Tak, to musiało się kiedyś zdarzyć...
Co prawda przez długi okres czasu wątpiłem w istnienie drobiowego terroru. Nie dowierzałem, gdy moi przyjaciele szeptali między sobą o rządowych samochodach z ciemnymi szybami - o poszarpanych grypsach ugrzęzłych w błocie gdzieś w połowie drogi...
Być może spowodowane było to moją miłością do Dyrektora Ojca Tadeusza Rydzyka (teraz wiem, że to Hitler), prawdopodobnie Zbigniew Ziobro jawił mi się jako Eliot Ness, a bracia Kaczyńscy wypełnili przez krótką chwilę lukę w moim sercu po odejściu Jana Pawła II...
Jednak przejrzałem na oczy.
Żyjemy w totalitarnym państwie, którym sterują chorzy ludzie. Gotowi skazywać na kamieniołomy bohaterów (Blidę, Kaczmarka) i arcybohaterów (Wałęsę - kiedy te sk... się do niego dobiorą??). Nie chcę takiego świata dla mnie i dla moich dzieci. Nie chcę świata, w którym grupka małych ludzików oślepiona żądzą władzy eliminuje przeciwników politycznych, podsłuchuje byłych prezydentów (vide: pluskwa w którymś-z-domów Kwaśniewskiego), śmieje się prosto w twarz nowo mianowanym autorytetom (Lepper, Giertych...).
Krzyczę głośne "NIE!" i proszę Was, moi bracia i siostry, o wsparcie! Nie dajmy się tej nacjonalistyczno-homofobiczno-ksenofobiczno-kaczystycznej dyktaturze!
Tylko co teraz...?