Jedyną tylko wyższą formę rewolucji bez przemocy pozna ludzkość po Sokratesie: rewolucję miłości – pisze Giovanni Reale w swojej „Historii filozofii starożytnej”. Widać nie przewidział rządów szalonej Julki i krwawego konDonka (copyright by prawdziwa inteligencja).
Oto bowiem okazuje się, że pedofile nie będą już kastrowani, ale leczeni, choć to nie znaczy, że są chorzy, gdyż Pan premier wcześniejszych swych słów o pedofilach nie cofa. Do tej pory myślałem, że leczeniu, nawet przymusowemu, poddaje się osoby chore, ale znając pogląd posła Chlebowskiego na temat chorych psychicznie, podejrzewam, że nasze definicje „choroby” mogą się nieco różnić. Zresztą nawet tu w salonie, w kontekście pewnego blogera i jego przyjaciół z Onetu, gęsto padają epitety półdebilki, psychole, co oznacza, że naród jeszcze do końca nie zgnuśniał i potrafimy psychicznie choremu wskazać jego miejsce w szeregu.
Wracając jednak do pedofilów, rząd robi wszystko (ten rząd od początku robi wszystko) by pedofil po wyjściu z więzienia więcej już „nie pedofilował”. Tymczasem nie wiadomo nic o tym, by rząd robił wszystko, aby po wyjściu z więzienia zabójca nie zabijał, złodziej nie okradał, a łapówkarz nie przekupywał. Słowem ten rząd nie zamierza zlikwidować zła, co samo w sobie jest już skandalem, zwłaszcza że mógłby to osiągnąć wymierzając każdemu republikańską karę one strike and you’re really out, u nas zwyczajowo zwaną dożywociem. Tak więc pedofil wychodzący na wolność, po odbyciu kary, może wciąż gwałcić, tak ja zabójca wciąż może zabijać. Niestety albo „stety” tylko pierwszy z nich będzie karany za to czego nie zrobił, a może (choć nie musi) zrobić w przyszłości. Niektórzy twierdzą, że zrobić to jednak musi i jest to tylko kwestią czasu, ale wówczas należałoby chyba uznać pedofila za osobę chorą. Skoro „musi”, czyli niejako nie potrafi swą wolą opanować swej chuci. Ale przecież, jak twierdzi Pan premier, pedofil osobą chorą nie jest.
Ale to nie koniec rządów krwawego konDonka, co nie ma wacka, gdyż okazuje się, że konDonek doprowadził tez do dymisji Pana Sławomira Cenckiewicza. W pierwszej chwili myślałem, że chodzi o tę synekurę, znaczy odpowiedzialne stanowisko w Radzie nadzorczej jakieś państwowej spółki naftowej, gdzie doktor historii menadżerował, ale okazuje się, iż chodzi o Biuro Edukacji IPN. Wieść gminna niesie, że apolityczny prezes Kurtyka, zrobił tak, by udobruchać reżim, który chce mu (nomen omen) obciąż ipn-owski budżet. I dlatego Pan prezes postanowił cichcem sprawę załatwić, podając publicznie, że Pan Cenkiewicz podał się do dymisji dla „dobra IPNu”. Zaiste, trudno chyba lepiej udobruchać konDonka, niż sugerować, że na IPN konDonek wywiera presję. Ale tak czy inaczej, Prezes Kurtyka nie ma szans, gdyż nawet liberalny elektorat PiSu (a więc wszyscy poza Andrzejem Gwiazdą) niejako z definicji muszą być przeciwko IPN-owi. Wszak trudno wymagać by liberałowie popierali jakieś biura edukacji, skoro od lat głoszą, że i tak najlepiej nauczają rodzice.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka