Polacy – nie wiedzieć czemu – jakąś szczególną estymą darzą kulturę celtycką. Nasze kobiety kochamy, jak Irlandię, przygrywając im na dudach – w warstwie metaforycznej rzecz jasna. Któż nie zna słynnego „Flùr na h-Alba“, czy wspaniałego, energetycznego „Alba an Aigh“? Wspaniała muzyka, wspaniałe instrumenty. Jeśli jednak myślisz, że o tego typu dudach będę dziś pisał, to to właśnie jest ten moment, kiedy doznajesz rozczarowania.
Tekst będzie traktował o zupełnie innym grajku. Andrzej Duda w politycznym garze jest jeszcze zdecydowanie niedogotowanym makaronem. Z polityką związany ledwie od 2005 roku, stanowi więc niejako drugą falę pisowskich działaczy. Jednak to oni właśnie - młodzi gniewni - starają się ostatnimi czasy wziąć na barki budowę jakości politycznej PiSu. Oni - Hoffman, Błaszczak, Duda.
Rzucanie takich młokosów na głęboką wodę musi się skończyć katastrofą. I zwykle się kończy. Każdy z panów zdążył już się skompromitować, (Hofman „chłopami ze wsi“, Błaszczak „wyjściem ze studia“, a o Dudzie za moment), jednak można odnieść wrażenie, że kompromitacja to akurat przedmiot obowiązkowy w PiSie i prezes osobiście swych ludzi z jego przyswajania rozlicza.
Na swym twitterowym profilu poseł Andrzej Duda raczył dziś się odnieść do sprawy skazania niejakiego Frycza (ale zdecydowanie nie Modrzewskiego) za znieważenie głowy państwa. Nie chciałbym zgubić choć przecinka z tej epokowej wypowiedzi, zatem przytoczę w całości i innym kolorem, a także kursywą, boldem i co tam jeszcze.
"Europejska" i "nowoczesna" PO wprowadziła w Polsce rosyjski model "demokracji" i państwa "prawa“.
Oczywiście, jęki, zgrzytanie zębami i straszenie ruskimi to standardowe dania na pisowskim talerzu, jednak warto, aby polski poseł na sejm znał przynajmniej ten wyrywek historii, którego sam doświadcza.
Zatem zacznijmy od tego, że po roku 89, kiedy karby, w których system trzymał Polskę nieco się rozluźniły, sprawy dotyczące znieważenia głowy państwa toczyły się przy udziale każdego wybranego prezydenta. I tak, Wałęsa został obrażony dwukrotnie, Kwaśniewski – przez 10 lat – trzykrotnie, Kaczyński – w czasie jednej kadencji – trzykrotnie i Komorowski raz. Widać zatem wyraźnie, że to Kaczyński najczęściej się skarżył. Zazwyczaj niesłusznie, bo dwa oskarżenia z trzech zostały oddalone. Zatem panie pośle Duda, kto to wprowadził do polski rosyjski model, hę?
Najgłośniejszą aferą było rzekome znieważenie Kaczyńskiego przez bezdomnego pijaka Huberta Hofmana, który wściekły na policjantów wyrzucił z siebie wiązankę rozmaitych słów o silnym zabarwieniu emocjonalnym. Kaczyński tak się zapienił, że bezdomnego przez kilka tygodni szukała cała polska policja. Oczywiście, sam prezydent zdystansował się od tej sprawy, jednak procedury poszukiwawczej nie zaprzestano, co jawnie dowodzi intencji Kaczyńskiego. Ostatecznie prokuratura umorzyła sprawę, co wydaje się być oczywistym posunięciem, ponieważ kodeks wyraźnie mówi o publicznym znieważeniu głowy państwa. Tymczasem popis erudycji Hofmana słyszeli jedynie dwaj funkcjonariusze policji.
