Kaczyński chce zniszczyć świat. To zdanie wypowiadane jest coraz częściej. Oczywiście, taka teza teoretycznie ma uzasadnienie jedynie w przypadku opisu sytuacji metaforycznej i odnosi się do niewiarygodnego wprost daru skłócania ludzi, którym to darem dysponuje prezes PiS. Ale czy na pewno? czy na pewno to tylko metafora?
Do czego dąży Kaczyński, to każdy widzi. Do ukonstytuowania jego osobistej „prawdy”, jakoby Rosjanie, do spółki z Tuskiem, zamordowali jego brata. Sytuacja, w której PIS wygrywa wybory jest na dzień dzisiejszy tak nieprawdopodobna, że mało kto zastanawia się, co może nastąpić, gdyby niemożliwe stało się jednak możliwe.
Kaczyński już zapowiedział, że jeśli powróci do władzy, zamierza przywrócić zależność prokuratury od rządu. Krótko mówiąc, rozpocznie się nowe śledztwo smoleńskie i prokuratura ustali to, co im Kaczyński ustalić każe. I tu zaczynają się problemy.
W przypadku uprawomocnienia się wyroku potwierdzającego, że Rosja winna jest śmierci naszego prezydenta, de facto znajdziemy się w stanie wojny. Oczywiście, byłaby to raczej zimna wojna, bo ani Kaczyński się nie odważy Rosji zaatakować, ani Rosja nie będzie tak głupia, by najeżdżać Polskę. Tym niemniej zacznie się pewnie od zerwania stosunków dyplomatycznych i wzajemnych uszczypliwości. Uszczypliwości, które w efekcie mogą doprowadzić do ogromnego kryzysu ekonomicznego.
To będzie jednak dopiero początek tragedii. Polska jest krajem NATO i Unii Europejskiej. Nie bardzo wiem, jak się UE zapatruje na wojnę z Rosją, jednak jeśli Polska w takim stanie się znajdzie, dołączą do niej Kraje Nato, z niemal całą Europą i USA włącznie.
Ale Rosja również ma swoich sojuszników. I to potężnych sojuszników. Na początku należy na pewno wymienić Chiny, którym z pewnością na rękę jest obecnie zachowana dwubiegunowość świata. Ponadto do Rosji przyłączą się kraje już teraz uwikłane w wojnę lub jawnie okazujące wrogość Ameryce, czyli kraje arabskie z Iranem na czele.
I tutaj rodzi się kolejny problem. Skoro Iran, to na pewno również Izrael – oczywiście po stronie koalicji NATO, a także Indie, które od lat są w stanie zimnej wojny z Pakistanem.
Ponieważ i Rosja i USA mają swoich pomniejszych sojuszników, miejsca zapalne znajdą się na całym świecie. Prócz już wymienionych, z cała pewnością zapłonie również Korea, gdzie Phenian uzyska fantastyczny pretekst do zdobycia Seulu, Seul zaś, w wyniku sojuszu z Ameryką, również będzie włączony do wojny. Problemów można się spodziewać na półwyspie malajskim, a także wszędzie, gdzie żyją muzułmanie.
Jak wspomniałem, wszystko zacznie się od zimnej wojny, jednak ona długo nie potrwa. Zamrożenie przepływu towarów i pieniędzy pomiędzy krajami doprowadzi do konfliktu zbrojnego. Najpierw pomiędzy USA a „krajami ropnymi”. W tym samym czasie do wojny włączą się Iran i Izrael. Europa zostanie w tę wojnę uwikłana niemal siłą. Rosja i Chiny najprawdopodobniej początkowo będą jedynie magazynem broni i innych towarów dla swoich sojuszników, jednak kiedy dojdzie do ataku Phenianu na Seul, Pekin włączy się do rozgrywki i zderzy z amerykańskim protektorem.
Kiedy Europa i USA będą uwikłane w wojnę na kilku frontach, Moska zajmie zupełnie bezbronną Warszawę i pomaszeruje na Zachód.
Można się zastanawiać, jak to się wszystko skończy. Problem w tym, że to nie ma żadnego znaczenia. W wojnie będą brały udział wszystkie potęgi atomowe świata. I o ile krajach europejskich, Rosji, USA, Chinach i Indiach można się spodziewać powściągliwości, o tyle Iran i Izrael natychmiast wcisną swoje guziki. Nie wiadomo do końca, czy Iran posiada bombę, wiadomo natomiast, że z pewnością posiada ją Pakistan. Kiedy wybuchną pierwsze bomby, reszta będzie już – momen omen – reakcja łańcuchową.
Pierwsza Wojna światowa zaczęła się w Sarajewie. Druga – w Gdańsku. Trzecia zacznie się w Warszawie, na Nowogodzkiej 84/86 i zakończy się dopiero wtedy, kiedy świat przestanie istnieć.
Ciekawi mnie tylko, czy punkt ”Zniszczenie świata” znajdzie się w pisowskim folderze z programem wyborczym.
Twitter.com/gghhost
Inne tematy w dziale Polityka
