galopujący major galopujący major
43
BLOG

Akcja grudniowa - koledze Brixenowi

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 3

 

 

Właściwie w grudniu wszyscy w szkole żyli jednym tematem - świętami. I uczniowie i siostry niczym zombie poruszali się po szkole, na zewnątrz recytując modlitwy, godzinki i różaniec święty, wewnątrz jednak odliczając dni do czasu wolnego. Bo szkoła sióstr Urszulanek miała oczywiście wolne, i to prawie oktawę z przodu i oktawę z tyłu. Rzecz jasna, w szkole też miałą odbyć się wigilia. Klasowa. Taka z małą choinką, prezentami, opłatkiem, kolędami i świąteczną atmosferą. Zamiast lekcji.
- Hurra! - zawołały dzieci.
- Wychowawczej - uzupełniła młoda siostra, wychowawczyni trzeciej a.
- Eee... - rozległ się chór zniechęconych głosów. Ale młoda siostra uparła się i w ostani dzień szkoły zrobiła im wigilę. Choinkę, taką malutką, ustawiła na biurku parę dni wcześniej, teraz tylko przyniosła radiomagnetofon i włączyła kolędy sióstr Elżbietanek
- A czy podziękujemy Panu Bogu za ten dar sióstr Elżbietanek? - zapytała dziewczynka, która zawsze modliła się jako pierwsza.
- A chcesz odpowiadać ze św. Teresy? - zapytała młoda siostra, która była młoda, ale na tak ciężkim froncie nauczania jakim była trzecia a dojrzewała w zaskakującym tempie.Dziewczynka, która zawsze modliła się jako pierwsza wycofała swoje pytanie, bo jedyna Tereska, jaką znała, to ta z „Cześć Tereska”, co go widziała u wujka Adama. Ale się jej nie spodobał. Wigilia mogła rozpocząć się bez przeszkód. Młoda siostra wyjęła książkę i zaczęła dzieciom czytać jak wyglądały te święta kiedyś i skąd się wzięły. Że choinka jest z Niemiec, że prezenty roznosi św. Mikołaj lub Gwiazdor lub dzieciątko Jezus.
- Lub ojciec Tadeusz - przypomniał Gruby Maciek. Razem z Łukaszkiem na początku się nudzili ale to, co czytała młoda siostra zaczęło ich powoli wciągać. Najbardziej podobały im się dawne obyczaje Słowian: pierwszego dnia zimy obchodzili święto zmarłych poświęcone Welesowi.
- Odwiedzali groby swoich zmarłych, gdzie palono ogniska aby ich ogrzać - czytała siostra.
- Przecież to bez sensu, oni nie żyli - zdziwiła się dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
- No, wierzyli, że tak trzeba - powiedziała pani. - My też w coś wierzymy, a inni mówią, że to bez sensu. No, ale dość tego czytania. Przełamiemy się opłatkiem a potem prezenty.
- Ja nie chcę prezentu! - zastrzegł się okularnik z trzeciej ławki. - Mój stary mówi, że to chrześcijańska dekoracja!
Zaległa cisza.
- Obchodzicie w ogóle jakieś święta? - zapytała młoda siostra.
- Oczywiście! Mój stary mówi, że chrześcijanin powinien wiedzieć co świętują. Wigilię.  A nie imieniny. Wigilię  Bożego Narodzenia. I  się nie powinno dostawać prezentów.
- A tata coś dostaje? - zapytał Łukaszek.
- Nic nie dostaje - zdenerwował się okularnik.
- Nie może być wigilia bez prezentów - zadudnił Gruby Maciek.
- To jak wy końcu świętujecie? - napierał Łukaszek.
- Jest jak zawsze, tylko pościmy. Nie spraszamy żadnej rodziny i się dużo modlimy dziękując Bogu za narodziny Chrystusa!
- Z Wielkim Piątkiem ci się pomyliło - odezwała się uprzejmie dziewczynka, która zawsze modli się jako pierwsza. - Tylko ciekawe czemu nie spraszacie rodziny, chyba się nie wstydzicie?
Dzieci wybuchnęły okrutnym śmiechem, który czasem potrafią zagrać najwybitniejsi aktorzy kreujący czarne charaktery. Okularnik był zły, ale się nie poddawał.
- Żadne wstydzicie. Boże Narodzenie to nie  wesele, ani Sylwester. Obchodzimy je w ciszy i skupieniu, świętujemy przyjście Boga, a nie fakt, że się tata z teściową raz w roku nie pozabija przy stole.
- Przecież musi być rodzina na Wigilii - rzekł z politowaniem Gruby Maciek.
- Nie musi, bo to nie jest święto rodzinne tylko religijne, każdy obchodzi je sam - zaczął podstępnie okularnik, ale siostra zapytała, czy chce żeby oddać jego prezent. Okularnik wybąkał, że nie.
- Przecież cały rok wszyscy czekają na te prezenty i rodzinną kolację- upierał się Łukaszek. Okularnik po długim namyśle wystękał:
- Y no więc... Mój stary mówi... Że czekanie na prezenty i rodzinna kolacja świadczy, że te święta są rodzinne,
a  nie religijne. Że przez to, że się spotyka rodzina i daje sobie prezenty, to przychodzą też ateiści, którzy lubią spędzać czas w gronie rodziny i lubią też prezenty. I że nie ma czasu na Chrystusa a ateiści ukradli nam to święto już dawno. Została tylko Wielkanoc, bo ateiści jeżdżą wtedy na narty. A jeżdżą, bo Wielkanoc to święto religijne, nie ma prezentów i nie ma zjazdów rodzinnych. Stary mówi, że tam gdzie nie ma ateistów, tam są prawdziwie święta religijne. Bo gaworzenie z ateistami przy stole o polityce i Małyszu to nie święta tylko imieniny. I u nas w wigilię tak nie ma. Okularnika zasypano pytaniami.
- Jak to tam gdzie są ateiści, tam nie ma świąt?
- Jak to: Moja mama mówi, że najważniejsze żeby tata przy kolacji nie kłócił się z dziadkiem!
- A można choć mały dać drobiazg na prezent?
- A dlaczego nie mogę zjeść karpia?
- Wyrzucacie kolędników z domu?
- A jak wytrzymujecie takie długo pościć?
- A pijecie tylko wodę czy barszcz?
- Dzieci dajcie spokój koledzy - wkroczyła do akcji młoda siostra. - Trzeba być tolerancyjnym wobec...
- Jesteśmy prawdziwymi akolitami - powiedział oburzony okularnik. Młoda siostra wybuchnęła strasznym śmiechem.
- E... Chyba... katolikami.. Akolici... To są... pomocnicy w czasie Mszy Św...  nie może być akolitą…bo  nie służysz do mszy… no chyba - jąkała przez łzy trzymając się za brzuch .. że Cię biskup przyjmie w Poznaniu. To przelało czarę goryczy. Nie bacząc na regulamin szkolny okularnik wyjął z plecaka telefon komórkowy.
- Tata? Tata?! No oni się wyśmiewają z pierwszych chrześcijan!

PS Oryginał tutaj

 

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka