galopujący major galopujący major
43
BLOG

W Afganistanie nic się nie stało

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 18

Miesiąc temu w  Dużym Formacie zaczął się cykl reportaży o polskich żołnierzach  w Afganistanie:   
 

Inny żołnierz: - Niektóre hummery mają po 20 lat, w podłodze są dziury od rdzy. Raz wjechaliśmy na minę, siedziałem akurat koło kierowcy, raptem pierdolnęło i wszystko zaczęło się palić. Drzwi się zablokowały. Myślałem, że się spalę żywcem. Urwało wieżyczkę gunnera. Zobaczyłem dziurę w górze, zacząłem się tam cisnąć. Paliła mi się noga, złapali mnie od góry i dosłownie wyszarpali z wozu. Uratowały mnie kevlarowe maty. Ukradłem je Amerykanom i położyłem sobie pod nogami. Inaczej już by mnie tu nie było.
 

- Zaraz potem jak nasi wylecieli na minie, ANA zatrzymała dwóch Afgańczyków: ojca i syna. Boże, jak oni ich torturowali - opowiada nam po cichu kapitan z tej samej jednostki w Bagram. - Najpierw targali ich za brody i kopali. Systematycznie, po całym ciele. Tamci nic. Nawet nie krzyczeli, że są niewinni. Potem zaczęli podkładać im głowy pod koła rosomaka. Wóz podjeżdżał, jak był już tylko centymetry, to ich przesuwali. A tamci milczą. To oblali ich benzyną i zaczęli machać zapalniczką. Bez skutku. Nie wiem, co dalej się nimi stało.

- Pod koła rosomaka? - jesteśmy już w Afganistanie wystarczająco długo, by nie uwierzyć. - ANA nie jeździ rosomakami. Dlaczego pozwoliliście na tortury?

- Sam nie wiem, macie rację, ale to tak nie działa. Widzieliśmy naszych chłopaków, jak się mało żywcem nie spalili. Ja byłem autentycznie wściekły, gotowy na wszystko, byle się zemścić. Pewnie mogłem coś zrobić, interweniować, ale nie chciałem. Nie było mi ich żal.
- To oni minę podłożyli?

- Na pewno oni.

Dowódca Polskiego Kontyngentu generał Marek Tomaszycki: - Polacy mają nie tylko prawo, ale i obowiązek reagować w takich sytuacjach. Nie słyszałem o takich zachowaniach ze strony ANA. Nie sądzę, żeby to było nagminne. W każdej armii zdarzają się pojedyncze przypadki przestępstw.

Pułkownik Adam Stręk, dowódca Polskiej Grupy Bojowej na Wschodzie, nie wierzy, że jego żołnierze mogli mieć coś wspólnego z torturami. Przypominamy mu, co w irackim więzieniu Abu Ghraib robili amerykańscy chłopcy
 

Opublikowano to przed miesiącem i nikt się nad tym nie schylił, nie złapały tego  autorytety, które łupież swych myśli, roztrzepują gdy nawet w trywialnych sprawach o cokolwiek się ich zapyta. Pan z telewizji też o to nie zechciał zapytać, temat nie ssie, trzeba za nim trochę pobiegać, a tu tumult politycznego matołectwa za drzwiami. Wystarczy wpuścić na wizję i już mamy fetor.

Ale trudno się dziwić, bo niby czemu mieli się schylać...

W Iraku przecież nic się nie stało i nic się nie stanie, ta wojna to nie nasza wojna, nie nasze są na niej ofiary. To wojna jak jakaś pocztówka, oglądamy ją sobie pod światło, ładne kadry, wszystko takie eleganckie w kolorach pustynnych, możemy się tak nawet ubrać w pobliskiej Galerii Handlowej.  Trochę jak z filmu Rambo, trochę jak gra komputerowa, klik i już nie ma wioski, klik i już przełączamy na Taniec z Gwiazdami. Gdyby nie sporadyczne wypadki z polskimi żołnierzami pewnie nikt by o tym całym Afganistanie nikt nic wiedział.

Nie ma wroga ideologicznego, to nie ma się pod kogo podczepić, nikt przecież nie miał dziadka  Pasztuna, nawet jeśli to raczej powód do dumy i bonus na życie w multikulti, nawet tym naszym, pokracznym i na wszystkie sposoby obszczanym przez polską prawicę.

Ból uodparnia nie tylko fizycznie, a także,  a może przede wszystkim wyzuwa z  empatii. Nas jako społeczeństwo wielokrotnie tarmoszono za uszy, czasami nawet gorącym żelazkiem, więc jakieś najeżdżanie kołem na głowę bicie, raczej nas nie powinno dziwić. U nas  nie za takie rzeczy kopano po jajach, a i my sami lubimy kogoś tak dla zasady chociaż werbalnie stłamsić, pogłębić.

Senator Mac Cain u nas raczej odpowiadałby jakie ma wykształcenie, do jakiej należy inteligencji, z kim go należy jeść towarzysko, co robił ojciec (to koniecznie) i czy popiera kierunki reform, u nas reformy trwają już ponad lat dwieście.

Funkcjonujemy chyba w kręgach osmalonych lekką  barbarią, nieprzemakalnych, gdzie klimat nie całkiem jeszcze surowy, ale już potrafi ściąć chłodem. Dysputy o wolności i  prawach człowieka na razie nie u nas, ale za to gdzie kupić smycz i w jakiego ma być koloru, o tym podebatujemy chętnie, nawet przez całe 15 minut.         

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Polityka