Minister Ćwiąkalski miał zamykać drogę do zawodów prawniczych, miał chadzać na pasku korporacji, miały wrócić czasy ministra Kalwasa. O tym, że należy poczekać i że zapowiedzi ministra idą w odwrotnym kierunku, przestrzegałem już parę razy, ale tzw. elektorat wiedział jak zawsze lepiej. Dziś Rzepa ujawniła ministerialny projekt, który jak się okazuje jest bardziej liberalny niż się zapowiadał. Ale po kolei.
Aby zostać adwokatem, notariuszem czy radcą prawnym absolwent prawa będzie musiał złożyć wniosek uiścić, opłatę (jak jest teraz) i zadeklarować zamiar ubiegania się o przyjęcie na aplikację (to ważne). Egzamin (tzw. Egzamin I stopnia) nadal będzie tylko pisemny (nepotyzm generował egzamin ustny), ale trudniejszy (220 pytań z teorii + 70 ze stosowania prawa) z ustawowo wyznaczonymi progami (odpowiednio 90 + 40) oraz z ujemnymi punktami za złą odpowiedź. Koniec więc z chybił trafił.
Po zdaniu egzaminu absolwent złożyć będzie musiał deklarację (to nowość) wybierając trzy miejsca aplikacji, bez względu na jej rodzaj, ze wskazaniem preferowanej kolejności. Minister w drodze rozporządzenia zapewnić ma termin i tryb postępowania w celu ogłoszenia listy osób wstępnie zakwalifikowanych na poszczególne aplikacje. Co roku poszczególne okręgowe rady ustalą liczbę miejsc (nie mniej niż 10% składu danej rady), a minister ustali liczbę miejsc na aplikację, która, uwaga, ma odpowiadać łącznej liczbie osób, które zdały egzamin. Ci, którzy się nie załapią, mają prawo składać wniosek na aplikacje tam, gdzie zgodnie z listą wstępnie zakwalifikowanych jest jeszcze miejsce. Słowem każdy kto zda egzamin będzie przyjęty, ale niekoniecznie tam gdzie chce i na aplikację jaką chce. Pytanie wedle jakich reguł ustalana będzie kolejność pozostaje otwarte (nie ma tego w ustawie), choć trudno sobie wyobrazić by wedle jakiś innych niż wynik egzaminu. Aplikacja, co ważne trwać ma jedynie dwa lata (czyli o półtora roku krócej).
Ci, którzy egzamin I stopnia zdadzą, a deklaracji o zamiarze ubiegania się o przyjęcie na aplikację nie złożyli, tudzież się po zdaniu egzaminu rozmyślili, mogą (to nowość) wpisać się na listę doradców prawnych. Tworzy się więc całkiem nową korporację doradców prawnych, którzy będą prowadzili sprawy przed sądem I instancji, za wyjątkiem spraw karnych, rodzinnych i opiekuńczych. Wymogi to zdanie egzaminu I stopnia, niekaralności i obowiązkowe ubezpieczenie OC. Widać tu wyraźny wpływ sugestii Trybunału Konstytucyjnego.
Po skończeniu aplikacji, tudzież po 4-letnim (nowość) wykonywaniu tzw. podstawowych czynności prawniczych (jest w końcu definicja) przez doradców prawnych albo po 4 letniej pracy na stanowisku referendarza sądowego, asystenta sędziego, asystenta prokuratora, legislatora można będzie przystąpić do egzaminu II stopnia. Podobne prawo przysługuje doktorom nauk prawnych (tak ja obecnie). Egzamin ten składa się z dwóch części (ogólna i specjalistyczna), przy czym ta specjalistyczna dzielona jest na pełną i profilowaną.
Uff, tyle w skrócie. Jakie wnioski?
Nie sprawdziły się lamenty, że Ćwiąkalski zamknie odstęp do zawodów, choćby przez utworzenie limitów. Okazuje się, że miejsc ma być dokładnie tyle ile będzie osób, które zdały egzamin, tyle tylko, że odciąży się najbardziej oblegane ośrodki. I tak zamiast dwóch tysięcy aplikantów Warszawie i kilkuset na prowincji, proporcje odgórnie zostaną wyrównane. Egzamin będzie jednak trudniejszy.
Tworzy się też nową korporację, czy może raczej grupę zawodową, która od nieformalnych doradców różnić się będzie tym, że musi płacić OC, ale nie musi kombinować jakby tu występować przed sądem w imieniu klienta (współuczestnictwo, interwencja uboczna, kupowanie długu itp.) Owi doradcy po czterech latach wykonywania czynności prawniczych (stale, nieprzerwanie?) mogą zdawać egzamin II stopnia i po jego zdaniu zostać np. adwokatem. Tym samym możliwe jest ominięcie drogi aplikacji, co było głównym zarzutem przeciwko korporacjom prawniczym.
Jak są zalety tej ustawy? Na pewno jest bardziej liberalna niż obecna lex Gosiewski, ale mniej niż nowelizacja zapowiadana przez opozycyjny PiS. Pozwala na omijanie aplikacji i uznaje postulat, że stosować prawo można również nie będąc adwokatem. A jakie wady? Przede wszystkim ci co już w sobotę zdadzą egzamin konkursowy na aplikację na dotychczasowych zasadach, odbywają ją wedle starych reguł, a więc będą się kształcić dłużej i mniej liberalnie. Nie wiadomo też co oznacza dokładnie wykonywanie czynności prawniczych (jak długo jak intensywnie, czy stale i nieprzerwanie itp.) oraz dlaczego doradcy nie mogą reprezentować klientów w merytorycznie nieskomplikowanych sprawach rodzinnych i opiekuńczych.
Dla kogoś, kto tak jak ja uważa adwokata za taksówkarza, który musi zdać teoretyczny (studia) i praktyczny (aplikacja) egzamin, ta ustawa pewnie jest do zaakceptowania. O tym czy wejdzie w życie zadecyduje więc pewnie SLD(veto niemal pewne), a te głosowało zawsze tak, jak chciały korporacje. Dziś korporacje są zdaje się za (odsapną największe rady okręgowe) więc ustawa ma szansę wejść w życie.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka