W życiu być trzeba ostrożnym, również, a może zwłaszcza, gdy się człowiek amatorsko (więc nędznie) para pisaniem. A nuż się bowiem okaże, że słowa dziarsko kreślone, w istocie inne mają znaczenie, że „nigdy" - oznacza „często", albo „czasami", że zbrodnia oznacza „przewrót", a słowo „wszystkie" - oznacza „tylko te, o których nie wiedziała bezpieka". Słowem bywa tak, że czarne jest niebieskie, niebieskie czerwone, a czerwone różowe, i zaprawdę, powiadam wam, miejcie się na baczności. Dlatego nie wiem czy proboszcz Sochacki, który mówi, iż gejów na grób Władysława III nie chce dopuścić, w rzeczywistości w ogóle nie chce, czy może chce, ale nie do końca, a może chce, tyle że od zakrystii. Jeżeli jednak ostrożnie przyjmiemy, że ksiądz ten niewiele ma wspólnego z salonowomową i nie rozumiejąc potrzeby chwili, mowa jego brzmi tak - tak, nie - nie, to przyjąć możemy, iż ksiądz pedalstwa do katedry naprawdę nie zechciał wpuścić.
Oczywiście fakt, że o to grzesznicy nie są pod grób wpuszczani, jest raczej dość oczywisty, nie takich odmów słuchała Maria Magdalena, zanim jeszcze została świętą. Gorzej jednak, że jest możliwe, iż i sam Warneńczyk był, że tak powiem, królem pedałem. Tezę taką uprawdopodabnia chociażby nasz salonowy Chevalier, który powołuje się na relacje Jana Długosza, czy też legata papieskiego - Cesariniego. I choć sam Chevalier dość mało jest wiarygodny, gdyż manipuluje cytatem m samego blogera wyrusa (są zbrodnie, których się nie wybacza), to jednak jeżeli legat rzeczywiście wspominał coś o sodomii, to ksiądz proboszcz ma problem. Cóż więc powinien z pedałem począć?
Gdyby król - pedał żył, można by go za namową rodziców podesłać do organizacja „Odwaga", gdzie walczy się z „obiektywnie nieuporządkowaną skłonnością homoseksualizmu" metodą na szklankę wody święconej (nie „po", nie „przed" a „zamiast"). Można by mu dodać bromu. Albo zaprosić na bogactwo sensu blogera toyah, nuda i dziamgolenie starego piernika, wypędziłyby zeń wszelkie chucie. Można by - gdyby żył, ale król - pedał nie żyje, pewnie spotkała go kara boska. Gdyby to nie był sarkofag, ale grób prawdziwy z najprawdziwszym nieboszczykiem, można by trupa wykopać i go jakimś zaklęciem „odpedałować". Bywało już tak, że jeden następca św. Piotra odkopywał poprzedniego następcę św. Piotra, bo ten poprzedni następca św. Piotra, złym następcą św. Piotra był. Można z następcą piętrowego tronu, to i można i ze zwykłym polskim królem. Szast prast i gejostwo, jak opętanie się z głowy wyciągnie. No ale to jest tylko sarkofag, gejowski sarkofag, niemalże różowo- tęczowy sarkofag, ale jednak tylko sarkofag.
Wydaje się więc, że owszem należy uznać, iż Warnenńczyk może i gej, może obrzydliwie maczał palce (i nie tylko!) w sodomickiej rozpuście, może i niebogobojna to świnia ale, co jak co, ale na Hussaina Obamę to by nie zagłosował. Wszak z jego przodkami walczył właśnie pod Warną i choć gejowską pupa nie utrzymała go w siodle, to już jutro go pomści rycerz McCain. A jak nie pomści, tzn. że Amerykanie nie dorośli do demokracji, w USA panuje rasizm, a wielka finansjera (rafinerie nienawidzące Busha) służy Arabusowi, co zaledwie chce jej podnieść podatki.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka