Krzysiu Leski zrobił dziś dwa fikołki, stanął na głowie i napisał dziwaczną rzecz o A. Tysiąc. Sam przyznam, że napisałem nie lepiej, bo zamiast szeroko pisać o uprawnieniu, powinienem napisać, że brak owego uprawnienia polegał po prostu na brakach formalnych w procedurze.
Co napisał Krzysiu w sprawie A. Tysiąc
Oto fakty: A.T. chciała dokonać aborcji. Lekarze jej odmówili. Nie mogąc się poskarżyć Polsce, poszła do Strasburga. Dostała odszkodowanie za to, że nie miała w Polsce drogi odwoławczej, czyli nie mogła dalej walczyć o prawo do aborcji.
Skoro tak, to teza: dostała pieniądze za to, że odmówiono jej prawa do aborcji - jest uproszczeniem, ale bezsprzecznie zbieżnym z intencjami powódki.
Niestety sąd nie bada czy uproszczenie jest zbieżne z intencją powódki, tak jak nie bada jak bardzo jest zbieżne i jak wielkie to musi być uproszczenie.
Sąd bada czy PRAWDZIWE SĄ STWIERDZENIA:
że powódka otrzymała odszkodowanie za to, że nie mogła zabić swojego dziecka;
że otrzymuje nagrodę za to, że bardzo chciała zabić swoje dziecko, ale jej nie pozwolono;
że 25 tys. euro jest ceną za życie polskich obywateli;
że rząd polski został ukarany za to, że córka Alicji Tysiąc nie została zamordowana przed urodzeniem;
„25 tys. euro – czy tyle warte jest tych kilka dioptrii”;
„sprawiedliwość czy życie córki”;
„Alicja Tysiąc dostanie od Polski odszkodowanie za to, że musiała urodzić swoją córkę”.
Według sądu A. Tysiąc otrzymała odszkodowanie, na mocy orzeczenia w Strasburgu, bo w prawie polskim nie ma przepisów regulujących w odpowiedni sposób procedury postępowania, które by zmierzały do ustalenia, czy w konkretnym przypadku zachodzi, czy nie zachodzi ta sytuacja przewidziana w ustawie, która uprawnia kobietę do podjęcia decyzji – czy może, czy chce dokonać aborcji, czy nie.
Wniosek z tego taki, że gdyby istniały takie procedury i w myśl takich procedur NIE ZEZWOLONO by A. Tysiąc dokonać aborcji, to NIE OTRZYMAŁA by ona odszkodowania na mocy tego wyroku. Jej chęć usunięcia dziecka nie była więc w żadnym wypadku przyczyną odszkodowania. Przyczyną były braki proceduralne w akcie prawnym.
Innymi słowy A. Tysiąc otrzymała odszkodowanie bo parlament uchwalił złą procedurę. Tylko tyle i aż tyle. Pisanie, że otrzymała odszkodowanie, bo chciała zabić dziecko jest kłamstwem. Cała sprawa przed sądem mogła skończyć się w 10 minut. Sąd przeczytał ustawę aborcyjną, zobaczył, że nie ma procedury odwoławczej i orzekł o odszkodowaniu.
Albo się więc szanowna brać dziennikarska nauczy mówić prawdę albo będzie płaciła odszkodowania. Oby jak najwyższe.
Komentarze