galopujący major galopujący major
42
BLOG

Tęgie głowy

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 9

Tęgie głowy Aż o 10, 9%  wzrosło we wrześniu przeciętne wynagrodzenie brutto i to w porównaniu z rokiem poprzednim, a więc rokiem, gdy tęgie głowy zarządzały gospodarką, a premier reformował finanse, aż po urzędach furczało. Banki znów przyniosły krociowe zyski, w jeden rok minister Grabarczyk podpisał dwa razy więcej umów na budowę autostrad niż Polaczek w ciągu lat dwóch, a prokuratura postawiła zarzuty szefowi Fundacji „Porozumienie Bez barier”. I kto by pomyślał, że skromny magister historii przegoni doktora nauka prawnych, wszak skoro Tusk ma odpowiadać za gospodarcze porażki to i chyba za sukcesy? No, ale skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle – pytał Kazimierz Górski i znów nie lada tęgiej trzeba głowy by na te frapujące pytanie znaleźć odpowiedź.  

Sprawę w szerzej perspektywie próbuje ująć prof. Gadacz mówiąc, iż to honor zniknął z polskiej polityki i nie powinniśmy się łudzić, nie wrócą przedwojenne czasy, gdy polityk złapany na kłamstwie albo dobrowolnie rezygnował albo popełniał samobójstwo. Skoro politycy byli tacy honorowi, to chyba Bigda tudzież Dyzma, musieli być wzorowani bodajże na politykach niemieckich, bo przecież Polak sprzed wojny, publicznym kłamstwem  brzydził. Ot, co najwyżej Nowaczyńskiemu po ciemku wypadło oko, a Witos dla przyjemności czyścił latrynę w Brześciu. Słowem, było honorowo,  posłów na sali sejmowej pałowano tylko od święta. Kanwą tych profesorskich wypominek był casus tęgiego speca, ministra Drzewieckiego, którego to zachowanie nazwał profesor kłamstwem w drobnych sprawach biograficznych. Fakt, sprawa dość drobna, facet po pijaku prawdopodobnie wyrżnął żoną o glebę. Jak świat światem mężczyźni żony prali po pysku, więc cóż takiego się stało? Gdzie to choćby do bezpieczeństwa narodowego, tudzież do korupcji, gdzie narusza się  nic innego, a właśnie ś w i ę t e   prawo własności?          

Być może właśnie o analogicznym „nic się nie stało” pisała Magda Środa, gdy podnosiła fakt, że wciąż na porządku dziennym jest przekomiczne, męskie klepanie w pupę i żarty tudzież sprośne dowcipy, bo przecież każda kobieta chce w pracy usłyszeć dlaczego blondynka schyla się przed klamką i dlaczego genitalia to taki dobry temat na żart przy kanapce z herbatą. Być może to właśnie chciała powiedzieć Środa, ale tu pewności nie mamy, podejrzewam, że jak to feministkom, pewnie chodzi o to, że nie była klepana po pupci, bo przecież wystarczy spojrzeć na zgryz i tęgą (nie tylko głowę) pierwszego z brzegu konserwatywnego publicysty, by się każdej kobiecie wprost nogi ugięły z wrażenia. A jak jeszcze chuchnie i zdejmie ten wyleniały sweter, i zarostem pogładzi, to może i nawet coś więcej.

Wracając jednak do świętego, więc nienaruszalnego  prawa własności, które w przedbiegach bije na głowę nienaruszalność kobiecego pyska, to sprawa nie wydaje się być aż tak prosta. Owszem wyjawianie bicia kobiet nie powinno mieć miejsca, no chyba że to polityk akurat tego rządu albo niejaki ks. Skorupko chce mieć materiały, że nie tylko księża gwałcą i molestują. Jak bowiem wiadomo w sprawie gwałtów na plebanii koronnym argumentem jest to, że na świecie gwałci się jeszcze gdzieś indziej. Ale to tylko wyjątki, co do zasady nie ujawniamy, sprawa dość błaha, jak suka nie da to pies nie weźmie, musieli Żydzi czymś sobie zasłużyć że ich lali po mordzie, to i musiała kobieta zupę przesolić. Albo się konserwatyście nie dać poklepać. Co jednak zrobić prawem własności, gdy dajmy na to taki pederasta chce za własne pieniądze wydać książkę, którą inny pederasta za własne pieniądze chce kupić i wręczyć swojemu dziecku? Na to pytanie odpowiedź znalazła inna tęga głowa niejaka Katarzyna Zubowicz, a jakże wprost z Rzepy, która wydawanie książek, książek kupowanie i książek rozdawanie nazwała… karykaturą tolerancji.  

 

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka