g.host g.host
796
BLOG

1984

g.host g.host Polityka Obserwuj notkę 13

"Pewnie przynajmniej z dziesięć osób pracowało teraz nad konkurencyjnymi wersjami tego, co naprawdę powiedział Wielki Brat. I już wkrótce jakaś tęga głowa z Wewnętrznej Partii wyselekcjonuje jedną z nich, zredaguje, po czym wprawi w ruch zawiły proces wnoszenia niezbędnych poprawek do reszty dokumentacji, aż w końcu wybrane kłamstwo wejdzie do archiwów i stanie się prawdą."

Te słowa wypowiada Winston, ot zwykły człowiek, szeregowy członek Partii Zewnętrznej, pracownik Ministerstwa Prawdy. Patrząc na te słowa, wydaje mi się, że Orwell, który przecież faktycznie dyktatury podobnej do tej opisanej w swym dziele ledwo dotknął w Hiszpanii, wykazał się niesamowitym wprost darem przewidywania.

Analogii pomiędzy Oceanią a dzisiejszą Polską w prawicowym ujęciu jest bardzo dużo. Czytając tę powieść, czy choćby nawet oglądając film, trudno nie zauważyć, że pewne mechanizmy łudząco przypominają te stosowane przez Prawo i Sprawiedliwość nie tylko w kampanii wyborczej, ale również na co dzień.

Przekaz konstruowany przez Kaczyńskiego jest dość skomplikowany, jednak w komponowaniu myśli pomagają mu funkcjonariusze jego Partii Wewnętrznej. Rozmaite Hofmany, Macierewicze i Fotygi. Establishment, który udaje, że zwalcza establishment. Odpowiednio spreparowany komunikat jest potem rozsyłany przez szeregowych, niewiele wartych członków Partii Zewnętrznej. Choćby blogerów S24. To bardzo zabawne. Im się zdaje, że posiadają pewną misję, podczas gdy w rzeczywistości w kuluarach nazywani są Ciemnym Ludem i służą jedynie do prób wykreowania nowej, równoległej rzeczywistości. Skutkiem tego powstaje ogromne internetowe Ministerstwo Prawdy, w którym społeczni funkcjonariusze, wykorzystując fakty swej liczebnej przewagi, najbezczelniej w świecie przekręcają rzeczywistość.

Oczywiście, pomimo ich przesadnie wywindowanego mniemania o sobie, są oni ledwie odrobiną smaru w trybach propagandy. Jednaka Partia posiada swoje narzędzia, dzięki którym ułatwia pracę informacyjnym wyrobnikom. Swoje media. Co dość typowe, im bardziej indoktrynowane i kontrolowane, tym częściej określane są mianem wolnych, demokratycznych, bezpiecznych. W roku 1984 również tak było. Każdy, kto mógł podważyć autorytet partii, był natychmiast przejmowany przez Policję Myśli i ewaporowany. Podobnie dzieje się u nas. Blogerzy niepoprawni politycznie, czyli mówiąc krótko nie podatni na pisowską propagandę, z miejsca atakowani są przez funkcjonariuszy, którzy zlatują się całymi batalionami i pałują do nieprzytomności. Zamiast prawdziwych pał używają oczywiście słów, co jednak w gruncie rzeczy nie przynosi wielkiej różnicy.

Sposób kreowania rzeczywistości jest całkiem sprytnie pomyślany. Kłamstwa nie tylko powtarzane są bardzo regularnie i precyzyjnie, ale wciąż dobudowywane są do nich kolejne kłamliwe cegiełki. W ten sposób powstaje labirynt fałszu, z którego bardzo trudno się wydostać. Ministerstwo Prawdy robi w Salonie kolosalną robotę. Jednak w gruncie rzeczy jego działania splatają się z obowiązkami Ministerstwa Miłości.

Funkcjonariusze tego ostatniego dążą do skrystalizowania pozytywnych uczuć wobec swojej władzy. By tego dokonać korzystają z najbardziej obrzydliwych praktyk: kłamstwa, szantażu i oczerniania. Najważniejszy człowiek w historii Polski po 1980 roku – Lech Wałęsa – został już praktycznie ewaporowany. Wobec sprzeczności z zapotrzebowaniem Ministerstwa Prawdy, został on włączony w obszar działań Ministerstwa Miłości, które zarzuciło mu zdradę, sprzedaż ideałów, działania wywrotowe i niebezpieczne dla demokracji. Podobnie czyni się obecnie z Tuskiem i Komorowskim, czyli ludźmi, których cień zakrywa postać niewielkiego i zupełnie nijakiego Prezesa Kaczyńskiego. Niszczy się Michnika, który przesiedział w więzieniu politycznym dłużej, niż cała obecna pisowska kadra. Niszczy się wszystkich, którzy nie wstąpili do Wewnętrznej Partii.

W dzisiejszym pisowskim świecie funkcjonuje oczywiście również Ministerstwo Obfitości. Podobnie, jak u Orwella, zajmuje się głównie propagandą. Utwierdza nas w przekonaniu, że tylko Partia jest w stanie zaspokoić głód Polaków. I że jeśli Partia rządzić nie będzie, to z pewnością wszyscy umrzemy z niedostatku. Straszy się nas cenami żywności. Sztucznie wywołuje się zwyżki cen cukru, czy niektórych owoców. Na zarzuty, że ich ceny są przecież pokłosiem fatalnej polityki Prawa i Sprawiedliwości, wkracza Policja Myśli i prowadzi masową ewaporację.

U Orwella Ministerstwo Obfitości miało jedno podstawowe zadanie. Utrzymywać społeczeństwo w stanie permanentnego niedostatku, by zmaksymalizować jego uzależnienie od Partii. PiS poszedł o krok dalej. Przy współpracy z Ministerstwem Prawdy zapewniają nas, że żyjemy w biedzie. Jedząc na śniadanie kanapkę z wędliną, pomidorem i jajkiem na miękko, dowiadujesz się, że Cię na to nie stać. Twój sąsiad, który nawet po bułki do sklepu jeździ autem narzeka, że benzyna jest nieludzko droga i niedługo zupełnie załamie się transport samochodowy.

Co więcej, w swych synergicznych działaniach, oba wspomniane ministerstwa dowodzą, że katastrofalne błędy, które popełnił PiS, są w rzeczywistości błędami obecnego rządu. I tak słynny Rurociąg Północny, który obecnie niczego nie blokuje, przedstawiony jest jako największe zagrożenie polskiej gospodarki, bo ma uniemożliwiać większym statkom wpływanie do portu w Świnoujściu, który to port podobno kiedyś tam może być pogłębiany. Na głosy sprzeciwu, że przecież rurociąg zostal sformalizowany za czasów PiS i przy ich zerowym proteście, reaguje jedynie Policja Myśli. Podobnie rzecz ma się z cukrem, który jest drogi, bo pisowski minister nie potrafił skutecznie negocjować limitów produkcyjnych. Ministerstwo Obfitości partii, która za swych rządów zbudowała 2 km autostrad i 0 km dróg żelaznych, komponuje przekaz, z którego wynika że Wrogowie Polski niczego nie budują. I tu nie chodzi nawet o to, że w rzeczywistości wartości wcześniej wspominanych parametrów idą u formacji Tuska w tysiące kilometrów. Jednak sam fakt, że tacy indolenci śmią podnosić w tej sprawie głos, uznaję za działanie czysto wywrotowe.

I ostatnie, najgorsze z wszystkich ministerstwo – Ministerstwo Pokoju. Zajmujące się bezustannym prowadzeniem wojny, w zgodzie ze słynną maksymą Si vis pacem, para bellum. Najagresywniejsza partia w Polsce wciąż czyni na sobie samogwałt, bezustannie fabrykując dowody, świadczące jakoby o tym, że poddaje się ich fizycznemu wyniszczaniu. Tak było w przypadku casusu Cugier–Kotki. Tak było w przypadku zabójstwa Rosiaka. Tak było w przypadku Smoleńska. Ministerstwo Prawdy, stawia najdurniejsze tezy i przekuwa je w pozorną prawdę, a Policja Myśli pilnuje, by członkowie Partii Zewnętrznej dobrze je przyswoili. Skutkuje to permanentnym stanem niepokoju i pozornego konfliktu, który ma na celu destabilizację dobrej formy partii rządzącej i w efekcie polityczny pucz.

Badania niezależnych organizacji zajmujących się poziomem agresji w wypowiedziach polityków są jednoznaczne. Język nienawiści, który PiS zarzuca swym oponentom, jest ich własną domeną. Ale to przecież nie problem, gdy dysponuje się prywatnym Ministerstwem Prawdy, które każde kłamstwo przekuje na najprawdziwsza prawdę.

Zdawałoby się, że rok 1984 minął już bezpowrotnie. Okazuje się jednak, że wcale niekoniecznie. Starsi i mądrzejsi od nas mawiają, że historia kołem się toczy. Boję się zatem, że mimo, iż mamy obecnie już rok 2011, przy odpowiedniej skuteczności aparatu silowego PiS, możemy raz jeszcze wrócić do koszmarnej przeszłości i uczynić zeń jeszcze bardziej koszmarną przyszłość.

Pomarańcze za pensa, krzyczą dzwony Klemensa,
Skradł cytryn pół tuzina, dudnią dzwony Marcina,
Zaraz złapię złodzieja, ryczą dzwony Baileya,
Inni liczą, ty też licz, radzą dzwony Shoreditch.
Oto ciastko – możesz zjeść połowę, a to topór, który zetnie ci głowę

 

g.host
O mnie g.host

Banuję tylko za pomocą argumentów

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka