Zawsze twierdziłem, że o polskiej piłce pisać potrafi zaledwie kilka osób (Pilch, Szczepłek, Wołek, Bratkowski Piotr, ostatnio Okoński) i to by było na tyle. Krótka to lista. Reszta lepiej lub mniej powiela nieznośny, pełen banałów styl dziennikarzy sportowych (teraz podniecają się Brożkiem), bądź zapada się gdzieś w odmętach stylistyki (Pilcha epigon - Stec, siermiężno dowcipny Atlas i udający erudytę - Zarzeczny). Ale gdy za pisanie o piłce bierze się dajmy na to taki Wildstein to nie mogę sobie odmówić uśmiechu i przyjemności czytania, gdy właśnie Pilch bierze go sobie na widelec i szkolnemu koledze Bronkowi wyjaśnia, że sukcesy piłkarskie mieliśmy akurat wtedy gdy beton PZPR trzymał Polaków „za mordę". Więc sbeckie korzenie, ewentualnych sukcesu niejako z definicji burzyć nie muszą. I nie chodzi rzecz jasna, że im krótsza smycz to tym większe sukcesy, ale że nie ma bezpośredniego przełożenia między transparentnością a medalami, że wystarczy wspomnieć Brazylię, Włochy i Argentynę.
Ta konstatacja jest ważna o tyle, o ile wciąż słyszymy, że PZPN stać ma straży naszych sukcesów i naszej przyszłości świetlanej. Tak to już jest, że owe sukcesy to wypadkowa rozmaitych czynników i chęci (dlatego tylko Korwin się nabrał na Eto grającego w Taszkiencie) i choć PZPN co do zasady jest jak wrzód, który życie utrudnia, to czasami pomaga. Ot tak jak bóle brzucha sygnalizują potrzebę operacji (usuwania polipów?) albo przynajmniej ściślejsze diety. Teraz PZPN-em zajmuje się urząd skarbowy, a kandydatami prokurator, w obwodzie jest jeszcze Sanepid, Państwowa Inspekcja Pracy, Inspekcja weterynaryjna i szereg innych inspekcji, co to zawsze wiedzą, gdzie kto jakie przepisy łamie.
Wszyscy (no może poza politykami PiSu i Łukaszem Foltynem) się cieszą, klaszczą, że zły PZPN zostanie ukarany, że go zaleją betonem, że już teraz tylko rzut, strzał i nasi zaczną w tym sporcie odgrywać jakąś rolę. Tyle, że jeżeli państwo może dziś ingerować w wolne wybory, poprzez szykanowanie kandydatów, robiąc im naloty, wzywając do prokuratury, to jutro może to zrobić każdemu z nas, bo okaże się, iż też jesteśmy w układzie. Wie coś o tym Roman Kluska, czy właściciel odzieżowej firmy „Reserved". Z drugiej jednak strony Państwo działa w ramach prawa, uderza tylko tam, gdzie może na podstawie przepisów, realizuje postępowania w ramach odkrytych nieprawidłowości, a więc nadal stoi na gruncie formalnego legalizmu. To co robi rząd z PZPN-em to w istocie pytanie czy aresztowanie Ala Capone za podatki, a nie za zbrodnie gangsterskie, było działaniem dopuszczalnym, czy naciąganym odwetem. Czy w imię najlepszych chęci (nawet pozornych) powinniśmy się godzić na użycie legalizmu wtedy, gdy konkretne działania okażą się niewystarczające. I najgorzej, że cokolwiek odpowiemy to i tak mamy przechlapane...
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka