Jeżeli na barykadzie, na której się najwięcej obrywa, słychać jojczenie to niechybnie się na nią wdrapał warzechizm i zawodząc siedzi okrakiem. Warzechizm polega na biadoleniu, że państwo warzechizmu nie słucha, że nie dobiera jego telefonów, że nie oznakowało drogi na dworzec w Krakowie, że nie buduje multimedialnych muzeów gdzieś na zadupiu, że warzechizm musi płacić za parkowanie, a być może ktoś warzech izmowi chciał nawet wsadzić kosę pod żebra. Słowem Państwo i jego obywatele ma warzechizm za nic i generalnie warzechizmem się dość średnio przejmuje. Gdy to samo Państwo jednak się ruszy i coś tam dla kogoś zrobi, to warzechizm znów tupie nogą, bo dlaczego warzechizm ma patrzeć jak pomagają innym, nie jemu. Państwo znów więc warzechizm olewa i dajmy na to nie chce pałować pielęgniarek. Dlatego warzechizm chce się jednoczyć i protestować, choć warzechizm strajkami i protestami, niejako z definicji gardzi. Bliźniaczym bratem hipokryzji jest bowiem warzechizm i tako synem jest zakłamania.
Dziś warzechizm dał głos w sprawie kierowców, którzy są gorszą kategorią obywateli, zapewne od innych obywateli się przemieszczających. Gdyby warzechizm wyciągał wnioski ze słów, które głosi, to mógłby na przykład zrozumieć, że obrzydliwy smród na stacjach PKP jest dowodem na to, że bynajmniej nie kierowcy samochodów są tą gorszą grupą społeczną. Takiego bowiem smrodu na stacjach benzynowych warzechizm nie spotka i to nie tylko, że stację są prywatne, ale dlatego, że stacje PKP prywatne być jakoś nie mogą. Kierujący samochodem warzechizm i jego wygoda to jeden z niewielu kwestionowanych priorytetów wszystkich rządów i każde kilkadziesiąt kilometrów otwierane jest z hukiem, tak ważne jest by warzechizm mógł w końcu sobie jeździć wygodnie. Inne pozycje daleko w tyle są za autostradową szajbą, a sieć szybkich tras wyczekiwana jest pewnie bardziej niż swego czasu po lasach czekali chrztu Mieszka I. Każdy matołkowaty kierowca setki razy ma tłumaczone jak tankować, parkować, auta kupować, gdzie są korki, w specjalnych TV programach warzechizm się może dowiedzieć jak jeździć, a jak nie jeździć, podczas gdy TVP nie puszcza programów dla użytkowników kolei pośpiesznych.
Mógłby też warzechizm zrozumieć, że gdy krzyczy jak to nie ma sensu się przesiadać do komunikacji miejskiej, bo ta jest zabrudzona, niebezpieczna, zatłoczona i niepunktualna to tylko wzmacnia argument o tym, że kierowcy mają jednak lepiej. Gdyby nie mieli to by się warzechizm po prostu przesiadł. Zresztą warzechizm sam pisze w komentarzu do Eumenesa, że zamiast czekać na deszczu, gnieść się w tłoku, wdychać odór współpasażerów, ryzykować okradzenie, przemieszczałem się w poczuciu komfortu, stosunkowo sprawnie, siedząc, słuchając albo muzyki, albo wydania audio "The Economist". Wszędzie zdążyłem, komfortowo przywiozłem do domu spore zakupy, nie zmokłem.
Słowem jak na gorszą kategorię obywateli, chyba całkiem nieźle, tylko co będzie jak się warzechizmowi zamarzy kabriolet?
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka