Droga Ciociu
Odkąd wujek Orliński nazwał nasz hotel psychiatrykiem, jest mi jakoś lżej na duszy i lepiej wszystko rozumiem. W końcu gdyby to był prawdziwy hotel, to byłbym, wściekły, że na czas przeprowadzki zabierają mi klucze albo wyrzucają przez okno. A tak jest całkiem nieźle, nie takie się przecież rzeczy dzieją w naszej służbie zdrowia.
Ale wracam do Twojego pytania. Pytasz: co u nas? Cóż, coraz lepiej. Ostatnio mamy wybory na Pacjenta Roku. Niektórzy uczestnicy łażą po innych pokojach i żebrzą o głosy. Jeden to się chyba na ten czas specjalnie na chłodno pod kroplówkę podłączył i wytatuował sobie na czole: popchnij mnie, czy coś w tym stylu. Nawet bym mu coś rzucił, ale dochód idzie na cel charytatywny. A ja się brzydzę moralnym terrorem.
Pozwolili nam pooglądać trochę telewizji, ale tylko niektóre programy. Wczoraj widzieliśmy jakiegoś czarnucha, podobno został dyrektorem amerykańskiego szpitala. Co to się porobiło, małpa w kitlu dyrektorem. Kumple z oddziału mówili, że czarnuchy głosują na swoich reprezentantów, bo czarnuchy nie rozumieją demokracji. A powinni głosować na Żydów, jak Polonusi w New Jorku.
Bojkotujemy leki i kosmetyki. Nie chcemy żeby nas ogłupiali. Zresztą po co nam leki skoro można leczyć się lewatywą. Zwiemy ja pieszczotliwie: marylka. Wchodzi dobrze, tylko na koniec trochę pluje i ocieka śluzem. Ale nie dziwne, gruchę ma mocno wytartą. Widać już pierwsze efekty bojkotu – słabo sprzedają się olejki do opalania.
Od paru tygodni mamy nowego pacjenta. To były szef kuchni, straszny pechowiec. Wyobraź sobie Ciociu, że pierwszego dnia zniszczyło mu się cztery karty telefoniczne. A wczoraj nieumyślnie upuścił laptopa. Ciągle płacze w poduszkę i mówi o spisku nowego dyrektora. Podobno chce do szpitala w Belgii. Szkoda zawsze przecież może coś zepsuć u nas.
Dziś była awantura. Wszystko to przez tego nowego dyrektora. Otóż wczoraj wydaraliśmy się na niego, by wreszcie zwolnił nowego szefa kuchni. Bo nie ufamy gadzinie, brzydką ma mordę, a do kuchni nie chce przyjmować tych, co zamiast się uczyć, pili wódkę po akademikach. Głośno, naprawdę głośno się wydzieraliśmy i wiesz co, Ciociu? Dyrektor zwolnił szefa kuchni. Bydlę – pomyślałem, od razu widać, że nam robi na złość. Jutro chyba idziemy protestować żeby szefa kuchni przyjął z powrotem. Oby nie uległ, bo to znaczy, że znów sobie z nami pogrywa. I będzie trzeba się jeszcze głośniej wydzierać.
Pozdrawiam i ściskam serdecznie.
PS. Pozdrów Józefa.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka