galopujący major galopujący major
86
BLOG

Kłopot z definicją

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 39

Najmniej  rozgarnięci konserwatyści odmawiają  gejom prawa do małżeństw, bo małżeństwo wedle definicji prawnej jest związkiem kobiety z mężczyzną. Jest to bodajże jedyny przypadek gdy  prawna definicja zwyciężać ma wolę, tego kto definicję układa. Dotychczas definicje pełniły role służebną, miały stanowić worek, do którego wsadzano kolejne desygnaty. Własność, wolność, władza, życie -  wszystkie te definicje zmieniały się pod wpływem woli tego kto decydował o ich treści, ewoluowały i gdy tylko przestawały pełnić swą rolę, zostawały zastępowane czymś innym. Co ciekawe w przypadku „życia” strażnicy historycznego sensu definicji już tak ortodoksyjni nie są. Bo przecież w starożytności życie nie odnosiło się do momentu „tuż po poczęciu”, aborcja była legalna, a nasciturus nabywał prawa pod warunkiem, że się urodzi żywy. W przypadku małżeństwa jest inaczej, definicja urasta do rangi bożka, którego nie można zmienić, bo małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. Choć małżeństwo to konstrukcja prawna – a prawo zależne jest od tego kto je ustanawia. Norma jest przestrzegana, ponieważ egzekwuje ją prawodawca, a  nie odwrotnie.

Nieco bardziej rozgarnięci konserwatyści rozumieją, że nie o nazwę tu idzie, ale o przywileje. Postulat „semantycznej czystości” łatwo ominąć tworząc bliźniacze (pod względem prawnym) związki partnerskie. Przywileje powinny mieć jednak uzasadnienie, gdyż gdy przywileje da się wszystkim, to przestaną one być przywilejami, a jak da się nielicznym, to warto spytać dlaczego akurat tym. Przeciwnicy związków partnerskich podnoszą, że małżeństwa mają spełniać rolę rozrodczą i ta rola uzasadnia ich uprzywilejowanie. Sęk w tym, że małżeństwo zawiera się po zgodnym oświadczeniu woli, do którego nie jest wymagane ani zaświadczenie o płodności, ani nawet deklaracja chęci posiadania potomstwa. Całkiem legalnie można wejść w związek małżeński, publicznie krzycząc, że się nie chce mieć dzieci. I całkiem legalnie można mieć dzieci będąc singlem. Rola rozrodcza małżeństwa nie jest więc ani warunkiem ani następstwem małżeństwa. Do tego fragmentu jeszcze wrócimy.

Najbardziej rozgarnięci konserwatyści powołują się na zło moralne. I choć to jest argument najsłabiej uzasadniony, to paradoksalnie właśnie owa słabość jest jego siłą. Normy moralne czy to dane, czy wytworzone niejako z definicji są nie do udowodnienia. Możesz je tylko przyjąć, na pytanie dlaczego krzywdzenie ludzi jest złe, nie ma odpowiedzi, bo to jest dotarcie do sedna, do pewnych założeń, do uczuć jakby chciał Russell, albo do woli Boga, jakby chciał Copleston. Często jednak ci, co mówią o moralnym złu, przywalają aby homoseksualiści żyli razem, byle po cichu, co wobec powyższego sprowadza się de facto do zezwolenia na życie grzeszne. Czy wobec tego powinno się także przyzwolić na kradzież, byle nie publiczną?  

Marek Magierowski z Rzeczpospolitej z pewnością nie należy ani do drugiej, ani tym bardziej do trzeciej grupy konserwatystów.  Argumentację że rodzina to związek kobiety i mężczyzny plus dzieci opiera na definicji, choć definicja ta nigdzie nie została spisana, więc tym bardziej jest ona umowna. Magierowski z jednej strony widzi małżeństwo tam, gdzie zbiór jednostek podpada pod definicję, ale z drugiej strony jest to tylko definicja „prawna” i tylko „współczesna”. Poligamia, kazirodztwo było niegdyś legalne, jak najbardziej podpadało pod definicję  małżeństwa, wobec tego historyczny argument upada. Argument „bo taka jest definicja” upada również, bo taka definicja jest następstwem woli prawodawcy, tak jak z życiem i płodem ludzkim.  A więc prawodawca może ją zmienić. I na czym się wówczas oprze Magierowski, skoro historia kazirodztwa rzuca mu kłody pod nogi?

Organizację homoseksualne odwołują się natomiast do uczuć, do miłości. Działają więc jak konserwatyści z grupy trzeciej. Małżeństwo, ich zdaniem, dostaje bowiem przywilej z racji tego, żeby dwojgu kochającym się ludziom ułatwić życie. My, jako suweren, sami sobie stwarzamy konstrukcję prawną, testujemy ją i uważamy, że jest ona dla NAS przydatna. Stąd przywileje małżeńskie i stąd  co do zasady nie różnicuje się przywilejów dzietnych i bezdzietnych. Magierowski opiera się na swojej własnej definicji rodziny, tymczasem moja definicja jest zupełnie inna. Magierowski mówi o obciachu, dla mnie obciachem jest pozbawianie kogoś wolnej woli w definiowaniu rodziny.  Magierowski uważa, że to on powinien decydować co jest rodziną, podczas gdy ja uważam, że to członkowie tejże rodziny sami powinni móc się definiować i to od ich woli powinno to zależeć. Ja widzę rodzinę tam gdzie jest miłość. Czy Jerzy Waldorff tworzył rodzinę ze swoim partnerem, czy był może obciachowy? Są rodziny homo i heteroskesulane, tak jak bywa, że  pies jest traktowany jak człowiek rodziny. Bo powiem brutalnie, dla setek ludzi śmierć ich psa będzie dotkliwszą stratą niż śmierć jakiegoś tam Magierowskiego.

PS Ostatnio kupiłem w IKEI regały na książki i jak zajdzie potrzeba to kupię kolejne, bo w życiu by mi nie przyszło do głowy, żeby zamiast na cenę i produkt, patrzeć czy IKEA pieści gejów czy ...Magierowskiego.      

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (39)

Inne tematy w dziale Polityka