Kolejnym dowodem na „uznanie dla wolności słowa“ była słynna sprawa z Wałęsą, który nazwał Kaczyńskiego durniem. Również umorzona, choć moim zdaniem niesłusznie. Wałęsa miał po prostu sprytnego adwokata. Tym niemniej skala pisowskiego ataku, w wykonaniu obrońców wolności: Karskiego i Szczypińskiej, a także jęki o dziejowej niesprawiedliwości po umorzeniu sprawy wyraźnie pokazują, że pisowskie reakcje, które dziś obserwujemy, to zwyczajna, ordynarna hipokryzja.
Ostatnią tego typu sprawą było skazanie Marka Witoszka. Ten z kolei stworzył program, dzięki któremu po wpisaniu do google jednego z ulubionych słów każdego Polaka, wyskakiwała podobizna Kaczyńskiego. Mężczyzna został skazany zaledwie 11 miesięcy temu, choć jego sprawą prokuratura zajęła się – a jakże – za panowania umiłowanego, prawego, sprawiedliwego i wielce zdystansowanego Lecha Kaczyńskiego. 11 miesięcy temu nie słyszałem Pana jęków, pośle Duda. Był Pan na chorobowym, czy jak?
Zatem Panie Pośle – ponawiam pytanie. Kto wprowadził standardy ruskiej demokracji do Polski?
Podpowiem. Pan.
Pan to bowiem jeszcze za czasów kuriozalnego jestestwa Ziobry w budynku (bo nie na urzędzie) Ministerstwa Sprawiedliwości był jego podsekretarzem stanu. Dokładnie wtedy, kiedy cały aparat sprawiedliwości postawiono na głowie, by odnaleźć bezdomnego pijaka. Niech mi Pan więc – a także innym Polakom - z łaski swojej kitu nie wciska. Nikt się na to nie nabierze.
Warto dodać, że dziś Jarosław Kaczyński jest najgłośniejszym orędownikiem wycofania zapisu o „publicznym znieważeni głowy państwa“ z kodeksu karnego. To oczywiste. Kaczyński wie, że już nigdy nie będzie rządził, a przecież dzień bez znieważenia kogoś, to dla Kaczyńskiego dzień stracony. To bardzo ciekawe, że gdy rządził PiS, nikomu nie przyszło do głowy, by wspomnianemu przepisowi ukręcić łeb. Przeciwnie. Korzystano z niego ponad miarę i wbrew logice. A teraz mamy batalię o wolność słowa.
I na koniec kilka słów o samym Fryczu. Ja się bardzo cieszę, że dostał wyrok, choć uważam, że popisówka z jaką go wyciągnięto z wyra była dość żałosna. Jednak sam Frycz to również żałosny człowiek. Jego strona, słynny antykomor.pl to objaw bezsilności i nienawiści. Kiedy słyszę, jak ten tępak tłumaczy, że serwis ma charakter satyryczny, to ja się zastanawiam, czy my obaj poczucie humoru definiujemy w ten sam sposób. Forma, jaką obecnie posiada blog bardzo różni się od tego, co było w 2010 roku, ale każdy pamięta początki: wyzwiska, gry polegające na ukatrupieniu prezydenta, nabijanie się z tuszy pierwszej damy – słowem żałosna zabawa niedorozwiniętego gówniarza, któremu starzy nieco za szybko kupili komputer. Teraz Frycz zgrywa bohatera, twierdzi, że nie chce, by go Komorowski ułaskawił, bo „jeszcze coś zyska“. No śmiech. Oczywiście prawackie środowisko uczyniło z niego męczennika, więc w sumie nie ma się co dziwić, że prostemu chłopakowi palma odbiła. W całym tym zamęcie przepadła gdzieś informacja, że jeśli chodzi o przestępstwa internetowe, Frycz jest recydywistą, bowiem został już skazany na dwa lata, za kradzież danych osobowych przetwarzanych przez jedną z firm telekomunikacyjnych. Oto więc mamy pisowskiego bohatera. Prawy i Sprawiedliwy. I o takiego poseł Duda i reszta pisowskich obrońców wolności będą walczyć tak długo, aż się pokończą ich wątłe kariery. Staruch, Frycz, czekam, co będzie dalej.
https://twitter.com/gghhost
Inne tematy w dziale Polityka