Pamiętam jak dziennikarze zamykali się w klatkach, bo sąd chciał zamknął lokalnego dziennikarza Andrzeja Marka. Wiele było szumu, histerii no i oczywiście gadania o SBeckich metodach. Tymczasem Sąd uznał, że Andrzej Marek pomówił dziennikarza i ma go za to przeprosić. Jeżeli nie przeprosi to dopiero wówczas pójdzie za kratki.
Sytuacja ta przypomniała mi się teraz, gdy czytam jakoby to Janke ponoć wyrzucił Paliwodę z salonu. Tylko Igor Janke zanim Paliwodę wyrzucił postawił go przed prostym wyborem: albo Pan przeprosi albo się pożegnamy.
Podobnie jak w przypadku głośnej sprawy Andrzeja Marka, Pan Paliwoda nie został wyrzucony za samo zwyzywanie Leskiego, lecz za to, że nie przeprosił. Miał prawo wyboru i wybrał pożegnanie z salonu. Owszem ktoś może powiedzieć, że taki wybór to żaden wybór, ale czy aby na pewno?
Forma przeprosin nie została nadana z góry, Pan Paliwoda mógł przeprosić za obraźliwy styl, lecz podkreślić, że nadal Leskiego nie ceni i że ten nie jest w środowisku poważany. Choć jak podkreślił Marian Zmyślony, powoływanie się na środowisko, zwłaszcza w kontekście powszechnego lamentu na sprzedajność braci dziennikarskiej, ma zaiste coś z komicznego paradoksu. Ale nie tyko to umknęło fanom Pana Pawła. Paliwoda mógł przeprosić ale tego nie uczynił, nie rozróżnił prawa do obrazy od prawa do obrony.
Tylko przed czym Paliwoda się bronił?
Przed tym, że Krzysztof Leski napisał ironiczny post, w którym pił do fałszywych ocen i megalomanii Pana Pawła? Czy naprawdę była to aż taka zbrodnia, że należało wykrzyczeć w twarz:
Pan jest dziennikarskim zerem. Nigdy nie napisał Pan ważnego tekstu publicystycznego. W środowisku jest Pan nikim. Trzyma się Pan w TVP dzięki swojej wazeliniarskiej postawie i sprytowi - jeszcze z czasów "G.W". Już raz dostał Pan łomot ode mnie na moim blogu. Po co Pan się wp...a w nie swoje sprawy - i to jeszcze w stylu półgłówka?
Przed tym, że Leski się wcina w blogową dyskusję, co w salonie jest przecież regułą? Wszak przy każdej salonowej awanturze, jedni są za, drudzy przeciw i wielu opisuje to potem w postach.
Wielu blogerów, w tym zdaje się również Pan Paweł, twierdzi, że Leski się na Paliwodę zasadził, czyhał na niego i uderzył w najlepszym momencie. Tylko, że poprzedniego dnia, jeszcze przed całą tą aferą, to sam Paliwoda pisał:
Ale nie mogę pogodzić się z faktem, że tak fanatycznie lansuje faceta, który w życiu nie napisał żadnego ważnego tekstu prasowego.
Nota bene Pan Paweł pisał to na blogu Igora Janke i ten na te słowa nie zareagował. Nie zareagował, choć po tym jak Paliwoda mnie uświadomił, iż owym lansowanym facetem nie jest galopujący major, było dość oczywiste, że chodzi o Krzysztofa Leskiego.
Więc może Igor Janke nie ma pretensji o ocenę dorobku Leskiego, tylko o to jak została ona wyrażona? I może to nie Leski, ale Paliwoda nie mogąc się pogodzić z faktem lansowania Leskiego odburknął przy pierwszej lepszej okazji wylewając swe żale i frustracje? Każdemu może się to zdarzyć. Ale potem chyba należałoby przeprosić.
Tylko, że im większy u blogera widać zapał inkwizycyjny tym gorzej idzie mu przepraszanie. Tak jakby te zwykłe słowa, były jakaś pigułą co staje w gardle i sprowadzały na kogoś odwieczny dyshonor. Widać są różne definicje honoru.
I zanim się zaczniemy licytować na steki wyzwisk proponuje lekturę komentarzy u Wrońskiego, Skalskiego, Szczuki cz Jachowicza.
Może zadziała otrzeźwiająco, ale raczej wątpię.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura