Skoro abp Życińskiego na rzekomej współpracy złapano, to wydawać się może, że Życiński ma pecha. Tak jak pecha ma złodziej, u którego w domu znaleziono kradzione fanty. Tymczasem okazuje się, że pech, owszem, jest, tyle że to pech Gazety Wyborczej. Tak jak pecha miała Solidarność, cała masa tam była tajnych kapusiów.
Skoro Życiński jest biskupem Kościoła Rzymskokatolickiego, to wydaje się, że i ów Kościół musi mieć pecha. Tymczasem pecha ma mieć ekipa z Czerskiej. Gdyby Życiński był mułłą to pecha miałby cały islam, a że jest biskupem, to pecha ma tylko Życiński, znaczy przepraszam, pecha ma Gazeta Wyborcza.
Skoro na tle Życińskiego, błyszczą moralnie ci, co donosem się nie splamili, błyszczeć moralnie musi także sam Michnik. Wszak, wciąż na niego żadnych kwitów nie znaleziono. I to byłby pech z tych pechowych najgorszych. Na szczęście Michnik miał brata.
Skoro wierni w lubelskich kościołach proszą Boga, by miał ich biskupa w opiece, wydaje się, że wszyscy ci wierni też mają pecha. Ale część wiernych z pecha Życińskiego, znaczy Wyborczej, ewidentnie się cieszy. Więc o pechu nie może być mowy.
Skoro Radio Maryja broniło biskupa Wielgusa, to bronić powinno i Życińskiego, ale słuchacze mogą być obroną „Żydzińskiego” dość skołowani, więc nie ma co pchać się przed szereg. Bo to jeszcze przyniesie pecha. A pech szkodzi interesom, również geotermalnym.
Skoro wszyscy, jak jeden mąż, dzikiej lustracji są wrodzy, to lustrowanie po łebkach i na kilku stronnicach, które mało kto czytał, musi być dla nich pechem. A może i nawet gorzej. Ale kto tu mówi o dzikiej, pechowej lustracji, wystarczy poczytać komentarze. Cenckiewicz locuta, causa finta.
Pecha nie ma Życiński, Kościół Katolicki, jego wierni, słuchacze Radia Maryja, antyMichniki czy też wrogowie dzikiej lustracji. I jak na razie pecha nie ma też Terlikowski z Rybińskim i Wojtkiem Wenclem. Wszak nic nie wiadomo by TW Filozof zakładał jakąś gazetę i sowitą płacił wierszówkę.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka