem sejmowej komisji śledczej ds. banków i nadzoru bankowego, to i na kolei sobie poradzi. Drżyj Macierewiczu, młode pokolenie będzie cię, za przeproszeniem, wysadzać z szyn.

PKP jest wielkim i uciążliwym spadkiem po komunie. Uciążliwym, bo praktycznie niemożliwym do sprywatyzowania. Kto chciałby kupić tego molocha, skoro doprowadzenie go do stanu używalności kosztuje miliardy złotych? Państwo musi więc łożyć horrendalne sumy na kolej, która jest przez to nierentowna. Na szczęście – bynajmniej nie dzięki PiSowi – uzyskaliśmy akces do Unii i jej środków z Funduszu Spójności. Skutkiem czego budujemy nowe torowiska, dworce i drogi. Pociągi realizują coraz więcej pasażerokilometrów pracy przewozowej i pociągokilometrów pracy eksploatacyjnej. Być może więc łatwiej będzie to sprzedać i pozbyć się garba.

Sprawa druga. Jojczenie na stan polskich kolei, w chwili, gdy przechodzą one największy remont w całej swojej historii, to co najmniej niskich lotów i wąskich torów populizm. PiS walczy, bo ponowne zwycięstwo PO wydaje się bardzo prawdopodobne, a w ciągu najbliższych trzech lat remonty się skończą, ludzie będą podróżować szybko i komfortowo, co musi być partii Kaczyńskiego wyjątkowo nie w smak. Bo stracą kolejną płaszczyznę do jęków i narzekań.

Nie mam wątpliwośc - Hofman wierzy, iż to Tusk jest winien faktu, że 50 lat gniliśmy za żelazna kurtyną. I wprawdzie to między innymi Tusk (a nie Hofman, bo podówczas jeszcze na stojaka pod szafę wchodził) tę kurtynę zrywał, ale – jak widać – młode pokolenie polityków nie odczuwa już potrzeby obcowania z historią.

Kto więc zniszczył polską kolej? My sami, zaniedbując ją fatalnie od momentu, kiedy zaczęliśmy o niej samostanowić. Kolejne rządy nie zrobiły nic. Zmieniały się resorty odpowiedzialne za żelazne drogi, zmieniali się ministrowie, lecz sytuacja pozostawała bez zmian. Aż do czasu Grabarczyka.

Warto więc, jak z problemem burdelu na kolei walczyli najgłośniejsi krzykacze, czyli Prawo i Sprawiedliwość. Ano nijak. Głównie dlatego, że sami mieli u siebie dużo gorszy burdel. Najpierw podzielili resorty, żeby więcej ich ludzi miało w kolekcji jakąś – jakąkolwiek teczkę, a także by podlizać się wielce zacnym koalicjantom z LPRu i Samoobrony. Koalicjantom, spośród których jeden został nawet ostatnio nazwany mężem stanu (bo umarł). Ostatecznie za kolej odpowiadało nowo utworzone Ministerstwo Transportu. I ciekawostka. W przeciągu ledwie 1,5 roku rządów PiS, teka zmieniała właściciela trzykrotnie. Ale – i to jest najfajniejsze w tym wszystkim - Minister był tylko jeden. Najpierw tekę przyjąć Polaczek. Wysiedział w resorcie trochę ponad rok, po czym mu podziękowano. Utworzył się wakat, ale Kaczyński nikomu nie przyznał nominacji i sam pełnił obowiązki ministra – przez 5 dni. A po pięciu dniach tekę po Polaczku objął… Polaczek, który nagle przestał być słabym ministrem i stał się dobrym ministrem. Magia? A może raczej „Wiara”. Bo, jak się okazuje, Polaczek jest jednym z 500 polskich członków Opus Dei.

I jeszcze pytanie. Ile w tym czasie wybudowano/wyremontowano torów? Ile wybudowano/wyremontowano dworców? A dróg? Ile wybudowano dróg? Powiem Wam. Ale na ucho. Ćśśś: ze-ro. Ot, polityczne pieniactwo.

Trzeba jednak wyraźnie powiedzieć, że w przypadku zdarzenia w Babach, prokuratura się nie popisała. Mowa o aresztowaniu maszynisty. Oczywiście, zakładam, że prokuratorzy wiedzą, co robią, jednak wydaje mi się, że zanim się zamyka w areszcie człowieka, który nie jest żadnym bandytą, a jedynie (prawdopodobnie) popełnił błąd, to trzeba wykazać, czy faktycznie błąd ów popełnił on, czy ktoś inny.

Media – jak zawsze w przypadku jakiejkolwiek katastrofy – dostały sraczki i publikują niewiarygodne bzdury. Bawią się w oskarżycieli, mimo iż nie mają bladego pojęcia o poruszanym zagadnieniu. I tak Polskę obiegła informacja, że maszynista grzał 118 km/h w miejsu, gdzie przewidziano ograniczenie do 40 km/h. Ale to nieprawda. A w każdym razie nieścisłość. Bowiem szlak w tym miejscu zezwala na przejazd z prędkością 120 km/h. A zwolnienie do 40 km/h wymusza konieczność przejazdu przez zwrotnicę. I teraz pytanie kluczowe: czy maszyniście podano sygnał o ułożeniu dla niego zwrotnicy. Bo jeśli nie, to znaczy że zakładał jazdę po torze na wprost. Ostatecznie trudno, by znał przebieg wszystkich swoich tras, zwłaszcza, że remonty bardzo zmieniają ich charakterystykę. Dlatego jeśli nie otrzymał sygnału, to błędu nie popełnił. I to trzeba zbadać. Powinno się zbadać przed aresztowaniem tego człowieka.

PiS stracił kontakt z rzeczywistością. Mógł oskarżyć prokuraturę o nadgorliwość lub indolencję. Ale nie brzmi to tak efektownie, jak „PO zepsuło tory w tym kraju”. Śmiać mi się chce patrząc, jak ta partia marnuje kolejne szanse, by osłabić siłę rządu. Czasem odnoszę wręcz wrażenie, że Kaczyński otacza się półgłówkami. Ale w tym nie ma nic dziwnego. Tumana łatwiej otumanić.

 

g.host
O mnie g.host

Banuję tylko za pomocą argumentów

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (28)

Inne tematy w dziale Polityka