g.host g.host
838
BLOG

Drwina z demokracji

g.host g.host Polityka Obserwuj notkę 38

 

To być może odważna teza, ale w dzisiejszym świecie demokracja jest najbardziej zakłamanym systemem władzy na świecie.

Kiedy Klejstenes wymyślił demokrację, był to rzeczywiście ustrój przełomowy. Definitywnie zakończył krwawe rządy kolejnych ateńskich królów, a władzę przejęli ludzie. Za pomocą takich narzędzi, jak zgromadzenia ludowe kształtowali ten najbardziej sprawiedliwy z systemów. Wtedy faktycznie każdy mógł wpływać na kształt i wygląd państwa, choć – rzecz jasna – starożytność miała swoje wady. Na przykład eliminowała kobiety z życia publicznego.

Dziś kobiety mogą się angażować w politykę, zarówno czynnie, jak i biernie. Problem jednak w tym, że dzisiejsza demokracja nie jest już władzą ludu. Rządy sprawuje banda kilkuset baranów, którzy nie tylko zupełnie nie liczą się z głosem społeczeństwa, ale również nie ponoszą jakiejkolwiek odpowiedzialności za swoje czyny.

Co kilka lat wybieramy rząd, skład sejmu i senatu czy prezydenta. I na tym kończy się nasza rola we współzarządzaniu państwem. Politycy, których wybieramy błyskawicznie zapominają o podstawowej rzeczy. Nie wybraliśmy ich by nami rządzili. Wybraliśmy ich, by nam służyli. By byli naszymi reprezentantami. Ci ludzie nie są od nas lepsi, choć nie wiedzieć czemu, tak właśnie są postrzegani. Skutkiem czego zaraz po przeprowadzce w nowe miejsce pracy z miejsca zapominają, czego się od nich tak naprawdę oczekuje. I tak aż do kolejnych wyborów.

Zgodnie z przyjętą zasadą „my jesteśmy lepsi i ważniejsi” politycy otrzymują pewne przywileje. Nie muszą płacić podatków, jak wszyscy inni, nie muszą płacić mandatów – jak wszyscy inni, w ogóle nie muszą wielu rzecz – jak wszyscy inni. Obejmuje ich immunitet i o ile się go łaskawie nie zrzekną, lub o pozbawieniu immunitetu nie zadecydują koledzy z ław partyjnych, delikwent taki może grzeszyć do woli i nie spotkają go najmniejsze nawet reperkusje ze strony władzy sądowniczej. Czy to po to ich wybieraliśmy?

Już sama nazwa „rząd” jest idiotyczne. Podobnie, jak określenie „władza”. Czy ktoś próbował się kiedyś umówić z politykiem, którego wybrał? Udało się? Pan/Pani Władza zgodzili się łaskawie na rozmowę? A jeśli tak, to jak zostałeś przyjęty? Jak petent? Tak właśnie myślałem.

Potem dochodzi do tego, że kiedy w Smoleńsku rozbija się samolot, dowiadujemy się, ba – sami to powtarzamy – że zginęli tam najważniejsi ludzie w Państwie. Jacy najważniejsi? Tam zginął facet, którego wybraliśmy by nas reprezentował i nam służył. Zginęła jego żona, która w ogóle nie miała dla naszej polityki żadnego znaczenia. Zginęło ponad dziewięćdziesiąt osób, których zadaniem było trzymanie naszego państwa w ryzach. I chronienie go. Przed obywatelami.

Oczywiście politycy starają się, jak mogą, by utrzymać monolol na władzę. Dlatego skutecznie utrudniają ludziom podejmowanie jakichkolwiek inicjatyw. Nasza rola ogranicza się do tego, by ich wybrać, a potem pokornie jak bydlęta podążać udeptanymi przez nich ścieżkami.

Ostatnio w internecie pojawił się film viralowy zachęcający ludzi do podejmowania nieco bardziej aktywnych działań. Film załączę pod spodem. Póki co chcę się skupić na jednej, ciekawej informacji. Żeby w trybie obywatelskim wnieść projekt ustawy, trzeba zabrać sto tysięcy podpisów w trzy miesiące. To oznacza średnio tysiąc podpisów dziennie. A to skutecznie uniemożliwia podejmowanie jakichkolwiek działań. Jeśli jesteś dużą firmą, masz kasę, masz możliwość walczenia o podpisy, być może się uda. Dla zwykłych ludzi jest to przeszkoda nie do pokonania. Co więcej, nawet jeśli by się udało, parlament może nam potem ów projekt zamrozić lub zwyczajnie odrzucić podczas głosowania. Tak to działa w Polsce. I tak nikt ich potem z niczego nie rozliczy. Czy ktokolwiek rozliczał PiS z idiotycznych działań, które prowadzili za swoich rządów? A Platformę? Nie. Przyzwyczailiśmy się do tego, że politycy są mierni. Bardziej skupiamy się na tym, czy są to „nasi” czy „nie nasi”.

Bardzo często, zwłaszcza z prawej strony polskiej sceny politycznej słyszymy narzekania o „braku suwerenności”, „braku demokracji”. O tym, że rząd dba tylko o siebie. To hipokryzja. Tylko o siebie dba każdy polityk w tym kraju. I tak będzie zawsze. Chyba, że znajdzie się w końcu jeden uczciwy lider polityczny, który świadom swej prawdziwej roli w całym tym politycznym burdelu, w końcu dokona jakiegoś przełomu.

Oczywiście, problem nie dotyczy tylko nas, Polaków. Demokracja parlamentarna to najpopularniejszy system na świecie. Ale tak naprawdę, co nas obchodzą Amerykanie, Francuzi, czy Niemcy? Wydaje mi się, że warto by rozpocząć dyskusję nad tym, co zrobić, by nieco przystopować despotyczne zapędy polityków wszelkich wyznań i poglądów. Na początek warto pozbawić ich idiotycznych przywilejów, takich, jak immunitet czy dieta. Podobnie z pieniędzmi na obsługę biur poselskich, skoro nigdy ich w nich nie ma. Ale Zacząć należy od podpisania petycji, do której odsyłam w linku poniżej. Może to będzie pierwszy krok we właściwym kierunku.

 

Twitter

 

 

 

g.host
O mnie g.host

Banuję tylko za pomocą argumentów

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (38)

Inne tematy w dziale Polityka