Gazeta Obywatelska Gazeta Obywatelska
496
BLOG

Iwona Samisz-Germanizacja w XXI wieku

Gazeta Obywatelska Gazeta Obywatelska Polityka Obserwuj notkę 2

Mogłoby się zdawać, że pojęcie „germanizacja” odeszło w zapomnienie dekady temu. Jednak nawet teraz, w XXI wieku, wielu rodziców musi zmagać się z urzędnikami, aby móc rozmawiać ze swoimi dziećmi w ojczystym języku.

Wszystko zaczęło się 28 września 2012. Matka, 29-letnia mieszkanka Tarnowskich Gór, została poproszona o wizytę w hamburskim Jugendamcie.

Odebrano jej córeczkę

Jeszcze wtedy pani Małgorzata nie wiedziała, co ją czeka. Nie zdawała sobie sprawy, że jej siedmioletnie dziecko zostanie jej odebrane przemocą, pod nieobecność tłumacza, bez jakichkolwiek podstaw prawnych. Dodatkowo została zmuszona do podpisania pism w języku niemieckim, których nie rozumiała. Jeszcze tego samego dnia odebrano jej córeczkę.

Przyczyny

2 października o godzinie 12 matka zgłosiła się do Wojciecha Pomorskiego, prezesa Polskiego Stowarzyszenia Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech (www.dyskryminacja.de). Już wtedy pani Małgorzata znajdowała się na skraju wyczerpania psychicznego i fizycznego.

Kobieta prosiła o pomoc w odzyskaniu swojej córeczki, którą bezprawnie zabrał niemiecki Jugendamt w Hamburgu.

Jakie podał przyczyny? Matka zmieniła partnera, z którym żyła wcześniej i to według Jugendamtu miało zagrażać stabilności dziecka i jego dobru. Dziecko zabrano więc bez jakiegokolwiek wyroku i bez podania przyczyn i bez jakiegokolwiek pisma oraz bez tłumacza, co było naruszeniem prawa i to był najważniejszy punkt.

 

Spotkanie z dzieckiem

Jeszcze tego samego dnia, trzy godziny po zgłoszeniu się do Stowarzyszenia, matka i pan Pomorski pojechali do przytułku. Dzięki konsekwentnemu prowadzeniu rozmowy z jedną z pracownic udało się zorganizować możliwość widzenia córki z matką.

Pracownicy Jugendamtu nie odstępowali ich jednak na krok, znajdowały się pod stałą obserwacją. Sugerowano, aby pani Małgorzata ograniczyła odwiedziny córeczki, mimo, że obydwie bardzo za sobą tęskniły. Po zaledwie 40 minutach spotkanie zostało zakończone.

 

Wsparcie

Matka i pan Pomorski pojechali wspólnie do siedziby Stowarzyszenia. Na miejscu  zapewniono kobiecie zakwaterowanie, jedzenie i udzielono pomocy finansowej na utrzymanie. Prezes Stowarzyszenia oraz skarbnik – pani Anna Pomorska, konsultowali się wielokrotnie ze współdziałającym ze Stowarzyszeniem mecenasem Markusem Matuschczykiem – adwokatem z Hanoweru. Konieczne było wsparcie psychologiczne. Kobieta trzęsła się z nerwów, nie mogła spać ani jeść.

 

Plan działania

Akcja odbicia dziewczynki musiała być szybka i dobrze zaplanowana. Postanowiono, że kolejne kroki będą podejmowane w czwartek, 4 października, ponieważ środa była dniem świątecznym w Niemczech – Święto Zjednoczenia Niemiec wschodnich i zachodnich. W grę wchodziło wiele rozwiązań. Konsultowano się ze współpracownikami Stowarzyszenia, rozważano zmasowane działania prawno-sądowe, a nawet odbicie dziecka siłą.

Czwartek miał być dniem prawdy. To wtedy miało się okazać, czy działania podjęte przez Stowarzyszenie odniosą pozytywny skutek. Pan Pomorski ustalił plan działania, dokładny terminarz wszelkich posunięć. Przygotował również wszystkie niezbędne pisma.

 

Odmowa konsulatu

Prezes Stowarzyszenia wiedział, że pracownicy polskich konsulatów nie są zbyt skorzy do pomocy. Mimo to postanowił dać im szansę, chciał otrzymać ich natychmiastową pomoc i wsparcie, bo jakby się mogło zdawać, są oni do tego zobligowani.

Jak się okazało nadzieja była płonna. Pan Pomorski i matka dziewczynki nie zostali wpuszczeni do budynku konsulatu w Hamburgu głównym wejściem. Zaprowadzono ich do piwnicy. Pomieszczenie przypominało raczej pokój widzeń w więzieniu, niż miejsce gdzie można porozmawiać z urzędnikiem konsularnym.

Plan był prosty. Szefowi Stowarzyszenia zależało, aby pracownik konsulatu, możliwie najwyższy rangą, pojechał samochodem służbowym wraz z matką do Jugendamtu. Powagą piastowanego przez siebie urzędu mógłby wesprzeć tę dwójkę w pertraktacjach.

Gdyby jednak i te się nie powiodły, mógłby pojechać w miejsce przetrzymywania dziewczynki, aby z nią porozmawiać i sprawdzić, w jakich warunkach przebywa małoletnia obywatelka RP.

Niestety, pracownicy konsulatu odmówili pomocy.

 

Twarde pertraktacje

Następnym punktem planu odzyskania dziewczynki była wizyta w Jugendamcie, który odebrał kobiecie córeczkę. Prezes Stowarzyszenia, będący jednocześnie pełnomocnikiem matki, prowadził konsekwentne, bardzo twarde i trudne pertraktacje ze zwierzchnikiem Jugendamtu. Rozmowy trwały 1,5 godziny.

 

Odzyskanie dziewczynki

Negocjacje zostały uwieńczone sukcesem. Po dwóch godzinach od ich zakończenia siedmiolatka, w objęciach matki, opuściła miejsce, w którym była przetrzymywana.

Z pomocą prezesa i jego współpracowników matka i córka powoli dochodziły do siebie po tygodniowej rozłące. Wszystko zaczęło wracać do normy. Obie zostały przewiezione przez pana Pomorskiego do Polski. 6 października, o 5.30 zapukały do drzwi mamy pani Małgorzaty. Wszystkie trzy kobiety nadrabiają stracony czas.

Tym samym zakończyła się 53-godzinna walka o powrót córki do rodziny. Gehenna matki i dziecka znalazła szczęśliwe zakończenie.

 

Pomorski kontra Jugendamt (postscriptum)

Koszmar zaczął się w 2003 roku, kiedy żona pana Pomorskiego, wraz z dwoma córeczkami, wyjechała z Hamburga do Wiednia. Od tego czasu późniejszy założyciel Polskiego Stowarzyszenia Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech walczy o możliwość widzenia z córkami i rozmowy z nimi w swoim ojczystym języku.

Udało mu się to parokrotnie, ale spotkania odbywały się jedynie pod nadzorem, w języku niemieckim i były krótkie. Dziewczynki zostały, jak twierdzi pan Pomorski, zgermanizowane. Znają jedynie kilka wyrazów po polsku, nie mają możliwości spotkań ze swoim ojcem ani z kimkolwiek z polskiej części ich rodziny.

Do tej pory nie udało się zakończyć sprawy. 25 października br. do sądu w Wiedniu wpłynęło kolejne pismo ojca.

Jugendamt usprawiedliwia swoje nawet te najbardziej absurdalne działania dobrem dzieci. Jednak, czy dziewczynki nie powinny mieć kontaktu ze swoją polską rodziną? Czy urzędnikom niemieckim przystoi takie brutalne odcinanie dzieci od części ich tożsamości?

Przypadek pana Pomorskiego nie jest odosobniony. Wiele osób, zarówno Polaków, jak i przedstawicieli innych narodowości, walczy o swoje prawa w austriackich i niemieckich sądach.

Iwona Samisz

(oprac. red.)

Dwutygodnik „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” wydaje Solidarność Walcząca. Nasza redakcja mieści się we Wrocławiu, natomiast gazeta dostępna jest na terenie całego kraju. „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” porusza tematykę społeczno-polityczną, kładąc szczególny nacisk na promocje idei solidaryzmu społecznego i uczciwości w przestrzeni publicznej. Zależy nam również na aktywności naszych czytelników, tak aby stać się miejscem działalności obywatelskiej ludzi, którzy nie odnajdują dla siebie przestrzeni w głównym nurcie, zarówno medialnym, jak i politycznym. Jesteśmy dwutygodnikiem, który nie tylko krytykuje i wytyka błędy władzy, instytucjom państwowym i osobom zaangażowanym w życie publiczne w naszym kraju, ale również przedstawia własne propozycje usprawnienia funkcjonowania państwa i obywateli w jego ramach. Nasz adres - gazetaobywatelska.info

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka